Proza

Marek Tykwa


dodane wcześniej pozostała proza dodane później

8 października 2014

Załóżmy że

Załóżmy, że jestem przystojnym mężczyzną, który poznał czadową kobietę. Staram się być fajny, podobam się jej i chodzimy sobie na randki. Albo nie, jestem kobietą, a konkretnie lesbijką i wcale mi się nie podoba, bo tylko potrzebuję od niego dziecka, a on już zakochany po uszy po trzech randkach, zwariować można. Więc mu nie mówię, że działam interesownie, i tego, że nie jest przystojny też, a z czasem kto wie, może się w nim zakocham, bo w sumie jest dla mnie dobry, a tamtej lesby nigdy nie było, bo jestem kobietą, a kobietom czasem wolno zmyślać z nudów. Więc zostałam anarchistką, a lesbą nigdy, nawet z nudów, ale dziecko bym chciała, szczerze. Nie powiem, omotała mnie trochę taka jedna, gdy chłopak mnie rzucił, a tak w ogóle to wtedy podobał mi się inny, a konkretnie jego brat, tylko nie zwracał na mnie uwagi, więc byłam z tym, bo chciałam być blisko tamtego, a poza tym głupio być samej. Rzucił mnie po tygodniu jak się domyślił, a tamten któregoś razu poszedł łowić karpie i zaginął. Wróćmy jeszcze przez chwilę do mnie jako mężczyzny. W dalszym ciągu jestem przystojny i nie mam żadnego brata, który łowi ryby. Czy ona naprawdę myśli, że mógłbym jej oddać dziecko? Głupia lesbijka, i to jeszcze udawana. Przecież ja się w niej nie zakochałem, tylko tak mówię, bo kobiety potrzebują tych wszystkich szepczących do ucha komplementów, jak choinka błyskotek, a wiadomo, że świąt nie będzie, bo nie ma komu zabić karpia. On chyba zapomniał, że jesteśmy małżeństwem i już od pięciu lat kupuję co roku na wigilię ucięte dzwonki tej ryby, chociaż nikt jej nie lubi i nie je, a później nie wiadomo co z nią zrobić. Czy ja mu kazałam coś wymyślać i szeptać do ucha? A co on myśli, że mi nikt nigdy komplementów w uszy nie wkładał? Załóżmy, że wyłowiłem tego zaginionego brata, który okazał się karpiem, a żona mi komplementy do ucha opowiada, te co zawsze do snu, żeby mnie zbajerować, a ja je lubię. Załóżmy też, że żona zapoznaje mnie z karpiem i mówi, że to jest ten brat, który nie wrócił z łowienia, a przecież go kochała kiedyś, więc bierzemy tą rybę i zamawiamy w dzwonkach jak zawsze, chociaż i tak nikt jej nie będzie jadł. Załóżmy, że żonie nie będzie później ani trochę żal jak poćwiartują jej ukochanego z dzieciństwa. Załóżmy w końcu, że jestem przystojnym karpiem, a żona też jest ze mną w basenie i pływamy sobie kraulem tam i z powrotem. Jest też z nami ten brat, który stał się przecież karpiem jak my, a ekspedientka, która nas wyławia jest lesbą. Nawet ją przez chwilę polubiłem, bo jego nie wyławia, tylko mnie i żonę, on widocznie pójdzie na inny stół wigilijny.






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1