13 lutego 2015
Rozdziały
Zamykałaś okna, miałem dla ciebie słowa,
kiedyś smaczniejsze od chleba.
Później zleżałe, pleśń i niedomówienia.
Diabeł tkwił w szczegółach, a może pod łóżkiem
– niczym potwór z dzieciństwa.
Pozostały zaciśnięte pięści, udawanie snu,
czerstwe bułki bez masła, przeglądanie zdjęć.
W ukradkowych krokach na klatce tkwiły
przepowiednie. Bagatelizowane do końca.
Dziś stać nas zaledwie na półuśmiech
i ciche dobranoc.
W przestrzeń, obojętną jak zwykle.