Nevly, 10 november 2012
brwi są chyba tylko po to by były
a rzęsy któż może to wiedzieć
tylko oczy prawdziwe
gubisz przez okno
za tym o czym nie zdążyłem ci powiedzieć
śpiew orfeusza w czas supernowej
z teorii w praktykę
liczy się to co u wlotu
miękka rozłożona przeurodzajnie
rozchylona bo tak samo
wybucham dojrzewając każdą wilgocią
pragniesz i nie masz siły
patrzeć
Nevly, 9 november 2012
metr
osiemdziesiąt pięć i taki
ze mnie filozof jak z koziej
trąba dlatego
nad strumieniem szukam białych
świateł a globus i tak
kręci się na stopie
którą delikatnie stawiasz
by w słowa ubrać każdy dotyk
wtedy nie umieram
nie dziw
tak mam z twoimi wierszami
dawno już nie byłem żywy
Nevly, 9 november 2012
zmieszana niewstrząśnięta
smakujesz najbardziej
po ciemnej stronie dnia
boska uczta pod prysznicem
anioły są zbyt miłosierne
w przestrzeni skurczonej do dotyku
świt goi się na mokro
jesteś
wszystkimi miesiącami wiosny
Nevly, 8 november 2012
od drzewa do drzewa
zielone tango
wszystkie nuty drżenia głębia
dotyk bez rezygnacji
zaklinanie intymne
barwność
jedynie preludium
do tańca o drugiej w nocy
tak blisko liści
że nie da się już bliżej
gałęzie dotykają bezpowrotnie
dyskretne delikatnie
jak poetyckie romanse
zapisane szeptem
prowadzę ufasz
na wschód od księżyca
na zachód od słońca
poddajesz się nie zasypiam
patrzysz twoje oczy
kochasz
wyznaję
Nevly, 8 november 2012
wykresem prostej myśl z dedykacją
mknie zarumieniona z okiem pełnym błysku
oby się nie spóźniła na ostatnią minutę
perypetii kiedy kładziesz się spać
ta scena należy dziś do nas
baletnice pod powiekami muszą poczekać
ubierz czerwoną kokardkę a wtedy
wędrując od siebie do siebie
zwierzę ci episodio z pożądania
grając balladę na piętnastą rano
tak dobitnie
aż nucie G puszczą pasy bezpieczeństwa
i niech zaskrzypią podłogi
nie będziesz dziś spała
Nevly, 7 november 2012
nad inną rzeką gdybyś była
kobietą dzień w którym cię poznałem
najwspanialszym
zapomniałem już jak smakujesz
ale pamiętam dobrze ekstrakt twoich ust
w ekstazie odciśnięty pocałunkiem
z niczym nie mógł się równać
niebo śmiało się wraz
w każdym przypadku
odmieniony kiedy przekwitają maki
czerwona sukienka przypominała
miałaś na sobie
wszystko i nic twoje oczy zielone
i widzę nas razem
tam na polanie wstążką ku rzece
jak idziemy
trzymając w dłoniach oboje w tę samą stronę
pamiętasz
wziąłem cię na ręce
dla ciebie umarłem życiem teraz listy
bez odbioru
straciłem kontrolę ale musisz to usłyszeć
wciąż i nadal porażasz
nigdy nie gaśnie
Nevly, 7 november 2012
kiedy próbuję otworzyć
chwytasz nuty powyżej progu
naga tryskasz kobietą
całe zło wstawiając bez tytułu
dzwonisz pośród bajek
o gaszeniu fragmentów nocy
opowiadając na dobranoc
rozebraną kołysankę
intymnie rozpostarta
drwisz kiedy cały pękam
świadomie profanując pożądanie
rozedrgana
czarownico
z grającego pudełeczka
nie dręcz mnie więcej
Nevly, 6 november 2012
kiedy miałaś mnie pod ręką
miałaś obłęd pod powiekami
zaledwie jeden na kilka sekund
raz po raz spięty dreszczem
na śmierć zakochaniem życia
światła miast klucze do ciała zakamarki
wszystko zebrane przyśpieszonym oddechem
w jeden z tych poranków kiedy kończy się świat
a zaczyna wprostproporcjonalne do pragnień
bezwarunkowe pożądanie
które powtarza bierz nie czekaj
w rozszeptanych przypływach