27 november 2014
Bezpieczne usuwanie sprzętu i wysuwanie nośników
Tak. Zazwyczaj gdy poznajemy miłość – niekoniecznie miłość własnego życia, równie dobrze może być to po prostu zwykła, przelotna miłość, albo miłość czyjegoś innego życia, czyli osoby, z którą tą miłość generujemy – to powinna nam towarzyszyć jakaś odrębna historia, swoisty kod, wprowadzający we wspomnienia i doznania tożsame jedynie z tą właśnie miłością. Przy okazji mile widziane motylki w żołądkach, gwiezdny pył i magiczna poświata za każdym razem gdy wybranka naszego serca, tudzież ten jedyny przekracza próg pomieszczenia, w którym się znajdujemy. Ale czy tak jest zawsze? Wystarczy wejść na typowy dla naszych czasów randkowy portal, i szybko okazuje się, że wyjątkowość i czar pryskają jak bańki mydlane, albo gdzie pieprz rośnie, upstrzone laurem sympatycznych emotek, które, prócz tego, że pozbawiają nas rodzimego języka, to niby pomogą nam w wyrażaniu tego wszystkiego co w nas głęboko siedzi, łącznie z motylkami w żołądkach. Przy okazji motylki w żołądkach brzmią jak nazwa orientalnej potrawy. I pieprz to, bo nie mówię już o słodkich selfie ,albo pseudo selfie, albo o zdjęciach stylizowanych na selfe. Ach, gdy patrzę na twoje zdjęcie, to mam nieodparte wrażenie, że mój monitor produkuje znacznie więcej fotonów niż zwykle. Dziękuję, moim stylistą jest photoshop. Każdy niemal odruch i gest może okazać się z góry i z premedytacją zaprogramowany, a stąd już o krok do cyborgów uprawiających uczucia. A z drugiej strony patrząc, mamy ostatnio modę na zwyczajność. Czyli oczywiście obok wyblakłych, zużytych sloganów, że carpe diem, i że co cię nie zabije, to cię wzmocni, i że nigdy nie mów nigdy, i że jedyna w swoim rodzaju i że wyjątkowy, napotkamy, że ktoś jest jaki jest i żeby rzeczywiście się o tym przekonać, trzeba do niego/niej napisać. I to fajnie jest być kimś normalnym, kto nie ma przerośniętego ego i symptomów zaawansowanego narcyzmu. I jak już takie dwie jednostki się dopasują i spotkają na przysłowiowej kawie, a wszystkie tematy, w tym ten o pogodzie ulegną wyczerpaniu, to gdzie tu jest mowa o wspólnej historii poznania się? Gdzie się poznaliście? Na portalu randkowym. Nie, że wpadliśmy na siebie na przejściu dla pieszych, albo, że deptaliśmy sobie po butach w tramwaju, albo że pomyliliśmy bagaże chwil na dworcu. Nic z tych rzeczy, bo poznaliśmy się na portalu randkowym. Portal do kolejnego nudnego wymiaru, w którym nic się nie dzieje, a wszystko jest ostatecznie przesądzone, tak z góry przekreślone. Ramy słów wypowiedzianych, o których wiemy od zawsze. Brak miejsca na prowokację, albo cokolwiek, co obudzi nas z marazmu. Ale zabaw się czyimś kosztem i poudawaj przez chwilę cudze życie. Moment w dzikiej pogoni za przyjemnością, no bo przecież nie wspomnisz znajomym, którzy cię zapytają gdzie się poznaliście, że to wszystko jest wirtualne. Ale spoko! Być może ona nawet nie istnieje. Wytwory ludzkiej fantazji. Programy do modyfikacji cielesności i wszystko w 2 D monitora na twoim biurku. Zamów jeszcze zakupy w Tesco przez internet i poczekaj aż twoje dziecko samo się spłodzi przez niebieski ząb albo USB.