4 stycznia 2014
List do Przyjaciela drogiego
Przepraszam przyjacielu drogi że się nie odzywałem ale i czasu na listy nie było zbyt wiele. Mam nadzieję że mi wybaczysz to zaniedbanie i relacji to naszych nie pogorszy. Piszę do Ciebie mój przyjacielu ponieważ zmiany w moim życiu nadeszły- dom rodzinny z woli ojca opuścić musiałem. W Warszawie teraz gniazdko swoje uwijam ździebełko do ździebełka mozolnie składając. Opowiem Ci jak to mnie wola ojcowa do stolicy zaprowadziła. Tatko mój, jak wiesz pewnie, głowy do nauki nie miał nigdy, lecz pracowity i uczciwy jest bardzo i o rodzinę to dba jak żaden. Jesień się zbliżała akurat więc Tatko bimbru świeżego napędził i przemyśleń życiowych dokonywać zaczął. Odwiedził mnie kiedyś w stodole gdy siano widłami na kopy sadzałem i powiedział " Synu mój drogi myśli mnie naszły takie , że z rodziny naszej ktoś do miasta wyjechać powinien, co by nas ludzie nie brali na języki. Tyś jedyny technikum skończył więc na Tobie ten obowiązek spocząć powinien. Umysł twój tak na wiedzę łasy to grzech na wsi marnować, a ja na kolanach przed św. Panienką przyrzekałem, że przyzwolenia na to swojego nie dam. Krasula w dodatku cielić się na dniach będzie więc pokój twój na oborę przerobić by trzeba. Tak więc pakuj się syneczku najdroższy, Matkę ucałuj i do miasta ruszaj, życie tam sobie ułożyć dostatnie". Ojciec na wyjazdu mego okazję trzy bydlęta sprzedał i świniaka ubił, a Matka kanapek z pomidorem na drogę tuzin przygotowała. Tatulek polonezem świeżo kupionym na PKS mnie zawiózł dwieście pięćdziesiąt złoty do ręki wręczając. Tak więc wiesz już przyjacielu serdeczny jak się w Warszawie znalazłem.
Tuz po wyjściu z autobusu za pracą rozglądać się zacząłem. Zgodnie z radą ojcową na sam przód poszedłem do super marketu bo jak Tatulek zauważył słusznie " nazwy super przecie z dupy nie wzięli". Propozycje żem dostał od razu więc rady byłem jak skowronek. Menadżer, bo tak tu na kierownika mawiać zwykli, powiedział, że praca jest dobra, a pieniądz godny. Wychodzi na to że uczciwy człowiek, bo kobieta która tam pracuje, powiedziała mi, że dosłownie się tu śpi na kasie. Tak więc jestem dobrej myśli. Polecił mi Ojciec przyjaciela swego starego bym z prośbą poszedł, żeby miejsca w izbie za piecem na czas jakiś mi udostępnił. Zgodził się oczywiście i mnie przyjął z serdecznością, lecz Tatko mój nie przewidział, że w blokach mają kotłownie. Ale jakoś żem się zadomowił i przyzwyczajam się powoli. Dużo radości też woda ciepła mi sprawia, bo do świąt Bożego narodzenia podobna. Czekam na nią z utęsknieniem a gdy jest nareszcie, ledwo okiem zdążę mrugnąć i już jest po niej.
List od Matki dostałem wczoraj że w domu kłopoty. Siostra moja Marylka, dzieciaka ledwo co urodziła i już wychowywać go nie chce. Ubzdurała sobie coś głupia, że ją mąż po ślubie zdradzał i że dzieciak nie jej jest. Kłótnia była okropna bo Marylka sąsiadkę o chłopa swego uwiedzenie posądza. Ojcu tłumaczyła " Tato ręce nogi ma ten bachor tak samo jak ta larwa Agata od sołtysa, toż to widać na kilometr, że jej". Tatko jej próbował do rozumu przemówić " Marylka przecie ty się na tej biologi w ogóle nie znasz. Ta Agata to dziewczyna jest, a Franuś Twój chłopiec, to ona matka jego nie może być". Martwię się wiec strasznie co będzie bo rozumem Marylka całkiem po Ojcu poszła. Kończę list mój i czekam na odpowiedź Przyjacielu.
Ps. Ubieraj się ciepło i herbatę z malinami pij na sen bo wieczory chłodne i o katar łatwo.
Twój przyjaciel Jędrek