Marek Gajowniczek, 20 marca 2024
Jeśli orzekną, że jestem osobą...
to będę mógł się ubiegać -
spełnić kryteria, sprostać sposobom.
Nachodzić się i nabiegać.
Jeśli określą stopień znaczący
i dochód mając ubogi,
będę wymogi ich spełniającym
w staraniach o zapomogi.
Pobrać należy druki właściwe,
w rozporządzeniach wskazane.
Podać o sobie dane prawdziwe -
z pieczątką i podpisane.
Wniosek podeprzeć dokumentami
zgodnymi z oryginałem
i lekarskimi zaświadczeniami,
na co i jak chorowałem.
Złożyć w okienku. Terminu czekać
i stawić sie na wezwanie.
Wniosków jest dużo, a czas ucieka
i przepis może ulec zmianie.
.
Życie tu miałeś od innych lepsze
i dłuższe niż statystyka,
a teraz tylko psujesz powietrze
i wielki z ciebie krytykant!
.
A na każdego czas jego przyjdzie.
Takie są prawa natury!
Góra orzeknie, jak na tym wyjdziesz -
Mahomet przyszedł do góry.
Skoro przeszedłeś do jej podnórza
to coś tam jeszcze potrafisz.
Sprawność - niesprawność - różnica duża.
W dodze cię szlag może trafić.
The Meanest Cat, 20 marca 2024
Jeszcze nie wiem nic o mieście, które wcale na mnie
nie czeka; wyłuskuję ze spóźnionych kłosów
mleczny zapach dziewcząt
i to mi wystarcza.
Niebo ciemnieje na dnie popielnika,
gdy w kopkach siana uwijają się sieroce godziny.
Zachowam je skrzętnie na nieustanne uwieranie
pod (jedyną zresztą) koszulą.
Jeszcze stół w kuchni oddaje bębnienie palców,
rezonuje zrzędzeniem sióstr, żon i matek; nad popękaną
stolnicą cienie przesiewają mąkę. Mówię - jutro
nie nadejdzie, a dziś ostatni raz powrócę
do chroboczącej kornikami kołyski.
Tak, wiem; kiedyś będę jednym z nich. Wciągną mnie nosem
arterie zimne jak ledy, niebieskie szyby
luksusowego szeolu. Ale teraz wciąż noc krząta się
po podwórzu. Przaśne pohukiwania łopoczą na sznurze
wraz z szarością płócien.
Po kilku łykach travaricy
dom się zbiesił, rozhulał; već je sve u redu -
- już czas. Na odchodne wygłaszczę
z uśpionego kota ciepło
i ukryję wszystkie inne noce
w koronie starego orzecha
za przepierzeniem źrenic.
Trepifajksel, 19 marca 2024
Coraz mniej słów, które zostały, w pierwszym słońcu
wyblakną. Na pamiątkę
po złudzeniach wiersz, kolejny
do przemilczenia, kiedyś przyjdzie
odegrać Yoricka, podobno wszystkiemu winne
czarne koty. Wiatr jeszcze ze wschodu,
lada moment wiosna, wtargnie
w niedokończone.
Yaro, 19 marca 2024
kochaj bądź kochaną,
z miłości przejście niewidzialnie
do nienawiści zabetonowanej
na amen w fundamencie fałszu,
wybrałaś na całe życie kamień milowy,
którego nikt nie podniesie,
Słońce płonie ziemia obraca ludzi,
wyrywasz serce z jej wnętrza,
bądźmy świadkami tego,
co się wydarzy, co nadejdzie,
miłość ugasi pragnienie,
człowiek zniszczy całe dobro,
zniszczy najlepsze lata dni beztroski,
po drodze zastała nas noc,
objęci w pół, ubezpieczałem cię
w ramionach moich poczułaś moc,
mogłem wszystko zrobiliśmy to
nawet dobrze wyszło i
to nie był ostatni raz
negra, 16 marca 2024
nie mów zbyt głośno
łatwo spłoszyć sny a przecież czekały
długo w kolejce smaków
by kosztować tyle myśli ile chwil
w dniu
następują po sobie wiosny
tak wiele uciekło
w ciszy można szukać znaków co przychodzą
czasami proszone kolacje
kłębią się pod kołdrą
ile masz jeszcze znaczeń
jak wiele powłok można ściąć
można odsłonić inaczej
niż na ostro
ile zsypać pieprzu czy zdmuchnąć
trwające na krawędzi kryształy
solne kształty przefiltrowane jak noc
dzikość czarnej kawy
najsłodsze zło
Marek Gajowniczek, 16 marca 2024
Port pływający w Gazie
przyjmie na swym pokładzie
pomoc humanitarną.
Być może także ziarno
wstrzymane na granicach,
które nas nie zachwyca.
.
Być może... i być może...
Zbyt wiele upokorzeń
znosiła polska wieś.
Cześć wam magnaci! Cześć!
Pegazus - koń trojański
nie jest taki bezpański
i nadal jeszcze umie
zamieszać nam w rozumie
i zamkmąć ludziom oczy
na ciąg znaków proroczych.
.
Na wojny i zamiary
powrotu metod starych.
Media nas mają zwieść.
Cześć wam panowie! Cześć!
.
Na wieś dotąd spokojną
padł blady strach przed wojną.
Próbują Wici słać:
To nas się mają bać???
Silnych - Zwartych - Gotowych
strategią bez hołowy?
.
Już pomoc, broń i wsparcie
są większe niż przysługa
i czas mówić otwarcie
o snach braci z za Buga.
Przestac wreszcie polegać
na raz im danym słowie
i własne piesni śpiewać:
Cześć wam chwiejni posłowie!!!
.
Marcin Olszewski, 16 marca 2024
Półmrok, świece wokół. Muzyka przodków
Leżę. Czekam na twoją wiedzę. Co odczytasz
Oliwa na rękach twych, oliwa na moim ciele
Piszesz i czytasz, od głowy do stóp mapę ciała
Co widzisz? Zmęczenie. Spokój. Ciepło i blask
Skóry, po której ręce w blasku ognia świec, piszą
Delikatnie, powoli, to, co chcą odczytać. Z wnętrza
Poddaję się bezwolnie. Ciemność, ciepło dotyku rąk
Kark, ramiona, plecy, pośladki, nogi. Poddają się
W śnie na jawie, w lustrze ciał. Gdzie już nie ręce
Lecz całe twoje ciało ociera się o mnie. Raz za razem
Ogień ciał, twoje westchnienia, podróż po mapie ciała
Odkrywasz kolejne punkty, pokrywasz je oliwą
Jej blask na ciele, w ogniu świec, wzdychasz mocniej
Siłą przewracasz mnie na plecy. W lustrze życia
Wijesz się po mnie niczym wąż. Czuję każdą część
Twojego ciała w jedności z moim ciałem. Blisko
I jeszcze bliżej. Jeszcze szybciej i jeszcze mocnej
Ujeżdżasz mnie mówiąc niezrozumiałe zaklęcia
Dotykasz wszędzie. Dlaczego przyszedłem, co widzisz?
Spełnienie. Magia poznanego ciała. Nie ma. Odleciałem
Odkryłaś co chciałaś, poddałaś swoim próbom
Leżę bezwolnie na skórach. Tulisz się powoli
Poznałaś mnie lepiej niż ktokolwiek. Poznałaś tajemnice
Adam Pietras (Barry Kant), 16 marca 2024
Milion myśli trzecia kawa
Książka będzie ciekawa.
albo:
Trzecia kawa milion myśli
Postarajmy się być ściśli.
Arsis, 14 marca 2024
Gdzieś na krańcu. Na krawędzi szkła, na zakrzepłej strudze krwi, zwisają resztki cienia
z kawałkami siwej sierści.
Te oto reszki, sponiewierane w tę i we w tę. Te oto tam i tam… Te oto…
Krew jakaś, jakby nie krew. Ale na pewno rdzawa smuga,
która drąży żelbetonowy mur przeciwatomowego bunkra. Rdzawa smuga. Smugi…
Nuklearne
purchle…
Zgrzybiałe,
zrakowaciałe narośla.
Napromieniowane błyskiem flesza w potwornym natłoku gorąca
jak spod kobaltowej lampy
z wyrzutami śmiertelnego strumienia.
Kto tam idzie? Kto tam się tak kolebie i chwieje?
Kto, albo co?
Czai się w półmroku i patrzy.
Wypatruje swojej ofiary
w cienistym tchnieniu, wielkim…
W częstokrotnych oddechach, coraz szybszych,
jak podczas sennego koszmaru, który naciera zewsząd piskliwym szumem gorączki.
I czeka na dogodny moment pośród ostów
rosnących między
czarnymi kamieniami.
Między murem a korzeniem.
Między czymś a czymś, między czymś a niczym.
Albo niczym
a niczym…
… w gęstej zawiesinie
sennego
unicestwienia…
W ciemnych kątach laboratorium
pęcznieją
nowotworowe guzy.
Naciekają sąsiednie ściany
w cichym szmerze nieskończonego wzrostu.
Na popękanych kineskopach martwych telewizorów
jakieś poruszenia,
odbicia zdeformowanych twarzy…
W wilgoci i kurzu poplątane, zleżałe taśmy od szpulowych magnetofonów.
W pokrywającym wszystko pyle czernieją nagłówki spleśniałych gazet
o kolejnych próbach wniebowstąpienia, gdzieś na Pacyfiku, wśród kokosowych palm.
Zatarte w połowie ślady
z resztkami
betonowych kołysek,
spalonych w potoku straszliwej radiacji.
Milczący świadkowie przeszłości.
Wielokrotnego wschodu słońca po niewłaściwej stronie.
(Włodzimierz Zastawniak, 2024-03-14)
***
https://www.youtube.com/watch?v=RsTDKuZ4RsE
violetta, 14 marca 2024
w szary deszczowy dzień
wirując wśród słodkiej kamelii
jak z czarodziejskiego pucharu
założyłam nową sukienkę koloru truskawkowego
podtrzymaj wiosenną atmosferę
chodź za rękę
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.