12 czerwca 2011
zagubieni w międzyczasie
-Musisz już iść -powiedziała pocałowawszy go.
Pocałunek wyladował na ustach on na jej łóżku.
Rozbierajac się gwałtownie wchodzi w coraz bardziej
tajemnicze kręgi namiętności.Oplatając jego uda swoimi ,czuła że to ten jedyny ,jedyny na cale zycie .Rytmicznie poruszając się wśród
skrawków ubrań i pogniecionych prześcieradeł mkną galopem
w stronę jednego słońca.Głaskał jej skórę muskajac ustami czułe miejsca gdzie rozkoszne łąki pachniały kobiecością ,
nieskończonością,zyciem.Bawił się nieśpiesznie jej włosami
jakby łany zbóż układał w tańczące snopy.
Przez dziesięć minut jadł sniadanie rozłożone na jej nagim ciele.
Zlizywał dżem ,zbierał świeże winogrona .Był wniebowzięty.
Dlaczego tak póżno ją poznałem ?Wciąż zadawał sobie to pytanie .
Dlaczego muszę dokonywać wyboru ?
-Tak Cię kocham moja miła ,kocham-wyszeptał całując jej słodkie uszko
-kochany musisz już iść ,bedę tęsknić i czekać dopóki sprawy
się nie rozwiążą -powiedziałą smutno.
-najdroższa jesteś moim całym życiem ,tak jest i będzie -
pocałował i przytulił wzdychając .
-Za tydzień -szepnęła.
On wrócił do domu ,do żony i do 5-letniej córeczki .Jak zwykle delegacja ,nic nie podejrzewa .Ona czeka w mieszkaniu
kupionym przez niego .Przynajmniej tyle ma na własność .
Czeka z nadzieją i obawą i ze złością na samą siebie .
Zakochała się jak nigdy i rozmyślajac nad swoją tesknotą
była pewna że sam diabeł maczał w tym palce .......
cdn