24 maja 2018
Korespondencja z martwego lasu
To jest bajka dla dzieci wrośniętych
w parkowe ławki. Tych, które każdej jesieni
spadają na ścieżki, wydeptane przez sprzedawców
rzeczy niepotrzebnych.
Jak samospełniające się przepowiednie
dotyczące nadejścia zimy
i bezlistnych kikutów.
Natrętnie kojarzonych z amputacją.
Oraz najdłuższymi nocami z blaskem
pożarów. I krzykiem
szaleńców wieszczących kresy.
Choćby świtów wybuchających kaskadą
niepotrzebnych przebudzeń.
Oraz wiosen złuszczających blizny.
To jest bajka dla dorosłych wciśniętych
w zasklepione cisze.
Wciąż świdrujące w zgliszczach
na czas niewybudowanych domów.