Poezja

Sztelak Marcin


Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 20 marca 2013

Zaciszenie


Śpij, jeszcze czas
nam się przesącza przez szpary w drzwiach.
Póki co są dni i karty
kalendarza.
 
Jutro to za wiele oddechów stąd,
aby były policzalne na tak nieskomplikowanym
abaku jak palce.
 
Śpij, będę ci opowiadał
życia. Ciche ja cmentarz, niewyobrażalne.
A kiedy nam już braknie westchnień
spłoną fotografie.
Przeminiemy z dymem, lecz to nieważne.
 
Śpij, nie chcesz widzieć,
że płaczę.
Albo nawet przeciwnie.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 16 marca 2013

Pierwsze, (nie)winne kłamstwo


Nikomu nie oddam tego miejsca po tobie
– kłamał, przynajmniej pięknie.
Zresztą liczył się tylko szorstki dotyk
i gęsia skórka. Ciepło.
 
Później była cisza, jeszcze nie znali słów
na takie okazje.
 
Wstał pierwszy, nie podał jej ręki,
łapał gwiazdy garściami
– zbuduję z nich dom, dla nas.
Wtedy jeszcze nie rozumiała.
 
A to ją mógł zamknąć w dłoni,
już zajętą strachem.
Tym, który pozostał wierny do ostatka.
Nawet dym figlarnie wydmuchiwany
nosem nie mógł go okadzić.
 
Lubiła mówić: tego dnia świat się skończy i zaczął.
Gdyby kiedykolwiek to usłyszał żartobliwie
pogroziłby jej palcem.
 
Ale go nie było;
nigdy i zawsze.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 14 marca 2013

Prawdopodobnie erotyk


Bezgrzeszni jak muśnięcie wargami powietrza.
Które nie dawno roztrąciła, znikając w perspektywie
nieba. Albo innego piekła.
 
Tak mogłoby być, gdyby wierzył w słowa i gesty.
Nie odmierzał kroków i drobnych łyków kawy.
Wpatrzony w osad na rozchylonych wargach.
 
Nagle zwrócił uwagę – w brudnym świetle deszczu
brakuje refleksów we włosach. Niecierpliwie
przywołał kelnerkę na niepewnych obcasach.
 
Chciałby, cóż kiedy jedyne o czym mógł myśleć
to jej piersi. Prawie idealne.
 
Niespełnienie zamiast puenty, dotyk który zamarł
w pół wiersza.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 4 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 11 marca 2013

Późne pory dnia i roku


Nie ma miejsca w niebie, zbawieni spadają
jak ulęgałki. Twarzą na dół.
 
Dzwony pękają, spisek ludwisarzy i masonów,
ci ostatni wychynęli z kamienic
do rozbiórki.
Piwnic śmierdzących stęchlizną i ziemniakami,
których już nikt nie przyrządzi
saute.
 
Prasa podała najświeższe wiadomości, takie jak:
mama Madzi zafarbowała włosy; z ostatniej chwili:
Kryzys w branży producentów fosforyzujących
spinek.
 
W sklepie kolejka, a tu jak na złość zabrakło bilonu.
Nadchodzi noc, zdecydowanie bliższa ciału.
Koszule mokną na dworze.
 
Ona mu mówi: wieszczu, on zapisuje słowa.
Szelest kartek budzi stracha na wróble,
idzie wiosna.
 
Światło rozchodzi się falowo, lub korpuskularnie
– tego jeszcze nie ustalono ponad wszelką wątpliwość.
Titanic napełnia zbiorniki węgla, góra lodowa
już wypłynęła.
 
Nie ma miejsca w piekle, potępieni idą do raju.
Gębą do góry.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 6 marca 2013

Kanibale w miasteczku


U zbiegu ulicy Głównej i Poprzecznej kulawa
rzeczywistość szczerzy zęby.
Piekło umarło – krzyczy prorok, już go wsadzają
do samochodu. Uwaga na głowę.
 
Tymczasem N. w swoim mieszkanku parzy herbatę,
piątą z tej samej torebki.
Do rana będzie słuchał szpary w oknie,
nie zaśnie drapiąc powieki.
 
A przecież mógłby dyskutować z przygodnie poznanym
filozofem. Jednak obawia się kradzież, gwałtu i innych.
Więc zawinięty w koc oddycha jak najciszej.
 
W nadziei, że nie usłyszą; jeszcze mu zależy.
To go poniekąd mocno dziwi, skoro jednak
 – niech tam mruczy bezszelestnie sunąc
do łazienki.
 
Tymczasem w parku świat zamarł na wyciągnięcie ręki;
szczegół bez znaczenia, jednakże piękny.
 
Prorok odsypia wtulony w śmierdzące prześcieradło,
N. bezmyślnie wyłamuje palce.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 3 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 4 marca 2013

Wprawka. Rozkład zajęć


Opis:
Krok za krokiem chodnik.
Krzaki, ukradkowe oddanie moczu.
Głowa w lewo, prawo.
 
Później pies obwąchuje nogawki,
mały z krzywym uzębieniem.
 
Meritum:
Czerstwa kromka chleba chrzęści w zębach.
Piasek.
Nocny spacer w poszukiwaniu dnia,
świt nad miastem.
Płacze.
 
Skutki:
Zaciśnięte pięści. Kurwa mać na ustach.
Pustka.
 
W przybliżeniu wszystko.
 


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 1 marca 2013

Lord Wader słucha lirycznych pieśni


Po godzinach, w wykonaniu chóru
wykastrowanych młodzieńców.
Tymczasem na odległej planecie
urodziło się dwugłowe cielę.
 
Jak twierdzą znawcy to przynosi nieszczęście,
tyle dobrze, że w zanadrzu koniec świata.
I wojny wenusjańskie.
Co można odczytać z glosarium niezrozumiałych
języków.
 
On udziela dobrej rady:
Niepotrzebny nam cud rozmnożenia,
żyj oszczędnie, chleb smaruj cienką warstwą pasztetu
z trocin.  
 
Zawsze można wygrzebać uśmiech losu,
spod sterty przydatnych śmieci.
Nawet jeśli sąsiedzi nie mają o tobie dobrego
zdania.
 
A ona usłyszała od babki, niech jej ziemia:
Miłość nie wybiera, niech  zbuduje dom, ty urodzisz dzieci.
Później długo i szczęśliwie.
 
Wader roni łzy, wzruszony.
Następnie wydaje rozkaz użycia głównej broni.
 
Gdyby to było takie proste – on, po wyłączeniu telewizora;
nie jest – ona, zjadając ostatniego paluszka.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 1 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 26 lutego 2013

Kościół ustającej pomocy

Przerwa w modlitwie – piach w oczy sypnie,
kolana zabolą. Może szybka zmiana wyznania,
ale strach. Czysto teologiczny.
 
Refleksje w okolicach witraży pełne słońce.
Szept umierającego Łazarza, albo wibracja
komórki:
 
mój doradca kredytowy twierdzi, że przez dziury
w portfelu widać podszewkę świata.
Więc wyruszam na poszukiwanie Graala.
 
Niedaleko, dwie przecznice. Sklep z pamiątkami
„Tysiąc sto jeden drzazg z pala Słupnika”.
I pokuszenie, na które sam się wodzę,
w bramie, z puszki.
 
Później do spowiedzi, jako pokuta:
łyk żywej wody, pióro żar-ptaka.
Legendy, bajki, lecz ziarno
zasiane.
 
Na ugorze. Nie wzejdzie
słowo.
 
Jednak dane.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 22 lutego 2013

Póki my żyjemy


I co?
 
Mało wzruszające – kilka wyklepanych modlitw, ostry
smak i zapach pożegnania.
Może tylko głuchy odgłos spadającej ziemi,
ale to przychodzi później, w nocy, z dogasającym
papierosem.
 
Szczerze – słowa miałem ułożone wcześniej,
w którymś tam deszczu albo wietrze
uparcie gaszącym płomień.
 
Oprócz tych kilku, na śmierć
niewypowiedzianych.
 
I nic
–  listopad mamo.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 5 | szczegóły

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 20 lutego 2013

Eutanazja. Poza życiem


Idzie wiosna
– nie otwieram okien.
Niewiara czyni zaduch,
ale mimo wszystko na głowy maluczkich
błogosławieństwo.
 
Stare panny palcem wskazującym
na plecy
robotników.
 
Rozkwita
dzieworództwo w zaciszach
pracowniczych ogródków działkowych.
 
W czterech ścianach
wyginam słowa w podkówki.
 
Usta
– do pocałunku;
sny
 – do wymajaczenia.
 
Tęsknię,
lecz to nic nie znaczy.


liczba komentarzy: 4 | punkty: 7 | szczegóły


  10 - 30 - 100  






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1