24 czerwca 2011
Romantyczny i pożerana przez seks
Grywał ukraińskie dumki śpiewał tęsknie o górach
budował drewniany dom starości wspólnej aż do śmierci
dookoła były drzewa i cisza
czasami zlatywali stadem ptaków krzyczący 
ludzie gór ze swoich miejskich siedzib
była piękna dojrzałą słodyczą jesiennej gruszy
trzydziestu lat wspólnego życia zazdrościli 
koledzy złaknieni spojrzeń dawanych każdemu
jak przyzwolenie na śmielsze słowo gest
pachniała kobiecością bardziej niż las wyściółką
był niedzisiejszy nie patrzył wyobrażał sobie
w jego świecie wszystko było na zawsze
ustalone miejsca znaczenie a ona była
bardziej niż czas nie przemijała gdy żeglował
zalotnicy niepokoili ją aż uległa
dwadzieścia pięć lat 
nie czekała nawet penelopa 
obłędny taniec z panem wyzwolił ją
z więzów przysiąg i obietnic i odpłynęła
od drzew do jasnych domów złudy
szalał mówił przez sen na drugą stronę
w której tylko cienie przodków
prosił kolegów nie słyszeli ogłuchli 
krzyczał niedługo odejdzie
gdy nie wróci
nie wróci 
podobno była nieszczęśliwa
nawet telemach był zdziwiony
matko kogo ja znałem
Poezja
Proza
Fotografia
Grafika
Wideo wiersz
Pocztówka
Dziennik
Książki
Handmade