12 listopada 2014
Oda następnego razu
Zapełniamy się powoli doświadczeniem 
jak ładownie statków - niewolnikami, 
wyschnięta skóra piecze - balast, to jednak 
wyraźnie wyższa linia zanurzenia 
dla bezpieczeństwa, ale również 
darowane niebo w busolach i porty 
zawinięte w brązowe mgły. 
O mój rozmarynie - pamiętam 
niezdecydowane nucenie, jakby ktoś 
chciał przede mną ukryć siłę głosu, 
wplątany w zwoje map 
pełne planktonu 
fiszbiny panien 
świeciły kręcąc się w tańcu 
pamięci tak starej, że wstydliwe 
pyszczki ryb mogły spijać 
pęcherze wprost z szyby. 
Każdy przypływ nieco bardziej ściska 
za gardło i liny rzucone rozbitkom; 
napatrzmy się, pewnie kiedyś z uśmiechu 
przyjdzie wypłynąć jeszcze wyraźniej.
 Poezja
Poezja Proza
Proza Fotografia
Fotografia Grafika
Grafika Wideo wiersz
Wideo wiersz Pocztówka
Pocztówka Dziennik
Dziennik Książki
Książki Handmade
Handmade