5 marca 2019
Pomiędzy nami
wciąż panuje niecna powtarzalność,
nanizany na cienką nitkę rzęsy zaplątanej
w na wpół przymknięte usta
boję się domknięcia.
Być może to tylko senność
nadchodzącej zimy okrywa mgłą twoje zdjęcie.
Głos cichnie w zagęszczonym powietrzu,
kroję je o poranku w cienkie plastry.
Chociaż to kicz, jednak w kształcie serca,
które tylko dla niepoznaki nazywam
kolorem w tali.
Przecież nie układam pasjansa,
zbyt zajęty sczytywaniem śladów
po zewnętrznej stronie okna.
Przy którym wciąż wierzę w twoją
letnią sukienkę.