Poezja

Marek Tykwa


dodane wcześniej pozostałe wiersze dodane później

21 maja 2010

Każdego dnia

Spocony społeczeństwem
zdzieram maszynką do golenia
starość wyplutą w porannym kaszlu.

Rozwalona na wersalce niszczejąc leży
sierść psa. Posmarowałem może zbyt
cienko te bułki posłusznie jedzone.

Wiarygodnie płynę pod prąd
przez pończochy widziany
szczekający tłum
zagłusza przyjazd tramwaju
i przetrwanie przecieka przez palce
wkraczając do otwartej walki.

Zwilgotniałaś
jak na dobry początek
jesień. Nie jesteś nawet

w moim typie. Idź
wyciągnąć korek
z otchłani ulicznej.
Idź wymyśl sobie lepsze życie.
Jestem w pracy.






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1