31 sierpnia 2010
Śmierć, monolog z pointą w tytule
wiem, jest na pewno, w marszu żałobnym
płynie przez Żelazową Wolę jak rzeka
nie chcę jej słuchać, mogę tylko patrzeć
na pomarszczoną wodę o nazwie Utrata
senność, ucieczka przed przymusem,
zamknąć oczy i udawać, że się śpi,
ciało to zdrajca, tyle lat w przyjaźni i co?
kiedyś były te same problemy, z równowagą.
.
nocne mary i smak wytrawnego wina
zbiegają się czerwono na krawędziach kieliszka
słowo, kropla, nic więcej, nic mniej.
nikt jej nie wymyślił, bardzo chcę w to wierzyć,
inaczej wynalazcę musiałbym nazwać mordercą