Proza

Marek Tykwa


dodane wcześniej pozostała proza dodane później

4 listopada 2014

Manitu

Dziś zakładowy Manitu był od rana wyjątkowo złośliwy. Wylał wodę na podłodze i kolega się przewrócił z pokrywkami, robiąc dużo hałasu. Ja za chwilę uderzyłem się w półkę nad zlewem, bo mnie popchnął. Następnie wysypał mąkę i musieliśmy zamiatać. Latał jak opętany, tam i z powrotem, niewidzialnie robiąc wiatr, a że byliśmy z kolegą po spowiedzi, to po mimo tego wszystkiego byliśmy spokojni. Manitu chciał żebyśmy się zdenerwowali i stracili panowanie nad sobą, bo zazdrościł nam dobroci i optymistycznego nastawienia do życia, które z nas emanowały, a dla niego były wrogiem numer jeden i dwa. Nie pozwalaliśmy mu tego zburzyć. Manitu był wściekły. Rozwalał ziemniaki z pojemnika, darł kartki papieru i buszował w pojemniku na śmieci. Związaliśmy worek i położyliśmy go na zapleczu zachowując spokój. Manitu nienawidził spokoju, szarpał workiem i nie dawał za wygraną. Wiedzieliśmy, że uciekł z piekła i nie wie jak wrócić. Mogliśmy go zniszczyć tylko naszym opanowaniem i dobrocią. Głaskaliśmy go na przemian po wydętym od zła brzuszku opowiadając ładne bajki. Z godziny na godzinę, jak brzuszek mu się zmniejszał, a on już przestawał się szarpać, to wiedzieliśmy, że przemieni się w dobre stworzenie. Pod wieczór otworzyliśmy worek i wyskoczył z niego rudy jamnik merdający przyjaźnie ogonem. Daliśmy mu trochę wody i miskę suchej karmy, zjadł, podziękował szczeknięciem, a kolega go zabrał do domu.






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1