26 września 2020
gdzie ci faceci
Ten pierwszy sprowadzał
mnie na niziny gdzie
czułam się nikim
jak Syzyf
toczący w dół swój ból
odcięłam go jak
stukilowy garb
Tak chciałam być przytulana
w te bezsenne noce
nawet
przez trzeszczącego maszkarona
gdziekolwiek jesteś rycerzu
podam siebie na talerzu
Pod koniec samotnych wędrówek
z dreszczykiem emocji
przebierałam w koszu
pełnym zgniłych jabłek
starając się wybrać mniej robaczywe
i tak po kolei ślimaki gady
krokodyle goryle glonojady
lwy tygrysy gepardy
w sosie z musztardy
koguty psy jaszczury płazy
przyczepiają swe usta do mojej twarzy
szkaradne nietoperze ślepe jeże cwane lisy
jadowite pająki węże w kieszeni leżeli
jeden po drugim w mojej pościeli
gdzie Ci mężczyzni szaleni tacy
kulturalni i szarmanccy
z błyskiem w oku o cielęcym wzroku
melodramatyczni poeci królowie mroku
od grzechu do grzechu
skazani na pokutę
i tak następni jak zwierzęta
deptali mi po piętach
stając się bezimienni
gdzie Ci mężczyzni z gwiezdnego pyłu
stają się nudni zostają z tyłu
w tym moim świecie utkanym z gwiazd
odnajdę Ciebie gdy przyjdzie czas