28 stycznia 2017
Kiksy
Przysypiam w uspokajającym stukocie
klawiatury.
A na zewnątrz nieładne prośby uderzają
o bruk, krzesząc iskry.
Może jednak to tramwaje, zaklęte w przestrzeń
conocnie zdychającego miasta.
Z nudną pewnością zmartwychwstania.
Jałowa reinkarnacja, ziemia
mogłaby być równie dobrze płaska.
Jak przypalony naleśnik.
W końcu i tak pozostanie po nas ledwie
kilka garści bajtów, cholernie wirtualny testament.
A tramwaje dojadą do złomowisk, gdy miasto przykryje
warstwa wyschłych modlitw.
Na razie tylko szeleszczą pod nogami,
zapowiadając wszystkie ciekawe aspekty
zanikania.