14 sierpnia 2013
ballada o johnie youngu
tam za rogiem, to mój syn. uśmiech nie schodzi mu z ust.
gdybym był człowiekiem poważanym, pewnie kilka samotnych matek
zainteresowałoby się moim portfelem. życie jest nieudolne.
tak, nieudolne. może to przez ten piach, który noszę w kieszeniach (jak czas,
przesypuje się przez palce). mój czas jest namacalny. naturę mam
choleryka, ukrywam się wtedy za drzwiami, ja - potwór z szafy. nadużywam.
butelka, dwie. i paczka papierosów, obowiązkowo mentholowe (lubię
orzeźwienie). wydaje się, jakbym miał wówczas oddech gwiazdy filmowej -
słodki i świeży.
tam za rogiem to mój ojciec. uśmiech nie schodzi mu z ust.
gdyby był człowiekiem poważanym, pewnie miałbym matkę.
życie mi się dłuży. z natury jestem chłopcem spokojnym,
plecy przeważnie mam sine.