17 lipca 2010
priorytetem
ktoś ci się wmieszał
długo majstrował
dwa machnięcia pędzlem
tam gwoździe
i czytelny wreszcie
- Twój Dom.
tu ciągle obczyzna
a ten nad głową
złośliwie wpycha za nawias
(nie bardzo matematyczny)
rozdarte sklepienie
kaleczyło zasadę
ciągle sidła
wilcze doły
nawet syn (nie)błogosławieństwem poczęty
a tam...
tam każda poduszka
dusi dni poukładane
na półce między skarpetkami
i ten spokój
w przedziurawionych rękawiczkach
na zakrętce
szampańskiej zabawy