Poetry

Caligo


Caligo

Caligo, 11 september 2012

Podróż I

Melancholia to tęsknota
-Szepta do wody strapiony-
Pusta dziwaczna dziura bez dna
Ale nieziemsko biała
Która przykuwa uwagę mędrca
I każe oddawać czas
Tak drogi do kupna że bezcenny
 
Przecież-myśli-
Ludzie są za krusi
By stali w miejscu
I nie byli trącani
Przez Boga świt uczucia
 
Wybacz-wiosłuje wśród skał
Które słyszą lament jego serca
Człowieka który nie ma nic
Oprócz samotnych chmur na niebie-
Ale moja melancholia to cisza
 
Moją muzą
Jest wieczny smutek
Stwarzający śmiech
Który umiera
Na brzegu


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

Caligo

Caligo, 10 september 2012

Do obrazu Jamesa Ensora „ Autoportret wśród masek”

Ty, duszo, która
stoisz pośrodku masek wszelakich
i wszystkie smakujesz kolory
szepnij o ironii , ktorą gardzisz najbardziej
 
Tę jej maskę obłudną
do kotła z czaszkami
wrzucimy i zakręcimy
śmiechem co wpada w szaleństwo
 
Skruszymy na piasek i proch
rozrzucimy ironicznie cicho
by inni głupcy i szarlatany
nie psociły w naszym wnętrzu
 
Ty, duszo, która toniesz
Pośród tych sztuczności chromatycznych
Odkryj naturalną
Stronę naszego istnienia.


number of comments: 3 | rating: 8 | detail

Caligo

Caligo, 9 september 2012

Rozmowa z duszą spokojną i sercem burzliwym

 
Gdzie moje kochanie
Schowałeś duszę opętaną czasem
Spokojem?
Odebrałeś jej prezent
Od dobrego losu
Maskę zaiste jedną z wielu
A ta wyrzucona dusza przez Ciebie
Pozostała w przestrzeni
Jak muzyka Bacha
Opisana po pijanemu
A gdy pytałam
Krzyczała o zadrze na
Zapieczętowanej poezji
 
Serce burzliwe odejdź
Sprawiasz iż niebo kruszeje
W moich dłoniach!


number of comments: 0 | rating: 6 | detail

Caligo

Caligo, 9 september 2012

ONA

Wstęp. Na wstępie. ONA.
Bez skrzydeł-bez konieczności
Bez łez.
Bez piór.
 
Anielska twarz blyszczy.
Nagość.
Melancholia.
Nostalgia.
Tej osoby. Rzecz jasna.
 
ONA kurczy się w sobie.
Lawina włosów.
Lawina słów.
Przygniotła ja i rozczuliła.
Albo nie. Rozwścieczyła.
Zagubienie spotęgowało chwilę.
 
ONA pochyla głowę.
Chyba łka.
Unosi drobne dłonie.
Do nieba.
Do słońca.
Do skrzydeł odebranych.
 
Do tych z puchu chmur. Najlepsze. Najsłodsze. Lekkie
Bez bagażu doświadczeń.
ONA szepcze.
 
-Chmury są jak puzzle.
 
ONA wstała. Zatoczyła się.
Pijane nogi. Pijane członki.
Zmięte resztki ubrań na pijanym ciele.
 
Gwiazdy.
Po prawej latarnia.
Po lewej pusty sklep. Pusty bo zamknięty.
 
Mrugnięcia. Kichanie. Pisk. Wycie. Nie JEJ .
To jej cząstka mieszkająca w burdelu.
Mająca małe okno na świat.
 
Latarnia gaśnie. Zgaśnie.
Zgasła.
 
Torebka pod jej pachą jest czerwona
Czerwona kopertówka.
A w niej. Portfel. Pusty.
Komórka z nowszego wieku.
Wieku światła, jak mówi ONA.
Wiek śmieci.
Tam tysiące numerów. Tysiące fałyszywych przyjacioł.
Tysiące fałszywych słów.
 
Prychnięcie. Wściekłość.
Niemoc sącząca smutek.
ONA wyrusza w stronę budynku.
Zwykły blok. Ciemny.Zimny. Nieobecny.Brudny
 
Wchodzi do klatki. Obrzuca dzikim spojrzeniem ściany.
Zapomina o butach.O szpilkach bez szpilek.
Matowe oczy łzawią.
 
Otwarte drzwi do mieszkania.
Zapach jej ciała zmieszany z zapachem mężczyzny.
Śpiącym. Zniewalająco pięknym.
Szatan. Demon. Diabeł.
 
ONA popatrzyła na niego dłuższą chwilę.
Chwila rozpadła się na pół. Brakowało jej namiętności.
 
Złość mężczyzny. Jego wściekłość. Brak słów. Krzyk
Pęknięte lustro. Stłuczone lustro. Pęknięte serce
Serce w kawałkach.
 
Trzask drzwi. Rozsypane zdjęcia. Samotność. Zostawił JĄ.
Wybiegł. W koszuli do połowy rozpiętej.
Nie zrobiła nic złego. Oprócz samego zła.
Nie zrobiła. Zniszczyła.
 
Krwawa noc. Odłamki szkla, w palcach, w skórzę .
Krew. Ciepla. Lepka. Krew. Smak.
Sen. Koszmar. Brak oddechu. Twarda kanapa.
Zszarzały koc. Przepelniony zapachem mężczyzny.
 
Sen.
 
Poranek.
 
Słońce. Suchość w ustach. Słonce. Tępy ból w głowie.
 
Poniedziałek.
Słońce. Upał. Ukrop. Brak myśli. Chaos.
 
ONA lubiła chaos.
On lubil uporządkowanie. Pedant.
Mściciel.
 
Poranna kawa. Poranna czynność.
Głębokie oddychanie.
Praca. Jaka praca?
ONA niechętnie wstaje z łóżka. Niechętnie. Beznamiętnie.
Z problemami dnia codziennego.
 
Wychodzi. Wanna. Zbawienie.
Zmywa wszystkie oznaki przeszłości. Sukienka wyrzucona.
Pocięta. Kopertówka leży w krzakach. Wspomnień.
 
Ożywienie.Otępienie. Pomieszanie.
Błędy wypełnione powietrzem.
Gotowe pęknąć. Przy odpowiedniej okazji.
 
Ubranie. Zwykle. Maskujące. Szare.
Wychodzi po jedzenie. Sklep. Jaskrawe kolory
Zawsze ten sam autobus. Kierowca bez zęba. Uśmiecha się. Podaje bilet.Płaci.
A maszyna rusza.
 
ONA zachwiała się.
Wpycha się na miejsce koło kobiety w podeszłym wieku.
Autobus jest do połowy pełny
Zaraz będzie pełny. Wypełniony.
Znajomy przystanek. Wysiadka. Głosy.
Jasne cholerne słońce.
 
Sklepy. Ubrania. Buty. Bibeloty.
Płaczące dzieci.
Przereklamowane mordy na bilboardach.
Spożywczy. Nareszcie.
ONA wchodzi do niego szybkim krokiem, stukając obcasami.
Kupuje tylko potrzebne rzeczy.Nie mniej.Nie więcej
 
Idzie. Wpada na postać. Dużą postać.
Czuje jej zapach. Drży. To on. Mężczyzna.
Wrócił.
 
Nie, nie wrócił. On jedynie poszedł po bułki do sklepu.
I piwo. Zawsze pił piwo.Nigdy nie był pijany.
 
-Przemyślałaś sobie swoje życie?
 
Wygląda jakby miał pustkę w sobie. Pustkę. Nicość.
 
-Pytałem czy....?
-Wiem o co pytałeś.
 
Ona pochyla głowę. To znowu patrzy w sufit. Na niego.
Jego oczy są wypalone. Jakby ogień, który gościł w ich mieszkaniu....
Ich mieszkaniu?
 
-A więc?
-Mój świat potrafi się sypać.Mój świat potrafi się zbierać do kupy. Mój świat nie potrafi Ci powiedzieć, żebyś spieprzał.
-Jesteś taka sama jak byłaś noc, dzień i tydzień temu....
-Dobrze mi z tym.
 
Wzruszył ramionami
Zjawa.Smutek. Bezład.
Odszedł. Zniknął.
Tym razem była pewna, że nie wróci.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Caligo

Caligo, 27 june 2012

Nuda w pracy

Uniosło się serce 
Sapnęło głośno z żalu
 
Potem trwało,jakby podwieszone na
Skrzydłach anioła
 
Pijany pomocnik za kotarą
Zapomniał opuścił aktorzynę
 
Teraz zaspał on 
Na swój codzienny serial 


number of comments: 1 | rating: 12 | detail

Caligo

Caligo, 27 june 2012

Mów...

Mów czy chcesz ze mną być
Z naszą miłością pełną słów
Kolorów tylko niektórych
Grzechów kupkę
I tego co ja
Nazywam wyobraźnią
 
Mów czy chcesz ze mną być
Z naszymi chwilami ułamkami wieczności
W których ukryłam radość
Tak bardzo dawno temu
Że już o niej zapomniałam
 
Mów czy chcesz ze mną być
Z naszym brakiem ciepła
I momentów namiętność
Które są za konieczne
Aby nie być uzywane
 
Mów w końcu czy chcesz
Czekać nieokreślenie długo
A potem od razu być jednością?
 
Bo to będzie jedyne wyjście
W tej piekielnej sytuacji


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Caligo

Caligo, 27 june 2012

Poemat o piracie...

 
Urywane myśli
Pojawiły się ,serce
Bo on jest gdzieś
Bo on nie jest mój
 
Leżał na brzegu morza
Jak rozbitek szalony
Co próbował zdobyć wieczność
Na własność
Odebrać Aniołom sposobności
Do zwycięstwa nad …?
 
Pamiętam , uniosłam mu twarz
Zmierzwione miał wlosy
Przez syrenie śpiewy
Oczy zamglone smutne
W rozpaczy się miotał
Zgubił swój skarb
 
Serce mu biło ale one
Jakieś silne , bo krwawiło
Przecięte nożem zdrady
Zdradziło piekło jego właśne
 
Budził się z tego transu
Słowa liche powtarzał jak mantre
Jakby czcił swoją porażkę
I przeklinał los
 
Popatrzył na mnie, w oczy demona moje
Te znane tylko z mitów
Uniósł głowę jakby
Zdziwiła go ma egzystencja
Dotknęte moje usta przez zimne jego wargi
Zadrżały w czasie iskry
Które oświetliła serca
Które nigdy nie zapraszały
 
Wstał zdziwiony
Odchyliłam glowę
By mógł całować mnie wiecznie
 
Zniknął właśnie wtedy
Jego ludzie go wzywali....


number of comments: 0 | rating: 3 | detail


10 - 30 - 100






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1