Poetry

ks_hp


ks_hp

ks_hp, 18 december 2013

tytuloty

Tu odnajdują się prawdy, krótki lot chrząszcza nad
sitowiem. Nagłówki o literach suchych jak kończyny;
przebierają po mnie dzikie chmary, przebierają mnie.

Nie mogę nic wyczytać z twoich oczeretów - zaszły
mgłą, popołudniowe słońca zsunięte poza widnoląd.
Gdzieś pomiędzy kwiat się bzi z kwiatem; ostatnia

wędrówka powietrza do głusz. Zaczerpnę więc trochę
wody, by pozbawić się tchu.



___________________
cykl: bliźnięta babilońskie


number of comments: 3 | rating: 12 | detail

ks_hp

ks_hp, 11 december 2013

wenusjada

Chłód uwewnętrznia się, zasklepia szerokości. Gdy
będę gotowy, wydam ostatnie dzieci - zlodowaciałe
płody. Zwykliśmy żyć w przestrzeniach pełnych wód

martwych jak ty - to dlatego jestem bezprzytomny,
okręcam się stryczkiem włosów. W krtani rozlegnie
się to drżenie, spod skorupy wyjdzie szczelinami.

Wiesz, świat pęka: kruszy się i odłamuje. Zdołasz
powstrzymać odpływające lodowce, skoro zmarznięte
masz oczodoły? Jesteś marmurowy - ja już od dawna

granituję na obcych orbitach.



____________________
cykl: bliźnięta babilońskie


number of comments: 3 | rating: 9 | detail

ks_hp

ks_hp, 29 november 2013

rzucanie palenia

Wsączają się; ohydni bibularze, zbliźnione życie i skręty
palców. Czwarty dzień, jak pozwalam ciemności przekraczać
granicę, uchodzi przez błony. Nazwij dziwką, puściłem się

z dymem. Wiszą obręcze, powrozy - a ja jestem źrebięciem.
Jedyne, co masz mi do zarzucenia, to pled, patchwork jak
krajobraz po ogniu. Na lewo wąwóz, niezamieszkałe komory

i sienie. Popełznij, pulsują tchawice. Rozkosz jest taka
przezskórna, czysto ablacyjna; zdziera następne powłoki,
odkrywa jamę pustną, wypycha. Tak, mogę polegać na twoim

torsie, kłaść własny; aż do rana, gdy wiem, że ty tylko
zapełniasz dziury.



___________________
cykl: bliźnięta babilońskie


number of comments: 4 | rating: 9 | detail

ks_hp

ks_hp, 21 november 2013

kaszrut

Rozwzbudzam pyły, niosą historie; na językach, wciąż
mówisz, że za sucho. Odpływają niedopowiedziane, aż
utyka mowa. Gardło niczym martwa studnia, a wpadam

w przestwór pod żebrami. Na ścianach mnie znajdziesz.
Rozkład zapowietrzonych słów, obojczyki porozbijane
na obozowiskach. Koczujemy tu, od kiedy postanowiłeś

nie przestępować mórz - wyzionęły wodę. Dziewiczę
pustynie, a pusty głos tkwi w szczegółach, piasku,
który nigdy nie został zadeptany. Niebo ciemnieje,

oczodół traszki. Zabrakło miejsca w twojej karawanie.
 
 
 
____________________
cykl: bliźnięta babilońskie


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

ks_hp

ks_hp, 18 november 2013

wędroczekanie

Od przypadkowych osób nigdy nie struniłem; to były dźwięki
napisane pod tętno arterii. Mimowolne schadzki, szept pary
wodnej nad ranem, kiedy myśli próbują ciemnieć. Separacja
świadomości i chciałbym.

Oczy to róże jerychońskie, a ty toczysz nimi po pustyniach,
jakie oblegają ciało. Jestem pręgą na jednonocnym niebie,
łamię się w jasnościach: naprawdę, żadnej oazy. Pijesz mnie,

w najwrażliwszych miejscach.



_______________
cykl: bliźnięta babilońskie


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

ks_hp

ks_hp, 12 november 2013

bliźnięta

1.

Do sfery wlej mowy niezwarte i potoczyste, wyżeraj
roztwory ciała. Nakłucia między jedną a drugą igłą;
uważam, by nie stąpać po płyciźnie, glony kleją się
jak nienapoczęte dzieci, zbyt wiele konstelacji na
członkach -

a jestem odnogą rozgwiazdy, powinienem zmieniać kąt
odpadania. Raz być trójkątokształtnym, raz prostą,
której długości nie (uś)mierzysz. Falami spływam,
do jam niezamieszkanych, do bezludzia -

wyspy błądzą na kompasach.


2.

Ja, jedność. Uniwersum to kula poddana mejozie,
światy rodzą się. Nigdy nie pozwoliłeś wymiarowego
życia - każdy bok i niewiadoma policzone, cyfry
mnożą przez siebie, indywidualnie dzielą. Pociągnij
za knot i wyjmiesz ze mnie czyny, jakich nie chcesz

widzieć. Świeca też, żeby żyć, popełnia samobójstwo.



____________________
cykl: bliźnięta babilońskie


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

ks_hp

ks_hp, 10 november 2013

tryptyk balwierski

1.

Zwykle nie mówił; w bezocznym spojrzeniu widziałem tylko
łamiące się deski i proszę - nie zacinaj tej rozmowy.
Próbowałem; świnie też próbują, lecz niebo nie spada. Ich

włos krótki i sztywny jak słowa. Niczym dialogi. Niczym
są. Po polach łysych, szczeciniastych wiatr dmie jedynie.
A noce równe pod skórą. Zaczerwienienia gwiazd pulsują

przez słabą chwilę, aż chłód nas ujarzmi znów o poranku.


2.

Profesjonalizm w każdym ostrzu. Od kreski do kreski, bądź
bogiem, co widzi mój ruch i kierunek. Okiem wszechwładnym.

Tylko gołębie wracają z drugiego końca świata; ulecę w ich
stadzie, mimo obrączek, zadziobią. Gatunki tęczowe skazane
na pomór. Odejdę do Pafos. Afrodyta nie żyje.


3.

Po latach dotyki są jak migcięcia - doskonale wygładzają
chropawość. Wzrok wygłodza zmysły. To jest tak: wchodzisz,
a drzwi rozwarte. Zamiast światła dzwonek; wiesz, że teraz
musisz opuścić ciało na (poś)ciele. Prześpij się, zemną

cię inne dłonie.



____________________
cykl: bliźnięta babilońskie


number of comments: 2 | rating: 8 | detail

ks_hp

ks_hp, 25 july 2013

dobranic

Stan argonalny - dopiero wtedy parują ciała, zszarpane powłoki
o martwy naskórek ziemi. Leniwy plusk dopełnionej bojami wody.
Zatopienia, głowiasty wrak. Po pełni samobójstwo. Zbiorą nas,

zeskrobią ze ścian muszli ostatnie echolalie. Był czas, kiedy
rosnęliśmy z siwizn, w skorowanych gałęziach. Garb na grabie
widział rozdzielające się pasma dni i nabrzmiewał. A mimo to

u ujścia czekały już odejścia. I miałem ponumerować wszystkie,
żeby pamiętać, którędy. Morze rozmyło piasek.



____________________
cykl: szklane bomy


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

ks_hp

ks_hp, 24 july 2013

łkamgina

Obnażam się. Wyjęty z klatki jak nowa Ewa, w gorejące ciernie nocy.
Gorsza część mnie - sześć i pół żebra, jabłczywe serce nadgryzione
do pestek. Było gorzko, póki nie wyciągnął. Rozwietrzył paroksyzmy
w swąd sadonizmów. Nie wiem, jak to jest czuć język boga w sobie -

zawsze jedynie wizje, niesmak. Uśmiech, pozostałość po rozciąganiu
czaszki w próbie ukojenia świadomości. Wąż uwodzi na podroszenie;
zrzuca skórę i zaraz przyobrasta w kolejną. Penetruje jamy. Zacieram
ból przyjemnością; będzie trzeba wyssać jad, aż język zdrętwieje.

Zrealizować dotyk do dna palców. Migotanie, głęboka czerń przełyku.
Zgasły latarnie, świt zapala morską. Potrzebuję jedynie dotrzeć do
miejsca, gdzie zasnę z tym prawdziwym bólem na podgardlu. Z myślą,

że pewne odległości rosną tylko ze słów lub ich braku.



____________________
cykl: szklane bomy


number of comments: 4 | rating: 9 | detail

ks_hp

ks_hp, 11 july 2013

Ren XIX albo Blaganie

Rozerwany nieboskłon - droga ciągnie w amok,
oszadziałe zarysy wzgórz topią się w cieniu.
Noc siarczysta zapadła, zima przyszła za nią.
Gwiazdy nawet stężały z oblodowacenia.
Powiedz mi, Boże - jestem miałki czy bezdenny,
kiedy przechodzę zawał, umieram na niby?
Chociażby ogarnęła nieodparta senność!
Lecz nie; ja widzę, jakbym widział spoza szyby.
A trasa prawie równa, wyżynnie się wspina
ponad dom wypalony, spiralami kręci.
Skąd więc mam to poczucie, że nic nie zaczyna?
Zamiast trzymać dłoń twoją, wiatr zamykam w pięści.
Albo roztaczam wonie i przyciągam obcych,
znanych niegdyś, a dzisiaj tak przejezdnie płynnych.
Osobno przygnębieni, razem - ciągłowiotcy.
W rozmowach naszych słowa są - wyrazy drwiny.
I tak horyzont milknie późnym snem, omdlewa.
Cichnie ostatni wieczór nad głów pustostanem.
Lepiej się wyjałowię i wypełnię sianem,
będę tylko pożądał igrzysk oraz chleba.
Może ktoś dnia pewnego okruchy pozbiera
i jak popiół rozrzuci na połacie ciała.
Miłość była, spiękniała; i miłość spękała.
Milczenie. Teraz księżyc o świt się ociera.



____________________
cykl: Reny


number of comments: 2 | rating: 5 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1