23 marca 2014
23 marca 2014, niedziela ( Drzewiestwo me... )
Daty jak słoje. Co roku spoglądam na przecięty pień kręgów czasu. Jak na drzewie, w życiu wydarzenia znaczą kręgi. Pamiętam, ale im dalej od centrum życiodajnych soków słabną i pozostają wypychane przez nowe rosnące, żywsze warstwy. Dziś tworzy nową, kolorową cześć środka mojego ja. Te które wypycha chęć życia na granice pamięci słabną, ale wciąż są. Przyjdzie dzień, że zamienią się w korę. Złuszczą, popękają i odpadną. Odpadną na ściółkę i będą gnić. Gniciem swym dadzą żyzny nawóz by wzmocnić drzewo mojego ja.
Sześć lat to zbyt mało by umarł ten pamiętny słój. Traci moc i znaczenie, bo odsuwa się od centrum. Dzień w którym toporem własnej słabości chciałem ściąć drzewo. Obciąłem gałęzie i pokaleczyłem pień. Wtedy mówiłem „Zbyt silny organizm by się udało, szkoda”. Dziś mówię „Jak dobrze, że nieudolny topór”.
Wypycham więc z każdym rokiem ten słój na zewnątrz, puszczam nowe gałęzie i sięgam korzeniami do czystych strumieni wody płynącej z dala od zanieczyszczeń gruntu. Czerpię z niej prawdziwsze emocje, piękniejsze doznania. Wypycham go i słabnie. Wiem, że jest częścią mnie, wiem, że musi tam być. Przecież składam się ze słoi kolejnych lat. Chronią centrum drzewa są tarczą i doświadczeniem na dziś. Aż staną się nawozem dla jutra. Jest ważnym wspomnieniem, pozostawił blizny i kikuty obciętych gałęzi.
Gdy jednak spojrzeć na drzewo z dystansu zyskało swoisty urok, nietypowy kształt i tajemniczy wygląd. Dzięki tamtym latom to drzewo da Ci cień w którym odpoczniesz. Pień układa się w kołyskę dla pleców a spokojny szum gałęzi ukołysze skołatane nerwy. Usiądź wędrowcze i posłuchaj o historii mojego drzewiestwa.