Laura Calvados, 20 lipca 2010
bez czułości w ramionach
Moskwa was pożre
bez mgnienia powieki
Moskwa was pożre
bez jednego podpisu
Moskwa was pożre
bez żadnej potrzeby
Moskwa was pożre
bez konsekwencji
Moskwa was pożre
bez cienia protestu
Moskwa was pożre
bez mojej wiedzy
Moskwa was pożre, a
ja wiedziałam, wiedziałam
wiedziałam, że
kiedyś, że
kiedyś będą was znowu
wywozić na
pakach
- że
Moskwa was pożre
Moskwa was pożre
Moskwa was po
żre
Laura Calvados, 18 lipca 2010
patrzę za ciebie przez twoje
oczy nie ma tutaj nikogo przy tym
stole muszą wystarczyć twoje ręce
zapamiętane oparte o brzeg
jak kiedyś; ale
dokładnie nie wiem
kto mi ciebie zabrał kto wziął
wszystko spakował wepchnął ci w dłoń
kilka banknotów bilet i
zaświadczenie.
Wyszedłeś; było jasne że
ostatni raz, nigdy potem nie robiłam ci
kawy nie odpalałam
papierosa.
Było jasne i
ostateczne a
dziecko spało w moich ramionach. Telefon
nie zadzwonił więcej.
Laura Calvados, 17 lipca 2010
Nie muszę czekać na niczyją
odpowiedź. Ja,
bękarcia córka Kaliope, z ojca
wielodzietnego –
obłędu, który jest niewypłacalny,
(przez to sama wprawną lewą ręką
dawkuję ojcowską czułość)
nie muszę czekać;
Ja wyznaczam granice władam czasem ilością
krwi w żyłach opadem krwinek długością
nocy, ja
jestem bóg chrystus szatan
alef i mem
ja, córka posłuszna
ciemnowłosa nie
marnotrawna
płodna o białym
ciele zimnych
oczach aryjskich
dziwek
oddechu żydówki
wypędzonej
z Reichstagu dałam sobie zwiastować
nowy porządek świata
i upadek
muru oraz komunizmu
konieczność zmiany nazwiska
grupy krwi a także przynależność
do nowej Europy (do której tak, ale
tylko z naszymi umarłymi)
ja, sprzedana Wandalom odbita przez
Wizygotów wracam na krótko przed
końcem złożyć hołd oraz oddać
pierwszą noc a także
zapędzić się w
jeszcze kilka nieregularnych
wojen na osi czasu który naraz cofnę i
stanie się
cisza
ciało i pierworodne
słowo.
Laura Calvados, 17 lipca 2010
Już długonie zostanę z tobą nie pytaj
dlaczego. Musiałam powyrzucać
wszystkie lustra a teraz nie wiem nawet
jak wyglądam.
Nie wiem, nie wiem kochanie, to wszystko
źle wygląda. Włosy wyłażą mi
garściami a w telewizji jak zwykle nic
ciekawego. I na obiad znowu to samo.
Znów się garbię; ja się zawsze garbiłam a ty
całe życie prostowałeś mi plecy. Z tego
wyszło dwoje dzieci, trochę długów, kilka
niezałatwionych spraw. Teraz
kiedy idę znowu tą samą pustą ulicą przeglądam się
w lustrach sklepów; łysa z postawionym kołnierzem
czerwonymi paznokciami. Wtedy spotykam znowu ciebie
nie zmienionego i patrzę tymi rzęsami ciemnymi
i pada śnieg,
i
ja wiem, że
zostały mi tylko rzęsy.
Laura Calvados, 16 lipca 2010
„ A jednak donikąd…”
Z pierwszego snu
wyszłam cała jasna
jak krew utleniona i
żywa
Z drugiej nocy
wyciągnięty mój
ból; ciało blade i
rozpołowione.
Łysieję na myśl o
trzeciej nocy; nie
było już
krwi
białej ani
czerwonej, nie
naświetlano mnie
nie podawano mi
tlenu
cynku arsenu
Czwarty sen miał
zastąpić
oddech pod kluczem
tętna;
zapomniałeś mnie zamknąć
i wszyscy wyszli
-
Z moich pustych żył dziewczynki robią sobie
skakanki
Laura Calvados, 15 lipca 2010
nie patrz tak na mnie
nie bronię się nigdy
się nie broniłam. Idę posłusznie z rękami
nad głową albo w ogóle nie mam
rąk. Idę do kąta, tak to ten, przecież
pamiętasz jak tańczyliśmy a potem, no właśnie
ten kąt. I znowu tu jesteś ze mną popatrz
jaki ten świat mały no nie smuć się głuptasku,
nie wstydź. No, dalej, ruszaj, przecież
nie widzisz moich oczu. No dalej, strzelaj, to przecież tylko
tył głowy.
Laura Calvados, 15 lipca 2010
(Pamięci A.G. i jasnowłosego dziecka)
Ja wiem dlaczego to
zrobiłaś, (krucha replika
ciepłej kobiecej dłoni przytula dziecko odkręca
gaz).
Ciągle bawiłaś się śmiercią a ona
twoimi włosami, Judyto
Anastazjo.
Wiem także
dlaczego ona tak cicho na paluszkach poszła za tobą,
dlaczego musiała.
Wiem jeszcze dlaczego on
nie rozumiał wtedy a teraz
ja mam pełny ogląd. Widzę cię żywą
znowu. Jak wtedy czarnowłosą i
drobną. Jej skulone
ciałko na twoich kolanach, jasne włosy
i dwie świeczki na torcie.
Oficjalnie
tamtego popołudnia była już wiosna;
każdy zapytany wyrzucał sobie
że cię nie zaprosił
nie
przeprosił nie
był
nie wyleczył nie
kochał nie odwiedzał nie
przygarnął.
Sama przecież wybrałaś
jej łóżko
jej zabawne głupie kokardy grzebienie
podwiązki. Jej męża lustro czerwone draperie
których nienawidziłaś. Jeśli czytałaś jej
dzienniki rękopisy albumy,
jej fotografie
zaciągnięte starym prześcieradłem
-
jeśli czytałaś wiedziałaś.
Musiałaś wiedzieć –
on zagryzał was
wszystkie powoli
metodycznie
niedźwiedź o twarzy szczupaka wężowym języku
syn czarownic z rodu Farrar.
Laura Calvados, 15 lipca 2010
Żadna z moich suk ani ja sama moja
matka córka ani siostra rodzona nie chodziła
przy waszej nodze towarzyszu nigdy
nie donosiła niczego tobie
w tobie ani w dobrej
wierze żadna nie leżała
przy łóżku
towarzysza krytyka ani nie notowała skrupulatnie ilości
wypróżnień wyróżnień wypłat
wy-
siłku co do którego wiadomo, że i tak
spełzł na niczym. Bo
to nie godzi się lampą w oczy bez
wysiłku na drewnianym stołku bez
świadków albo i przy świadkach łamać
paznokcie zęby opór dobre
zwyczaje towarzyszu to nie
ja tak to
ja
odmówiłam obiecałam
obiecałam i uciekłam zwyczajnie tak
jak się ucieka wychodzi
wychodzi i nie wraca więcej potem są listy
nie podpisane nie oznaczone nigdy
miejscem pieczęcią takie z których
jasno wynika: nie szukaj mnie nigdy nie wiem do
nikąd nie i
nie.
*
Nigdy
nie byłam koloru białego ani czerwonego ani nawet
na równi. Byłam tylko szara, usta miałam czerwone i
szpilki z Peweksu rozmiar za małe była wtedy
krew jeszcze nie na dłoniach na stopach już
przedwczesna nie
miesięczna
nie
stałam w kolejce a potem już tylko
stałam on dłonie miał zimne oczy zimne i
moje skronie sino czerwone jak tamte
usta i
buty. Był sześćdziesiąty ósmy miałam
zaniki pamięci było jak wtedy maj a potem
czerwiec czerw-
ony jak skroń buty i moja
miesięczna krew. Trochę
brunatny.
-
Laura Calvados, 13 lipca 2010
I
Mówię do Twoich ślepych oczu.
Słuchaj. Chcesz, żebym jadła Ci
z ręki, ale
kiedy przychodzi pora karmienia
odwracasz się do mnie
plecami.
Noszę za sobą wszystkie swoje i
twoje brudne znoszone
niecierpiące zwłoki
myśli.
Na oknach wiecznie kurz; Światło
przechodzi przez ściany, ale
zawsze mylę kierunki
zawsze
mylę wszystko
jak mogłam nie pomylić
Ciebie
-
?
Na stole wyprostowana
siadam; przedkładam Ci dokumenty moje
źrenice do podpisu.
Nie patrzysz. Bez słowa
stawiasz parafkę.
-
zabieram dokumenty
znikam
II
Nadal stoisz w drzwiach.
We mnie. Stoisz mi w gardle
w poprzek
stoisz jakoś cicho;
potem zawsze jest cicho. mi tobie
we mnie w tobie
-
A jednak;
na stole wciąż leży
nóż w jasnej oprawie
twoich oczu.
Laura Calvados, 13 lipca 2010
I
Nie starcza mi czułości na was
dwoje. Jedno musi
odejść zawiesić na swojej szyi
nowy numer czekać po prostu
czekać. Kiedyś może, kiedy miałam
jeszcze oba serca po równo bijące -
tak,
a potem ktoś zadzwonił nagle przyszedł
zabrał mnie. Podobno oczekujących na
czułość jest niepoliczenie wiele a więc po co
po co Ci dwa serca w czterech obiegach Drzewa
matko pierwsza kobieto bramo Sefirot
II
Anioł z pierwszego kręgu miał jasność na
twarzy i kitlu, pełną zgodność tkankową i
ciepłą twarz. Położył mi palec powyżej ust nagle
zasnęłam.
Nigdy potem nie byłam po prawej stronie i
nic mi już nie zostało. Teraz ja jestem równoległa jedno
biegunowa, prawa część nocy niebieskiej po środku Ogrodu;
nie rozpoznaję swojego odbicia ani twarzy Boga muszę
wybierać z jednym sercem niepomieszczonym w lewej
piersi nie starczy mi czułości na was dwoje jedno
musi odejść; nie mogę
wybierać nie mogę
wybierać
-
J a t e r a z jestem czysta nie
naruszona światłość jego Sefer
Belima**.
*(Piękno, hebr. תיפארת) – szósta Sefira w kabalistycznym Drzewie Życia, dominium Piękna.
** Sefer Belima - obszar nieskończoności, Absolutu
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.