2 kwietnia 2012
Sonata grodzieńska
I.
gdzie jesteś miasto rzeką na wskroś przesiąknięte
godziną dodaną naprędce do szerokości torów
po wjeździe z jednej do drugiej zony jak stężały ołów
w zamknięte okna zastuka (znad przygranicznej strefy)
kontrola co pan przemyca alkohol? sigariety?
matrioszki z Gorbaczowem wypadną z walizki
polecą głowy Lenina Stalina Chruszczowa Breżniewa
korpus straży granicznej zacznie głośno ziewać
w całym przedziale duszno oko celnika wyłapie
płyty z Chaczaturianem z miniaturami szabel
orużija nielzja nie wolno przewozić to wiemy
zaraz pójdziemy na stronę aby utkwić w przestrzeni
potem będzie po wszystkim jeszcze tylko pieczęć
w paszporcie miasto grodzi zanika i znika
II.
i jesteś miasto na wskroś przesiąknięte rzeką
bez przynależności wiecznie amorficznej w ostrym
klimacie na niezidentyfikowanej szerokości
geograficznej zbyt długo trwa postój na pustyni
wbrew wieżom nad farą co jest katedrą ad hoc
a zamek nad brzegiem Niemna zamknięty na głucho
tu traktat podpisano finis Poloniae ulicą 17 września
(datą co jednym znaczy-wyzwolenie innym -zniewolenie)
słychać obcojęzyczny gwar wstydliwe napisy tarasianką
ukryte między zaułkami podwójne jest tu wszystko
a język nabiera zbyt szorstkiej czułości