3 sierpnia 2017
3 sierpnia 2017, czwartek ( Gdzie jestem? )
Nie da się przejść przez życie samotnie. Można. Oczywiście, że można polubić puste łóżko. Można pijać samotnie kawę. Można otaczać się przyjaciółmi. Można chodzić na siłownię o 23:00, bo w sumie nie ma się nic lepszego do roboty. Można pić do woli i palić. Można imprezować co weekend lub jeść co weekend obiad u mamy. Można spać do południa lub zrywać się o 4 rano, by iść w góry. Można jechać do Paryża, bo się chce. Bo mnie stać. Bo dawno nie chodziło się dzielnicą łacińską. Można wymieniać tę listę bez końca.
Tylko przychodzi taki moment, że to co można... Nie za bardzo się chce. Że chciałoby się potrzymać czyjąś rękę w dłoni. Że pragnie się ciepła. Że miło byłoby obudzić się u boku kogoś, kto nie jest jednorazowy. I nagle patrzysz w lustro i masz prawie czterdzieści lat. W odbiciu widzisz tylko swoje zmarnowane szanse. Dzień po dniu odbija się w każdej zmarszce. Masz super samochód, jeszcze lepsze mieszkanie. Pięć zer na koncie... I pustkę.
Wiesz? Nie da się przejść przez życie samotnie. Potrzeba dialogu. Komunikacji. Potrzeba kompromisów. I ciągłej walki o każdą chwilę.
Ale tu też nie chodzi tylko o to, że ktoś czeka. Czasem się nie czeka. Żyje się samotnie, bo się miało złamane serce. I to nie raz. Albo może teraz jest to serce już z kamienia. Może czasem żyje się u boku kogoś, bo właściwie nie było innego wyjścia. Albo było inne wyjście, tylko się go nie zauważyło. "Właściwie jest dobrze" - jak pisała Kasia Grochola. Ale co to znaczy? To właściwie? Właściwie jest dobrze, czyli całkiem do kitu. Ale nie pytaj mnie dzisiaj, co jest właściwe, bo właściwie nie wiem.
Czasem są ludzie, którzy żyją z dnia na dzień. Z tygodnia na tydzień. Z miesiąca na miesiąc. I nagle jest ten dzień. Budzą się w pustym łóżku i rozumieją, że to łóżko jest puste. Że to mieszkanie samo nie zacznie pachnieć kawą... dopóki sam sobie tej kawy nie zrobisz. Można nie chcieć żyć we dwoje! Można! A może i nawet trzeba czasem żyć osobno, żeby móc poznać siebie. Żeby móc wydobyć z siebie wszelkie zwierzęce instynkty. Żeby wiedzieć, co jest dla Ciebie ważne. Bo może faktycznie dla Ciebie ważniejsza będzie ta wolność, której związek nie daje. Wydaje mi się, że w końcu... czy to w związku, czy w tym pustym łóżku - człowiek otwiera oczy i pyta: - Gdzie jestem?
Czasem chcielibyśmy wszystko zmienić. Dostać nową kartkę i rysować życie od nowa. Ale się nie da. To nie jest łatwe coś zamknąć i otworzyć coś nowego. To jest, kurcze, bardzo trudno zrobić. Ale pustka nie powinna zostać pusta. Ale do tego się dojrzewa. Trzeba się przejechać. Trzeba poobdzierać kolana. Trzeba zostać przeczołganym. A potem... Potem się może nie chcieć już niczego. Może! Bo nie mówię, że nie!
Ale nie mówcie mi, że w ostatecznym rozrachunku nie chcielibyście pozapełniać tej pustki. Pustka, skoro jest... to znaczy, że czegoś brak. A skoro czegoś brak, to znaczy że obecność uwierałaby nas mniej. Ale tego nie wiemy na pewno. Bo nie da się z góry tego założyć. Można się tego dowiedzieć, gdy się pustkę zapełni. A jak się zapełni i okaże się, że pustka była lepsza? To przecież się wraca do stanu faktycznego.
Ileż jest rozstań. Ileż rozczarowań. Ileż zachodów słońca...
Chciałoby się liczyć i wschody, i zachody. Chciałoby się poczuć ciepło. Pamiętacie? Była taki tekst anomali *(użytkowniczka portalu cytaty.info):
"(...)
Dziś w autobusie specjalnie złapałam dłoń stojącej obok kobiety. Przeprosiłam, skutecznie udając, że to był tylko skutek nierównowagi. Nie powiedziałam jej, że chciałam po prostu poczuć dotyk innego człowieka. Mężczyźnie w windzie też nie powiedziałam. I tym dwóch roześmianym dziewczynom, które stały przede mną w kolejce. Byli ciepli, wiesz? A mi jest zimno."
"My - nie żyjemy."
W końcu kiedyś każdy poczuje to zimno. I nie będzie mógł zwalić na mróz za oknem. (Ani na Mroza. Remigiusza Mroza, oczywiście.)