violetta, 6 grudnia 2025
upaść w letnią wysoką trawę
dla marzeń przeciągać się w niej
wypatrzeć owady na kwiatach
z bukietem znowu przewrócić
jak kot pochodzić na czworakach
jak motyl polatać w słońcu
sam53, 5 grudnia 2025
gdybym cię spotkał ciut wcześniej nie później
i żarem serca wzruszył senny płomień
jak miłość którą razem chcemy unieść
nim ją do wspólnych zapiszemy wspomnień
gdybym nie mówił że zostaniesz pierwszą
wybraną z kwiatów malowanych zimą
najbielszą z bieli która najpiękniejszą
z iskrzących tęczy nawet gdy niczyją
gdybym ach gdybym ale kiedyś powiem
gdy wiosna sypnie bielą po czereśni
i wszystkie myśli zmieszczą się w pół-słowie
gdybym cię spotkał nie później a wcześniej
to dawno temu bym do ciebie pobiegł
a gdybym musiał - stanąłbym na głowie
sam53, 5 grudnia 2025
od kilku dni chodzę niewyspany
tak jakby ktoś się za mnie wyspał
przysypiam nawet po kawie
nie wiem co się wokół dzieje
mówisz do mnie a ja nie słyszę
mam w nosie polecenia pracę
taki totalny niechcemiś
brak weny nawet żeby porządnie zakląć
wiesz jak to się nazywa
przy kolacji już jestem w innym świecie
najlepiej jakby samo się zjadło
wzięło prysznic przebrało się w piżamę
sen
sen
sen
tęsknię za snem z tobą
pamiętasz gdy przez dwa tygodnie
nie wychodziliśmy z łóżka
sam53, 5 grudnia 2025
jesteś
pocałunkiem wilgotnym lgnącym do ust
ciepłą piersią wtuloną w moje ramię
litanią słów podarowaną w szepcie
burzą pożądania
w której i światłem i ciemnością
.
jesteś
jesteś
jesteś
sam53, 5 grudnia 2025
jedno lotnisko dziesięć kilometrów na północ
drugie piętnaście na południe
czasami nie słyszę własnych myśli
sam53, 5 grudnia 2025
dzień dobry mówiło się wszystkim
winda była jakby przedsionkiem domu
czegóż my nie wiedzieliśmy o sąsiadach
a czegóż o sobie
rozmawialiśmy nie tylko o pogodzie
czasami nawet ściszonym głosem
z obawą i z nadzieją
często z modlitwą na ustach
że ktoś wyprowadzi nas z tej zakrzywionej czasoprzestrzeni
dziś zdziwieni niemocą boga
uciekamy w samotność
w windzie sami obcy
milczenie
zakrzywiona czasoprzestrzeń pachnie nienawiścią
Belamonte/Senograsta, 5 grudnia 2025
wizja lokalna z narodzin wizji
wielu
potęga bez jelit, sama maglownica wynurzająca się z głębin
na ucztę pustki
unosi się rozgwiazda, miliard mózg zmysły zażywające zachwytu
wizja lokalna z narodzin wizji meduzy
dziecka w koszyczku
pływaka spodziewającego się czegoś
leżymy i słuchamy opowieści jak z wody wynurza się łódź podwodna
i pani Peregrine
nagle z wody wynurza się wielki tnący tysiąco-zębny
tnie on książki
na powierzchni trudno się odprężyć
to zmyłka z wody i błękitu
chce przemielić i mieli i zapada cisza
piękno spokoju powraca
szczęka bez jelit się chowa, wszystko wpada do wody
ten moment przed
jakaż pełnia
jakaż bezradność
jakie to proste być pożartym przez rekina pustki
na piach się rozpaść, na atomy
sto dwieście razy spermatozoidy powtórzą romans z komórką
sto dwieście miliard szczęka przystąpi do dzieła
pod wodą ukryta
dla ukołysanych melodią wody kolorów skalistych dotykalnych
puszystych
dla ócz smakujących horyzonty
niewidoczna
dla ócz z jelitami
dla ócz z zachwytami
dla ócz z przodkami
dla ócz z Ba, Ka i Ach w wyobraźni
aktorem, tym tu myśleniem
ciężarem i energią
a jednak pustych
a jednak jak pisklęta
pospałych jak koty
jak byki ofiarne
AS, 4 grudnia 2025
księżycowy zegar milczy
postrącane gwiazdy liczę
kiedy wiatrem noc skowyczy
pajęczyną zszywam ciszę
w oknach łaty z chmur rozsnuwam
może nie zamarznie niebo
gdy przez sen dziurawy mrugniesz
jak iskierka lśniąca w śniegu
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.