19 września 2010
Miasteczko W.
Niewidzialne biurka i klamerki nad nim. Wszędzie pachnie nową gumą i świeżą farbą. Za brudnymi oknami światło i cienie pustych, kwadratowych gapiów. Stroboskopy na stado chrabąszczy, które zmierzają w moją stronę. Magiczne, plastikowe cyferki przyklejają się do szyi i krążą wokół próbując prowokować mnie do oddychania. Gdzie są karteczki, przecież cały czas tam były?! Muszą tam być! Uspokojenie i zwolnienie tempa. Serce bije w rytmie bliźniaczego werbla, zatrzymam klucze, bezwarunkowe odruchy, zatrzymam te klucze. Czuję powietrze, jak odbijając się trze o moją podrażnioną skórę. Nic nie ustaje i niczego nie przybywa, wszystko staje się standardem z odciskami palców moich widocznych szarym okiem, bo to jest pudełko, moje pudełko bez zapałek.