smokjerzy, 10 march 2020
ktoś
otworzył bagażnik
wyciągnął z niego
coś
wrzucił to przez płot
do mojego ogrodu
odjechał
coś
było żywe piszczało
i nie chciało dać się złapać
a jak już się dało
to całe się trzęsło
nie bój się coś
wyszeptałem
drapiąc je za uchem
i tuląc
(... więcej)
smokjerzy, 5 march 2020
prosta droga
jakiś cel - niechby nawet
spelunka
w najciemniejszym kącie raju
gdzie tylko ja zimne piwo
i bóg za barem
skłonny do słuchania
czasem żartów
mógłby również grywać w szachy
ale gorzej niż ja żeby wreszcie zrozumiał
jak to jest gdy się ciągle przegrywa
smokjerzy, 21 february 2020
zima jest cierpliwa
poczekam aż idioci sami się wytłuką
wtedy wrócę
smokjerzy, 20 february 2020
pojaśniało
okno udaje obraz
marnego pejzażysty
wróble niskiego napięcia przechodzą
z piątej symfonii
w saksofon charliego parkera
w tumanie zakurzonej pamięci
zlatuje z półki johnny carter
który to już raz wyruszymy w pościg
za śladem stopy na drugim brzegu
zmyślonego (... więcej)
smokjerzy, 17 february 2020
to był niesamowity dzień
okazało się że jestem
koszmarem swojego snu
kawa wypiła mnie materialnym duszkiem
pies zrobił śniadanie które z obrzydzeniem mnie zjadło
okno patrzyło przeze mnie na wylot
dziurka od klucza zachłysnęła się drzwiami
deszcz padał w nieoczywistą stronę (... więcej)
smokjerzy, 15 february 2020
Pijąc kawę i obserwując ogród za oknem, szukałem różnic pomiędzy łyżeczką a sarną - doszedłem do wniosku, że nie ma żadnych, jeśli brać pod uwagę przydatność do napisania wiersza o szybkim montażu okiennic antywłamaniowych. I nagle poczułem się wolny, ale nie wiem dlaczego.
smokjerzy, 12 february 2020
dzisiaj
o szóstej rano
szeptem
(żeby nie spłoszyć)
w obecności
dostojnych świadków
(sufit ściany podłoga pies)
wyznałem ciszy
(w nadziei że ona też)
dozgonną miłość
przestań oddychać
odrzekła
a oddam ci się
bez reszty
smokjerzy, 22 january 2020
stary oszust gra talią
znaczonych kart z kalendarza
więc zawsze przegrywam
smokjerzy, 15 january 2020
Kawa wrzeszczy prosto w nos.
Spokój błąka się po irracjonalnych kątach.
Na półkach z książkami drzemie język polski,
ale już się wierci. Po sakralnej stronie szyby
ogon kota Lucka wznosi modlitwy do dnia.
A ten nadal uwikłany w resztki nierzeczywistości.
Pies miażdży mi stopy, (... więcej)
smokjerzy, 12 december 2019
Na stole leży pomarańcza. Coś mi mówi, że wolałaby stać, albo chociaż siedzieć. Sadzam ją na krześle, tuż obok siebie. Niestety dalej leży.