1 września 2015
Pstrąże
mówisz że mnóstwo tutaj złej energii. że wyraźnie widzisz 
to w wirach, węzłach, rozgwiazdach. jakby za każdym rogiem 
przycupnął kolejny Behemoth i rozziewał ujemne ziewy 
niczym wspólcześnie nieuleczalne zarazy. to tylko nagie tło 
po ludziach. domy z wyłupionym życiem. wietrzne mieszkania 
z pogruchotanymi ścianami. nawet gips uległ gorączce 
przeprowadzki pod przymusem. można wyobrazić sobie 
walizki pełne gruzu z Polski. oby z tych podlegnickich 
cegieł na wyziębionym stepie stanął solidniejszy fundament 
dla nowego domu. w nim zamieszka stara rodzina. nieznani 
nosiciele obcego języka, który tak dziwnie obijał się między 
komunistycznymi blokowiskami a lasem. niby swoi ludzie. 
ojciec - opiekun haubicy, który przestał powstrzymywać 
rdzę, gdy uwolniły się łzy. matka w milczeniu zapiekła 
tęsknotę za sobie takimi samymi. z Ałtaju, Nowosybirska, 
Władywostoku i reszty miejsc, które tak samo wyciekają 
ze wspomnień, jak malunki na ścianach wojskowego żłobka. 
w wojskowym mieście, w wojskowym lesie. tutaj też step 
jak nieznany poligon. tylko haubic brak. przedszkoli niet' 
choć riebionków jakby wciąż więcej. one nie muszą zapominać. 
dla nich kłębowisko losów, daleko za horyzontem, jest bajką 
o zerwanym moście, o dobrym jak świeży chleb zakończeniu. 
że nie dotykała ich dzika nienawiść do wszystkiego co sowieckie. 
tak silna że jej eksplozje snują się po betonowej pustce do dziś. 
w wirach, węzłach, w rozgwiazdach. kleją się do ciekawskich, 
którzy odwiedzają Pstrąże w poszukiwaniu miedzi, butelek, 
barłogów do kopulacji. których przyciąga żywa ruina. jak nas.
 Poezja
Poezja Proza
Proza Fotografia
Fotografia Grafika
Grafika Wideo wiersz
Wideo wiersz Pocztówka
Pocztówka Dziennik
Dziennik Książki
Książki Handmade
Handmade