NeCrOtOn, 26 january 2014
zostaw ten grzejnik
jest taki twardy
odparza plecy
coś o tym wiem
oto daję
nierówną kulę
można się schronić
w ciepłej komorze
nie zalewać wrzątkiem
nie mieszać z błotem
nie dociskać nogą
wystarczy okład
z białego welonu
jest w twoich rękach
chowaj pod kurtkę
nie przyjmuję zwrotów
ruszaj w drogę
NeCrOtOn, 25 january 2014
zdaje mi się że widzę
choć nawet nie śnię
widmo nie splata
z głuchym nagrobkiem
ostro je widzę
te mdławe blaski
połówek mroku
słychać piski na zdjęciach
czuć żar abaddonu
a prawie oślepłem
pod nową pierzyną
jara mnie bat
NeCrOtOn, 15 january 2014
To nie jest tak, że Cię omijam.
Ty najzwyczajniej stoisz nie z tej strony.
Bo za plecami chowają się gnomy.
może trochę tchórzę, może jesteś żmija...
Wszystkie głuche sygnały, szybko urywane,
rozrzucane książki, kiedy stałem gdzieś blisko.
Połamana kostka, niby było zbyt ślisko.
Każdy narząd się czuje wręcz rozkochiwany.
Kogo by posłuchać, rozumu, czy serca,
gdy tylko za mną krążysz.
Choć męczysz orientację,
ciepło bije z siłą miliard megaherca.
NeCrOtOn, 12 january 2014
Na złotym szczycie marzeń nic nas nie niszczy,
tylko my sami zaostrzamy czubek.
Nie widzimy już brudu i starych zgliszczy.
Kiedyś przyjaciel, dziś pijus i głupek.
Wysoko mierząc, wyprostowani
koniecznie patrzą pod piękne nogi,
by gdzieś przypadkiem, między wersami
nie upaść nisko, na zbocze drogi.
Nawet przy górze doliny mleka,
gdzie słabość i niższość nie znają litości,
pijus u dołu pokornie klęka
z nadzieją na powrót swej dawnej wartości.
NeCrOtOn, 11 january 2014
W zimnym domu na rogu,
wśród kilku róż tulących sztywne dłonie
spowiadała się Bogu
piękna pani, wpadająca w agonię.
Pękały kolejne ampułki morfiny,
pragnęła dotrwać pierwszej komunii syna.
Nie chcąc budzić żalu w sumieniu rodziny
piła ją w kieliszkach do białego wina.
Choć nie dotrwała całości drogi,
a został po niej kawałek kamienia,
co każdy wieczór gnę własne nogi,
by spojrzeć w górę, żegnając wspomnienia.
NeCrOtOn, 8 january 2014
formalnie pozbierał
kupę zimnych treści
niedokończonych
chcąc je odczytać
ostatnim westchnieniem
bezduszny stan
częściowo
wstrzymanego tętna
oddział zamknięty
imienia miłosiernego
spękania serca
zwłoki napięte
elektrodami
praktycznie
rzecz biorąc
zapomniał
wziąć teczki
NeCrOtOn, 6 january 2014
soczyście wije
żebrzącą figurę
geometrycznie
przyległą
połowę garstki
pełni księżyca
katując
cofa
prowokując
zwiększa objętość
nie odsłaniając
choć jednej
firanki
NeCrOtOn, 6 january 2014
płytkie oceany
skopany ogród
czteronogich stołów
miękkich pod presją
zmył nakrycie
muśnięte ciepłotą
stłuczone wino
szeptało płynąc
na skraj pagórków
leniwie wsiąkając
idealnie żłobioną
krągłość
strzelająca lawa
zmaterializowana
ciekła w połowie
płynie pod stosem
tulącym rozpalone
płatki
NeCrOtOn, 5 november 2013
Czymże by świat był bez kobiet
cieplutkich serc zziębniętych dusz
jeśli nie kruchym kamieniem
bezdomnym wśród cichych burz
jakim byłbym idiotą i fałszywe dziecię
gdybym nie podziękował kobiecie
co sprawiła iż jestem na świecie
czym byłyby bez kobiet kolory
jak nie szarym odbiciem światła
a twarzy odbicie w lustrze
jak stara plama na nienoszonym futrze
bo kto by je nosił jak nie nasze panie
i co by to było gdyby nie kochanie