11 października 2010
Inny warchoł
Słów pisanych nie znam wcale,
Polityków wciąż nie słucham,
Na religie znów niedbale,
Patrzę co dzień, fonia głucha.
I dotykam codzienności,
Własną dłonią, okiem swoim,
I poważnie, wśród sprośności,
Dusza czeka, się nie boi.
Co me ciało dziś przeżyje?
Co doświadczy? z której strony?
Który kat dziś weźmie szyję?
Wśród diabelskiej tej oskomy.
Kto przyjedzie, kto zostawi?
Pośród ścieżki co zaraniu,
Drogę ścieli, w niej się pławi,
Pośród prawdy, w zakłamaniu.
Czekam godzin co nadejdą,
By dotykać, bez radzenia,
Wiem że będą i że przejdą,
I z radością, marudzeniem.
I ma rola pośród czasu,
Pojąć prosto- życie różne,
Nie da wiary, ani kwasu,
Jeśli myśli nie są próżne.