Poetry

smokjerzy


smokjerzy

smokjerzy, 16 june 2018

okno

gwiezdne dno nieba
 
bezsennością skrojony
prostokąt nocy


number of comments: 12 | rating: 9 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 7 june 2018

intercity

za oknem
czarne stuka w niewiadome
w  kobiecej twarzy z płynnego szkła
niknące mgławice miast
tuż obok zaślinione palce
łykają książkę
jak obiad konieczny
jaskrawoczerwone paznokcie
rozdrapują czas
z otwartych ran półsnu obojętnie
sączy się teraźniejszość
bez sensu smaku
i końca


number of comments: 11 | rating: 7 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 30 may 2018

zasięg

być może zmieni się ustrój
i jakiś kolejny natchniony idiota
spróbuje uwięzić mnie  
w enklawie swych prymitywnych pułapek
być może jak pluskwę rozgniotą mnie czołgi
lub wyparuję
w jednej sekundzie zmieniając się 
w radioaktywną chmurę
może zaleje mnie wielka woda
zabije brak tlenu
lub się globalnie ocieplę
 
lecz dzisiaj 
muszę pozbierać śliwki w ogrodzie
( szkoda by zgniły )
sprawdzić co u sąsiadów
( są starzy chorzy zgryźliwi 
samotni
codziennie słuchają mszy w radio
a potem na ganku głośno dyskutują o polityce
- żebyśta powyzdychały skurwisyny! )
zawieźć psa do weterynarza
błąkał się po śmietnikach z łańcuchem
wrośniętym w szyję 
 
może nazwę go
Chrystus


number of comments: 15 | rating: 8 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 23 may 2018

ćwiczenia z pisania - improwizacja

stoję na głowie podpierając stopami
skostniałą kompilację nieba raju
boga który za rażącą lekkomyślność i niedbalstwo 
rzucił na siebie klątwę dożywotniej grawitacji
( z lękiem wysokości w tle )
diabeł z pożyczoną twarzą strzyka czarną śliną 
krople wybuchają gęsto
jednak to światło wypływa zewsząd
i dociera wszędzie
nawet tam gdzie zawodzi wyobraźnia
 
strach kapituluje
całe w dreszczach rozdzwaniają się membrany ciszy
 
jestem wstydem czasu
embrionem pustki w ludzkiej skórze
gotowością na nowy grzech nową miłość
nowe wypróżnienie
 
stetryczały kogut - budzik - rwie sen na strzępy
noc kładzie uszy po sobie warcząc groźnie
bezzębne dziąsła obnaża rzeczywistość
 
pod powieki włamuje się świt
 
chleb ma smak źle przyprawionej samotności
kawa parzy w język
znów krzyczy gwałcona kartka papieru
 
za oknem 
stary dąb szacuje wartość swoich ramion
na dwa wróble cień
 
i jeden sznur
 
 
 
 


number of comments: 5 | rating: 7 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 21 may 2018

frustracja ( o różnych obliczach poezji )

papier zwinął się w rolkę
i czeka na wiersz
o wczorajszym obiedzie
 


number of comments: 16 | rating: 5 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 17 may 2018

azyl

na strychu tego świata
żyją myszy kurz proste modlitwy bywa kot
bywam ja
 
są tam dwa okna z widokiem na ciszę
otwarte wyłącznie na siebie
bez szyb sensu ale z wiarą w cud
 
jest dziura w dachu 
dla deszczu ptaka i ucieczki
 
w stetryczałej szafie drzemią blizny 
gdy uchylam drzwi 
starość sypie się jak popiół
warczy ciemność
 
w popękanym lustrze 
na stałe zamieszkał kulawy stół
 
w blasku świec
śpiewając do tańca pajęczynom 
ćmom kotu i mnie
zasiadają przy nim przeciąg z wiatrem
 
na strychu tego świata
zakurzone jaja wysiaduje czas
wykluwają się niezdarne wiersze
 


number of comments: 13 | rating: 7 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 15 may 2018

sylfida

ręce
sugestywnie wyciągnięte
ułożone w szept
 
podejdź
dotknij
smakuj
 
włosy całe ze światla
i to spojrzenie
ciepłe jak wiosenny deszcz
uśmiech 
zniewalająco przeźroczysty
 
przesączam się przez nią
głodny duch
przez kryształową szybę
 
znika
 
lecz cóż innego może
figura z powietrza rzeźbiona dłutem
znużonej wyobraźni
 


number of comments: 8 | rating: 7 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 14 may 2018

okno z widokiem na nic

drzwi wyszły i nie wróciły
zostało okno z widokiem na nic
które udaje wszystko
poruszam się po terytorium
bezpiecznej nieprawdy o sobie
poukładane tu wszystko
właściwe
na swoim miejscu
pies szafa miłość brydż we wtorek
w środę psychiatra za miesiąc urolog
wizyta u starej ciotki
na oswojonym cmentarzu 
protezy łez nad rozlanym mlekiem
dziurawy wór z czasem
na świetnie skalkulowane ucieczki
od siebie donikąd
z ukradkowym powrotem
donikąd
niekiedy rozbłyska daleka latarnia
śmiech dziecka
w którym mogę przejrzeć się
na wylot 
i zobaczyć kim już nie jestem
wtedy szybko wyłączam przeszlość
jak światło
w nie-pokoju wciąż możliwych rozwiązań
i znów jest przytulnie ciemno
i dalej gniję
i trochę śmierdzi
i chwała bogu nie słyszę
 
że dziecko przestało się śmiać
 


number of comments: 8 | rating: 6 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 10 may 2018

jak pierwszy dotyk

kiedyś dni były dłuższe
i odmieniałem je
przez wszystkie możliwe przypadki
czas przypominał młodego kota 
w pogoni za wiatrem w liściu 
słońcem w motylu
chleb niczym nauka czytania
smakowałem go litera po literze
słowo po słowie
sens zdań ujawniał się w beztroskim zapachu głodu
który mógł być zaspokojony
woda 
krystaliczny śmiech dziecka
obmywała duszę ciało
każda kąpiel stawała się spowiedzią
i oczywistym rozgrzeszeniem
 
dziś
w świecie niejasnych kalkulacji
ucieczek od siebie donikąd
i coraz trudniejszych powrotów
dziękuję ci za to
że jesteś
 
jak pierwszy dotyk
jak pierwszy smak
 


number of comments: 10 | rating: 7 | detail

smokjerzy

smokjerzy, 6 may 2018

epizod

w maju nie wypada pisać
smutnych wierszy
pomyślałem
i niech to będzie
początek
rozwinięcie
puenta
dla zimy która kiełkuje we mnie
gdy patrzę
jak z tulipana płatami odpada
krwistoczerwone życie


number of comments: 14 | rating: 7 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1