23 listopada 2010
Abonament.
Dokładnie wczoraj, taak chyba się nie mylę, wczoraj właśnie wykupiłem sobie nowy abonament. Chciałbym, aby wspomnienia trzymały się mnie, w niektórych momentach mojego życia. Czy wspomnę Ciebie, gdy włożę kartę do czytnika zwanego ustami? Czy podniosę powieki, aby móc rozejrzeć się wkoło i Twą twarz widzieć? A może poczuję tylko Twój zapach? Jeśli w ogóle mi się to uda. Nie wiem czy abonament ten jest legalny i w jaki sposób danym będzie mi za niego płacić. Może sercem, łzami, duszą? Może słowem, literą albo pieniędzmi? Rozstraja mnie zastanawianie się nad tym. Pakt o przeszłości zawarłem chyba z samym diabłem, aczkolwiek nie wiem czy istnieje taki ktoś jak on. Wyobrażam go sobie jako człowieka, który prawą rękę zawsze ma w kieszeni, stoi w ciemności nie ukazując twarzy, choć dobrze kojarzę ją z ciemnych zaułków ulicznych. W lewej dłoni, dokładnie między palcem wskazującym a środkowym trzyma papierosa, którego żar odbija się w jego oczach. Jego twarz jest jak maska. Brak powiek, kawałek nosa i całkowicie spalone usta. Przeraża mnie czarny prochowiec, który zawsze narzucony ma na ramiona. Jeśli to on ma porwać mi słowa tylko za te kilka chwil wspomnień to przepraszam, ale chyba za nie podziękuję. Czy warto Ciebie wspominać tak w ogóle? Cóż dobrego uczyniłaś w moim jak dotąd krótkim życiu? Wczoraj było cudowne. Ranek, południe i cała reszta dnia z Tobą. Miła nawet byłaś. Czasami nienawidzę Cię jednak. Szczególnie wtedy, gdy wspominasz tylko o tych znajomych chłopaczkach, z którymi to musisz wyjść. Czasami kocham Cię, nawet wtedy gdy ranisz mnie słowami, ale wiem, że robisz to, abym mógł stać się lepszy. Czasami nie widzę wczoraj. Bo wczoraj nic nie było. Zatem odejdź jeśli musisz. Lepiej teraz niż za czas jakiś. Abyś tylko nie żałowała. Przestanę płacić krwią moją za abonament. Przestanę.. Kiedyś na pewno.