Deadbat, 11 october 2016
To co noszę w sobie
w tym najbardziej niepewnym miejscu
To pewność że dobre jest to co nierozpoznane
że kromka pasuje do dżemu
poprzez masło
To w co wierzę
to wiara w wiarę ponad wszelką nadzieję
ponad szczęście osobiste
prywatne intymne światy
kombinacje znaczeń i bezznaczeń
bez względu na to która jest godzina
pora roku
rasa
planeta
To co teraz widzę
to szczęście
niewysłowione i niewyrażalne
bez żadnych sensownych uzasadnień
To ku czemu biegnę
To wolność od nóg
pośpiechu
znaczeń
Deadbat, 1 october 2016
Kto cię nastroił moja mała pozytywko
chleb mi przynosisz
i radość jest twoim darem
Kto cię tak nastroił moja mała pozytywko
że nie słyszę fałszu
w żadnym z twoich dźwięków
Kto cię nastroił moja mała pozytywko
odpowiadasz mi na każde zapytanie
nawet to którego jeszcze nie wypomyślałem
Kto cię nastroił moja mała pozytywko
czasem na szarej dziś-porcelanie ty dźwiękiem
niebiańskie malujesz pejzaże
Kto cię tak nastroił moja mała pozytywko
Kiedy spadniesz z parapetu mojego okna
roztrzaskasz na bruku ulicy
Jak świat swój zrozumiem
bez słodkiej twojej melodii
Deadbat, 19 september 2016
Jest pewien dom
Płaczu i żałoby
Jest cierpienie
wilka idącego do kapturka na przeszpiegi
Jest pewne miejsce w parku
Święte miejsce
gdzie splotły się dłonie
Nawet jeśli nad nim świecą inne gwiazdy
Jest drzewo bez liści
Jest czas bez sumienia
Jest początek i koniec
wszystkiego
zrozumienia
Deadbat, 8 september 2016
Nie znam Cię
Bracie
Jedna krew to zbyt mało bym mógł rozpoznać cię w tłumie
który zawsze mrozi moje myśli i chwyta za gardło
Gdybym tylko zrozumiał
że sens żaden nie ma tu nic do rzeczy
jest zwyczajnie bez sensu
jest nieadekwatny
niedostosowlany
może wtedy mógłbym zobaczyć twoją twarz
a może chociaż własną
Ach
Dzwonie uporczywie do własnego mózgu
(ignorowany przez najmnieszą jego komórkę)
wrzucam posty na czata świadomości
Wszędzie i każdemu rozdaję wizytówki
z każdą oddaną czuję jak znika cząstka mnie samego
Lecz zawsze coś zostaje
Dlatego
zapraszam
bierzcie i jedzcie
sprzedaję siebie na taniej wyprzedaży
na małym stoisku tuż obok garażu
a za plecami słyszę przecież
jak szukam na siebie płatnego zabójcy
oraz załatwiam wyburzanie na piątek
i tylko liczniki które taniej zerwać niż zdemontować
wzbudzają żal
niepotrzebny już nikomu
Deadbat, 2 september 2016
I oto jest czas nienawiści
Brat zabije brata
siostra znienawidzi siostrę
ludzie szukać będą zapomnienia bardziej niż nadziei
zemsty niż zrozumienia
szacunku niż miłości
Oto grzech wychodzi na ulicę
denominacja uczyniła go praktycznym słusznym i dobrym
właściwym nowym czasom
Oto ludzie uznali się panami stworzenia
Dając w ten sposób Owemu prawo by ich pożreć
Coraz potężniejsze oswajają bestie
Tworzą nowe grozy aż po swą ostatnią
I oto nadchodzi Kłamca
owszem już tu jest
a nie krew nienazwanych i niepoliczonych jest istotą odcisku jego stopy
To tylko jej barwa
Jego imie Zagłada
jego sługami
Wrogość i Niezgoda
Nie w mocy niezliczonego jego wszechpotęga
lecz w mocy idei której nawet sam czas
ani żadna broń nigdy nie dosięga
Jest z nas lecz nie z nami
jak niszczycielski huragan rozbuchanego tłumu
w cieniu najmniejszej niesprawiedliwości czynionej maluczkim
aby nimi władać i w mroku postawić
gniewem za gniew odpłacić
zabić albo skonać
(Mocą Nienawiści bardziej niż Pierścienia)
Człowieku co planujesz i z takim trudem konstruujesz bombę
aby na niej usiąść
dziś przebudź się
proszę
...
zanim czas się spełni
Deadbat, 29 august 2016
Oto jest przybył
On Anioł upadłej godziny
W nicości srebrem zanurzony życia
W złoto i błękit niebiańskich porównań
wzbił się
niebezpieczny i piękny
posłuchaj
Wyzwolić przybył formę okiełznać niezwłocznie
schronić w cieniu widoczne ukazać ukryte
W nicość zamienić ten czas co nie spocznie
zanim w pył i nicość wszelkie zetrze życie
Idziesz przed siebie lecz sam nie wiesz dokąd
I wierzyć śmiesz na przekór wszem bogom
przed siebie krocząc niezbadaną drogą
że sens mają tylko te słowa co mieć go nie mogą
Nie mieszka tu przecież zwierz nawet najmniejszy
I Diana trawy nie musnęła piętą
więc gdzie idziesz człowieku w uporze zacięty
wierząc że graal czeka tuż tuż za tą ścieżką
Deadbat, 12 august 2016
jest jak zielona łąka
i na nią słońce kładzie swe promienie
Tysiące róż ją porastają
to łoże niesie rozkosz i cierpienie
jest snem nieprzespanym
niech trwa niewyśniony
życiu wciąż nową niesie
treść zmysły kolory
jest najczystsza
światem nieskalana
jest pierwsza
wszystko na nowo nazywa i stwarza
jest absolutna
z niej wypływa wszystko co istnieje
jest prawdziwa
bez niej sens żaden przecież nie istnieje
to skarb ostateczny
każdej wartości jest źródłem i celem
miliardem jest rzeczy których nie wymienię
Deadbat, 9 august 2016
To niemożliwe
W pustce mojej formę moją od pustki nieróżną oparłem o pustkę
I oto istnieję
I znów płacz pod moimi powiekami czuję
I znów pod moimi powiekami wiosna - (ś/k)wiaty kwitną
zakwita łąka ilekroć zamknę oczy
A przecież nie tak miało być
Miałem być mroczny smutny i zły
Miałem stać niczym samotny głaz wbity w rolę
przeoraną szponami szatana
pełną zbliznowaceń kłamstw
Będąc szczęśliwy zarazem jestem oszukany
Oszukany jest mój smutek
lecz czemu łzy cisną się pod powieki
Oszukana jest moja samotność
Chory jestem lecz jakże słodka trucizna
przelewa się w mych tętnicach
Nawet moja rozpacz najczarniejsza
wydana jest na targu mej duszy na pośmiewisko
Z własnego cierpienia kpię sobie
Z własnego rozdarcia chcę latawce składać
I nikogo nie ma bym mógł go obwinić
I nie ma nikogo
A przecież jest
Deadbat, 13 may 2016
Cisza: nie jest brakiem słów
:[dźwięków zbyt pustych by docierać głębiej niż do sedna]
Kiedy dziedzina zawiera wyłącznie zbiór 'jednoelementowy
pusty sam w sobie i urojony jak liczba
[[słuchanie
patrzenie
odczuwanie
myślenie
wszystko jest tylko częścią wspólną
wypadkową
wektorem nakierowanym w przyszłość
niepewną bo skończoną
brakiem metadanych
nieskończenie milczącym śpiewem
posłuchaj]]...