Robert Przyłuski, 13 października 2010
Jestem tak mały
że już z wysokości
1000 metrów
wcale mnie nie widać
a jak wyciągnę rękę
to sięgam coś powyżej
dwóch metrów
czy to wystarczy
przecież idąc przez ulicę
z ręką podniesioną w góre
ani nikt mnie nie posłucha
ani się nie przestraszy
widać jak jeszcze trochę podrosnę
to się coś zmieni
Robert Przyłuski, 12 października 2010
Zauważyć coś czystego
- w pralni
wyciągnąć prześcieradło
o tak czystej bieli o jakiej
wasza biel marzyć jedynie potrafi
rozłożyć je na trawie - zielonej
choć ledwo co soczystej
okiem zaradnym
wiatr nieskalany
przejrzeć na wylot
zadumać się w ulotności
myśli słowa
rozważyć szanse ataku
sześciu mrówek na biedronkę
przyjmować zakłady z samym sobą
- tchórze wracajcie
i nagle na gładkiej
powierzchni prześcieradła
czarne ciężkie ślady
kładą się o odległościach
przeciętności
z jednej strony
potem z drugiej
przyjąć to za błąd w obliczeniach
czasu miejsca
i zrzucić to na demokracje
potem zlekceważyć czarną chmurę
kominy plują jednostajnie
- wszyscy spieprzyli mi zabawę
Robert Przyłuski, 11 października 2010
Chciałbym gdzieś w cichym parku
spotkać starą poetkę
której pióro już nie służy
ja młody
ona stara
rozmawialibyśmy o niczym
bo tak sie dzisiaj rozmawia
słuchalibyśmy ptaków
biegalibyśmy wzrokiem
po źdźbłach trawy
na nowo postulowalibyśmy
nowe ideały
tak sobie
po cichu
posyzyfowalibyśmy
i zakochalibyśmy się w sobie
po same denka stóp
byłbym na dziś jej wspomnieniem
jutro nad rankiem
wiatr wybielaczem odwiedziłby
krainę jej serca
i znów zobaczyłbym ją w parku
z kolejnym towarzyszem
jej kolorowego dnia
Robert Przyłuski, 11 października 2010
Pachniesz wódką
i papierosami
i tylko jeszcze odrobinę
sobą
nie pij już więcej
Robert Przyłuski, 10 października 2010
Nie potrafię podziękować
drzewom za ich zieleń
ani nawrzucać
pogodzie za jej kapryśność
bo czasem i ja
zielony
i czasem
kapryśny
Robert Przyłuski, 9 października 2010
Umarły gołąb
to umarły człowiek
a w motylach
musi być coś
bo nikt nie widzi
kiedy umierają
Robert Przyłuski, 9 października 2010
Wiersz winien
mieć początek
taki
by same jego
bycie początkiem
dawało istnienie
byt środkowy
czyli odległość stopy
być może i mniej
za jego pierwszym współtowarzyszem
i wyrażnym błędem jest
synteza ich kolejności
schematyczności
hierarchicznosci
bzdurności
tak bardzo wszyte w siebie
jak syjamy
dobiegają w końcu do swego
apogeum
bo wiersz winien
mieć swój koniec
tak bliski
tak daleki
lecz napewno winien
mieć skrzydła
nie porównując go
czasem do Ikara
to byłby już drugi błąd
on niestety zna tę prawdę
której nie znają
sprinterzy ulic
którzy czerwone swiatła
uważają za kolejną
szansę przejscia
Robert Przyłuski, 8 października 2010
Chciałbym zrobić coś
czego nie zrobił jeszcze nikt
plunąć okiem na tego pana
- skurwysyna
nie oddychać przez krótką godzinkę
zasrać pół łazienki lewą lub prawą
pachą
rzygnąć uszami tak jak bym
cię słuchał
tylko w drugą stronę
myśleć kutasem
- choć nie
to juz potrafię
lub też oszukać czas i obudzić się wczoraj
może nie wpadłbym dziś na tak
idiotyczny pomysł
Robert Przyłuski, 7 października 2010
Z nieugaszonego kadzidła
na łono naszego systemu
twarze poetów wypłynęły
bezkształtnymi nozdrzami
przepełniali powietrzem
pytali
gdzie miejsce dla nich
milczałem
któż zawoła wersem w zastygłe
organy
któż wyssa nam myśl
przejrzystą
krągłą
by kantem nie zamydlic
swej istoty
ja w potoku pytań
zamilkłem
to chyba ludzka odpowiedż
Robert Przyłuski, 7 października 2010
Pójdę na rejestrację
dla młodych poetów
łagodnie przedstawie się
i obleje egzamin
z ortografii
tak więc nie dostane
identyfikatora
z kolejnym numerem
w statystyce
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.