4 stycznia 2011
Tabula rasa
Poranek. Twoje delikatne usta wysyłają serię uśmiechów. Ogarnia mnie uczucie tak piękne i delikatne, iż boję się nadać mu nazwę, by nie zniszczyć tkwiącego w nim uroku. Błyszczącymi oczkami wypatrujesz mojego spojrzenia. Co czujesz? Mogę tylko przypuszczać.
Oczekuję wiele. Brak wymagań pozbawia człowieka esencji. Strach paraliżuje umysł. A co jeśli świat cię zdepcze?
Trzymając pewnie w objęciach, nieraz powtarzałem byś znalazł indywidualne tempo życia. Ryzykowna rada. Obawy? Nie biorę pod uwagę myśli, że świat może stłamsić twoją niepowtarzalną siłę.
Jesteś hierarchią sprzeczności. Dynamizm schowany w stoicyzmie. Ares w Eirene. Śmiałość złączona ze strachem. Chaos w ładzie...
Niepowtarzalność. Dałem ci iskrę. Nie zmarnuj talentów, które Natura pozostawiła w delikatnym ciele.
Wyobraźnia działa. Jak będziesz wyglądał za miesiąc, rok, dziesięć lat? Kto zawładnie życiem? A może sam będziesz nim rządził? Kim ja będę?
Pamiętasz? Wielokrotnie obiecywałem być na zawsze. Kiedyś zrozumiesz, że każdy człowiek jest kłamcą. Chciałbym doczekać pierwszego słowa, kroku, pierwszej Twojej tajemnicy, dziewczyny, zmarszczki. Czy będę? Nie mam pojęcia. Mózg podpowiada. Emocje barierą dla bezwzględności.
Sprawiłeś, że dojrzałem, lecz to właśnie dojrzałością zaprowadziłeś do świata fantazji. W nim naprawiam wszystko, co dawniej zepsułem, a ty trzymasz mnie kurczowo za dłoń. Czujesz, że nasz czas szybko upłynie.
Chłoniesz jak gąbka. "Masz świadomość i rozum, a to recepta by być wolnym" zadedykowałem kilka słów. Odpowiedzialność. Stałem się latarnią i ty kiedyś również doznasz tego zaszczytu. Mam nadzieję, iż wtedy zrozumiesz Tabula rasa.