31 maja 2010
Nieracjonalne wyjaśnienie
Nieracjonalne wyjaśnienie
Wielkie okno rozchyliło swe metalowe zasłon jak kurtynę sceny. Jedyni widzowie - aktorzy zastygli w oczekiwaniu gotowi zobaczyć ostatni akt sztuki trwającej miliardy lat. Nieme, bez wyrazu twarze zalane mleczną poświatą gwiazd jak kamienne posągi czekają bez ruchu na właściwy moment. Wiedzą, że małe nieruchome punkciki oświetlające ich scenę ożyją. Czekają, majestatyczna pustka kosmosu przebija się przez osłonę, wdziera się do ich wnętrz. Przenika na wskroś nie znajdując oporu. Bo są teraz jak śpiewający chór, kiedy się wsłuchać można rozpoznać pojedyncze głosy, różnią się tonacją i barwą, ale rytm słowa i melodia pozostają takie same. Jedyni, czy jednakowi - słowa kiedyś różne dziś znaczą to samo. Są jednakowi, lecz każdy z nich skrywa nadzieję na swą odrębność. Teraz kiedy czują to samo słowa uwięzły w głowach, umarły w gardłach. Pozostało bolesne milczenie. Z ulgą powitali chwilę, kiedy gwiazdy ożyły i wielki okręt powoli rozpoczął szaleńczy taniec w kierunku czarnego końca wędrówki.
***
SZCZEGÓŁOWY RAPORT
DOTYCZĄCY ASPEKTÓW TECHNICZNYCH
WYPRAWY 00213 KRYPTONIM "KOLUMBOWIE"
(...) Akta, są ściśle tajne. Udostępnienie tego raportu osobom trzecim jest zakazane pod groźbą utraty wolności. Zgodziła się pani na wzięcie udziału w niebezpiecznym przedsięwzięciu. Zadanie polegające na zbadaniu nieznanego układu Cyngi A jest technicznie możliwym, co udowadnia poniższy raport przygotowany przez zespół (...) Wybrano Panią z pośród największych i najbardziej znanych telepatów na Ziemi. Cieszymy się, że będzie Pani brać udział w tej misji. Pani prace dotyczące zachowań człowieka, są podwaliną ... (...)
***
- Dzień dobry, czy pani Julia Feblik ? - W słuchawce odezwał się głos miły i łagodny. Julia nie lubiła rozmów przez telefon. Była wtedy pozbawiona najcenniejszego swego zmysłu. Nie potrafiła określić zamiarów rozmówcy. Jego myśli były zbyt daleko, by je słyszeć.
- Tak. W czym mogę pomóc ? - Odpowiedziała machinalnie.
- Reprezentuję NASA. Chcielibyśmy zaprosić Panią na spotkanie. Czy odpowiada pani wtorek o godzinie 16 tej ? - pomimo, iż otrzymywała tego typu zaproszenia od agencji rządowych bardzo często, nigdy się do nich nie przyzwyczaiła na tyle, by przyjmować je bez niepokoju. Rozmówca jak zwykle był tajemniczy. Słowa dotyczące terminu były (jak zwykle) bardziej informacją niż pytaniem. W tych sytuacjach odpowiedź jest jedna.
- Tak oczywiście. Wtorek o szesnastej. Gdzie mam podjechać? Czy to spotkanie będzie długo trwać, nie wiem jak planować popołudnie ? - zapytała. Pamiętała badania astronautów trwające bardzo długo. NASA angażowała ją, po to aby zdezorientować kandydatów, aby pozbawić ich jedynej bezpiecznej dla nich strefy - ich umysłu. Nie lubiła tych sesji, były poniżające. Aż dziwiła ją determinacja tych ludzi, czy lot w kosmos jest tego naprawdę wart ?
W ostatnich latach NASA rozpoczęło szeroko zakrojony program penetracji układu słonecznego. Rozpoczęto przygotowania do załogowych misji badawczo poznawczych w pobliże wszystkich planet układu. Celem jest zaludnienie innych planet czy ich księżyców. Właściwie ludzkość po kilku tysiącleciach jest skazana na ucieczkę z ziemi, zbyt nagły przyrost naturalny, zbyt mało surowców, degradacja środowiska. Na szczęście rozwój technologii doprowadził do powstania realnych planów kolonizacji układu. Julia również była zwolennikiem tych działań, jak zresztą duży procent ludzkości. Szeroko zakrojona kampania promująca doprowadziła do zdobycia funduszy oraz poparcia tego typu działań. Julia zastanawiała się nad faktem, czy gdyby zaproponowano jej udział w takiej misji teraz, wiedząc co to znaczy, miałaby odwagę przejść te potworne testy.
- Proszę nie planować wieczoru. - Krótko odpowiedział rozmówca. Ton wypowiadanych słów oraz zwięzłość wypowiedzi zdradził Julii, że sprawa jest dużo poważniejsza niż te, w których do tej pory brała udział. - Proszę oczekiwać, nasi ludzie przyjadą po panią do instytutu. Do widzenia.- Przez chwilę wsłuchiwała się w sygnał zakończonej rozmowy. Po raz pierwszy na spotkanie dostanie się ich transportem. To jest naprawdę poważna sprawa.
***
Niniejszy raport zawiera dane dotyczące załogi. Informacje dotyczące napędu pojazdu jakim będziecie się poruszać oraz szczegóły lotu. Raport zawiera wszystkie techniczne, medyczne oraz biochemiczne aspekty zaplanowanej misji. W przypadku wątpliwości w wybranej dziedzinie proszę o kontakt ze specjalistą przygotowującym dany rozdział raportu (...) Pańska osoba jest propozycją Gildi Dziennikarskiej jako kronikarz wyprawy. Jest Pan członkiem ośmioosobowej załogi. Pozostali członkowie i ich funkcje podaje poniższy diagram (...)
***
- Jak się spało Jakubie? - zapytała jak co dzień promienista Basia. Czasem drażnił mnie jej prawdziwy, czysty optymizm. Zastanawia mnie, skąd w niej pozostało jeszcze tyle radości po dwudziestu dniach męczarni adaptacyjnej.
- Jak co dzień - fatalnie. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Basia była drobną, lekko otyłą młodą kobietą. Zawsze zastanawiałem się, ile ma lat. Prawdę znała chyba tylko Julia. Osiągnięcia Barbary w biologii są tak znaczące, że trudno powiązać je z młodym wyglądem. Jako dziennikarz nie znam się na tym temacie na tyle, by zrozumieć, czym właściwie zajmowała się w słynnym z przed pięciu lat projekcie "Adam". Moim zadaniem było nagłośnienie tematu, wymyślałem sloganowe hasła w stylu - " Adam 2010 Zawody tworzenia. Stwórca : Człowiek - 1:1 !!", "Bóg klonował szóstego dnia, my trzeciego tysiąclecia !! ".
Po porannych rytuałach udaliśmy się na posiłek. W sali jadalnej, specjalnie zaprojektowanej tak, aby osiem osób przy ogromnym stole czuło się bardzo samotnie, próbowaliśmy znaleźć wspólny temat rozmowy. Jest to sprawa o tyle trudna, że każdy z nas żyje w zupełnie innym świecie. Każdy wybitny fachowiec w swojej dziedzinie o pracy innego miał wyłącznie mgliste pojęcie, oczywiście dostawał białej gorączki, kiedy pytania rozmówcy ukazywały jego niewiedzę. Najbardziej jednak krępowała nas Julia - telepatka w drużynie mogąca odgadnąć twoje myśli. Rozmowa wtedy stawała się niebezpieczna.
Moje zadanie nie jest trudne. Jestem kronikarzem pierwszej załogowej misji poza układ słoneczny. Misji skupiającej tyle eksperymentalnych rozwiązań co niewiadomych. W okresie adaptacyjnym polegającym na dwumiesięcznym "udawaniu" lotu w stacji kosmicznej. Dwa miesiące testów próbnych awarii i niespotykanych wydarzeń. Zaplanowałem wyciągnąć od każdego członka załogi wszystkie informacje o jego działce w czasie lotu. O rozwiązaniach poszczególnych aspektów naszej misji. Najpierw wyciągnę od Basi sprawę klonowania i naszej "długowieczności" .
**
(...) Cenne uwagi Pani oraz Pani zespołu pozwoliły opracować zasady dokonywania kopiowania członków załogi. Prosimy jednak o zachowanie szczegół ów do czasu rozpoczęcia lotu. Inni członkowie załogi będą poinformowani wyłącznie schematycznie o metodzie przedłużenia żywotności. Działania tego typu mają za zadanie wyeliminować teoretyczne rozważania na tematy związane z religią, etyką, i niematerialnymi aspektami osobowości (...) W czwartym miesiącu lotu klony załogi osiągną dojrzałe stadium, wtedy to każdy z członków otrzyma szczegółowe instrukcje dotyczące "zastąpienia" oryginałów. Wiedzę posiadaną przez panią, pozna wyłącznie Pani Julia Feblik, z powodu możliwości wykrycia prawdy dzięki telepatii. Proszę nawiązać kontakt z Julią F. w trakcie lotu i omówić szczegóły (...)
- Barbaro, zaprosiłam cię do swojej kabiny, aby porozmawiać o twojej roli w misji - Julia siedziała w swoim fotelu na biegunach. Jej pokój był inny od kabin pozostałych członków misji. Ściany wyłożono tworzywem nie przepuszczającym żadnych sygnałów. Wyłącznie tu Julia nie mogła się kontaktować z umysłami innych. Dla własnego spokoju i dla bezpieczeństwa innych astronautów.
- Dobrze wiesz, jak będzie przebiegać noc "czwartego miesiąca". Cóż cię jeszcze może interesować ? - Spytała Basia. Ucieszyła się, że może z kimś o tym porozmawiać. Ukrywanie prawdy przed innymi członkami załogi jest męczące. Najtrudniej jest rozmawiać z Jakubem wypytującym bez przerwy o szczegóły przedłużenia życia załogi.
- Barbaro, czy ty wierzysz w Boga ? - Pytanie Julii było tak zaskakujące, tak nieoczekiwane, że Basia zdrętwiała, w jej głowie myśli zakotłowały się, na usta cisnęło się na raz wiele odpowiedzi jednocześnie z innymi pytaniami. Julia odczytała to. - Basiu chcę cię zapytać, czy wierzysz, że człowiek ma duszę ? Czy sposób "zastąpienia"- jak to ładnie nazwaliście- nie doprowadzi do utraty tego, co nas czyni człowiekiem. Ja jestem osobą wierzącą, moja wiara mówi mi, że posiadam duszę, że moja dusza jest związana z moim ciałem. Z chwilą śmierci dusza wędruje do nieba, ciało umiera.
- Julio posłuchaj. Jestem naukowcem - w moim życiu nie ma miejsca na wiarę w coś nadprzyrodzonego. Człowiek składa się z ciała i reakcji chemicznych. Badałam wszystkie reakcje człowieka. Miłość, strach, radość są tylko odpowiedzią na bodźce otoczenie. Osobowość, czy jak to nazwałaś "dusza", jest tylko indywidualną reakcją na dany bodziec. Jak wiesz, nasze sobowtóry są w komorach kriogenicznych. Rozwijając się "uczą się" bycia oryginałami. Dzięki implantom w naszych głowach poznają nasze osobowości, nasze zachowanie, nasze nawyki. Podczas badań odkryłam, że w mózgu człowieka zapisane są instrukcje, jak dana osoba będzie reagować na dany impuls. Dzięki implantom instrukcje z twojego mózgu wędrują do mózgu klonu. Testy przeprowadzone na ochotnikach dowiodły, że charakter osób "zastąpionych" został w całości przechwycony przez klon w okresie dwóch miesięcy. - Basia odpowiedziała unikając sedna pytania. Jednak zdolności Julii pozwoliły jej wykryć próbę uniku.
- Basiu, pytam, czy wierzysz w Boga, czy nie boisz się potępienia ! To, co zrobimy czwartego miesiąca może być morderstwem ośmiu ludzkich istnień ! Posłuchaj mnie! Dzięki mojemu darowi dzień, w którym dowiedziałam się, że w laboratorium rośnie i uczy się "mnie" ta istota, przeżyłam zupełnie inaczej niż wy wszyscy. Od dnia ukończenia studiów miałam wrażenie, że pomimo mojej aktywności jestem bezczynna... gdzieś daleko, w innym świecie, w innej galaktyce, we wnętrzu mojej głowy. - Julia zapatrzyła się w jeden punkt, jak gdyby przypominała sobie te dni sprzed dwudziestu laty, a może właśnie próbowała nawiązać kontakt z swoim następcą spokojnie śpiącym w komorze kriogenicznej. - Dzień, kiedy weszłam do sali w laboratorium NASA, pamiętam jak dziś. To była duża sala, komory rozmieszczone były wzdłuż metalowych ścian rurociągów. Przypomniała mi się obora z mechanicznym systemem dokarmiania bydła. Prowadził mnie pracownik tej "fermy", coś tłumaczył, ale ja wsłuchiwałam się w myśli tych ludzi. To było dziwne uczucie. Pomimo ich bezruchu, czułam jak żyją. Niektórzy z nich tańczyli, biegali, uprawiali miłość. Każdy z nich odczuwał tak realnie, że poczułam jak głowa wypełnia mi się tysiącem istnień. Nagle jedno z nich rozpoczęło rozpaczające wołanie o pomoc. Mimowolnie udałam się w tym kierunku. Z czasem jak się tam zbliżałam wołanie było coraz bardziej wyraźne i bliższe obłędu. Przewodnik chwycił mnie za ramie i próbował zatrzymać. Mówił mi o niebezpieczeństwie, o zbyt dużych przeżyciach. Odtrąciłam jego rękę i pobiegłam w stronę krzyku. Zaczęłam tracić przytomność. Rozpacz i strach krzyczącej osoby czułam tak wyraźnie jak nigdy przedtem. Zatrzymałam się przed jedną z komór. Wewnątrz leżała kobieta. Szybciej zabiło mi serce. I wtedy uderzenie strachu osoby wewnątrz odebrało mi dech. Serce kołatało kiedy podeszłam do wizjera. Wewnątrz byłam ja. Próbowałam się odwrócić, zemdlałam.
Leżałam nieprzytomna przez trzy dni. Teraz ta "druga ja" ukryta jest w komorze zabezpieczonej tak jak ten pokój, już nie czuję jej obecności. Celowo powiedziałam "jej", Barbaro, ja wtedy czytałam myśli kogoś, kto jest taki sam jak ja, ale to była inna osoba. Tam był ktoś inny, ktoś zupełnie inny. - przez chwilę patrzyła prosto w oczy Barbary - Na tym statku rozpoznaje szesnaście zupełnie innych istnień. W czwartym miesiącu chcesz ... zabić osiem z nich. Nie przeraża cię ta myśl ?
- Jeżeli masz rację. - oczy Barbary zabłysnęły. Julia zrozumiała, że jest bezradna - Nic już nie możemy zrobić .Niech twój Bóg mi wybaczy. - Odwróciła się i wyszła z pokoju.
***
- Szanowni Państwo! - prowadzący program wstał, uniósł ręce w górę. Światła zagrały kaskadą kolorów. Muzyka ucichła, na ekranie w dużym zbliżeniu ukazała się twarz prowadzącego - dzisiaj w programie po raz pierwszy zobaczymy relację człowieka, który przeżył swoją śmierć !!! - światła zgasły. Ekran zamrugał. Na monitorze pojawił się mężczyzna w wieku 30 -35 lat. W tle widoczne były urządzenia sterownicze statku gwiezdnego.
- Dzień dobry Ziemio ! Z wnętrza "Pinty" mówi do was Jakub Guja. Czasu mamy niewiele. Każda minuta naszej rozmowy kosztuje milion dwieście piętnaście dolarów! Waszych dolarów podatnicy ! - powiedział mężczyzna kierując palec w stronę kamery. - Kochani, dziś stanie się rzecz niesłychana! Po raz pierwszy w historii ludzkości człowiek dzięki nauce cofnie się w rozwoju o dwa lata ! Nie licząc przypadków lobotomii . - Kamera z twarzy mężczyzny przesunęła się na aparaturę. Obraz zatrzymał się na dwóch podłużnych, odbijających światło bańkach. Wewnątrz jednej z nich leżał człowiek. Widoczne były wyłącznie kontury postaci. Druga była otwarta i pusta.
- Kochani za dwie minuty wejdę do tej komory. Zasnę i obudzę się młodszy o pięć lat wewnątrz tej drugiej komory. - obraz zbliżył się i zatrzymał na zamkniętej bańce.
- Panie Jakubie - Na pierwszym planie pojawił się prowadzący program z mikrofonem w ręku, wnętrze statku oraz astronauta widoczny był na wielkim ekranie w tle. - Czy nie obawia się Pan błędów w obsłudze ? Czy to jest bezpieczne ? - Astronauta zbliżył się do kamery.
- Eksperyment nie jest w stu procentach bezpieczny. Gdyby jednak tak było - co z dreszczykiem emocji? Tutaj są najwięksi fachowcy w całej galaktyce ! Ten proceder poprzedzony był wieloma próbami. Zrobiono wszystko, aby zminimalizować zagrożenie. - Mężczyzna spojrzał na zegar - Ale na mnie już czas ! Do zobaczenia za pięć minut ! A może - do zobaczenia przed trzema laty ? Astronauta położył się w komorze, zegar odliczał ostatnie dziesięć sekund.
- Już za chwilę zobaczymy Pana Jakuba dosłownie w nowej skórze ! Bądźcie z nami po reklamie !
***
RAPORT SPECJALNY NR 00043
Złożony przez Dowódcę Tomasza Jarkowiak
W sprawie śmierci członka załogi.
160 dnia podróży podczas śniadania odkryliśmy brak wśród nas biochemika Barbary Sitorek. W celu wyjaśnienia sytuacji udałem się do kajuty pani Barbary S. Na miejscu odnalazłem ciało. Zgon nastąpił o godz. 23.20, prawdopodobnie przyczyną było przedawkowanie środka nasennego. W kabinie znaleziono list pisany ręką Barbary. Treść listu : "Ludzie - wybaczcie mi ! Boże odpuść. " Wyjaśnieniem dramatycznego kroku Barbary zajęła się Julia Feblik. Twierdzi ona, iż zna aspekty osobowości Barbary mogące wyjaśniać jej dramatyczny krok. Ciało zostało poddane biodegradacji o godz. 9.00 . Proszę o podjęcie jednoznacznej decyzji w sprawie zastąpienia obowiązków Pani Barbary S. Czekamy na instrukcję. Koniec Przekazu.
***
- Wydaje mi się, że ona nie jest taka, jak była przed śmiercią. Myślisz, że potrafi "zastępować" nasze ciała tak, jak to robiła Barbara - spytałem dowódcy podczas wieczornej gimnastyki.
- Ja też widzę, że ona jest inna niż tamta Barbara. Właściwie to "uczyła" się Barbary tylko połowę wymaganego czasu. Ziemia twierdzi, że wiedzę ma wystarczającą "zastąpiła" nas już raz. Nie wydaje mi się, żeby coś było nie tak. - Powiedział dowódca ocierając czoło ręcznikiem.
- A tak właściwie to dlaczego musimy się odmładzać tak często? Przecież można to robić rzadziej. Moglibyśmy na przykład robić to co... pięć, dziesięć lat. - spytałem.
- Po śmierci Barbary rozmawiałem z Ziemią. Wydawało mi się mniejszym niebezpieczeństwem ograniczenie ilości zabiegów. - Dowódca mówił przełączając coś w stoperze na rowerze. Jego wzrok utkwił gdzieś w jednym punkcie na ścianie - Przysłali jakieś specjalistyczne pierdoły o aspektach biologicznych i psychicznych załogi i takie tam gówno. - Machnął od niechcenia ręką. Wiedziałem, że to już koniec rozmowy. Kapitan nie lubił długo rozmawiać na jeden temat.
- Wie pan co? Jakoś to, że nowe ciało powstaje ze starego jest nie w porządku. Dlaczego nie tworzą klonów z nowych substancji. To by było bardziej... estetyczne. - Trudno mi było dobrać słowa. Kapitan ponownie machnął ręką.
- Pytałem, odpowiedzieli mi specjalistycznymi pierdołami - oszczędność substancji, eliminacja niezgodności chemicznej ... i coś tam dalej. Uważam, że to wszystko jest popier... - Kapitan zatrzymał się, zsiadł z roweru i wyszedł z sali. Spojrzałem na drzwi, kiedyś wydawał mi się wielkim gburem, ale od śmierci Barbary jakoś bardziej się do siebie zbliżyliśmy. Cała załoga. Teraz jesteśmy prawdziwą drużyną.
Zamyśliłem się. Może to i lepiej, że moje nowe ciało powstaje z związków organicznych poprzedniego ciała. Nie chcę mieć nic wspólnego z tą nową Barbarą.
***
" To mój prywatny przekaz. Nadaję go w tajemnicy przed zespołem. Wydaje mi się, że na "Pinty" dzieje się coś niedobrego. Odczuwam pewną psychozę. Mam powody, by sądzić, że reszta załogi zrzeszyła się, aby doprowadzić mnie do szaleństwa. Barbara była pierwsza - w czasie trwania misji trzykrotnie popełniła samobójstwo ! Od dwóch cyklów życia nie ma jej wśród nas. Ziemia podjęła właściwą decyzję. Bardzo trudno było nam żyć ze świadomością, że każdy ranek może okazać się tym, kiedy zrobiła to kolejny raz.
Załoga nie darzyła jej sympatią. Od czasu ostatecznej śmierci Barbary zauważyłem pewne działania, mające dyskretnie doprowadzać mnie do obłędu. Za każdym razem kiedy, chcąc uniknąć spotkania z załogą w jadalni, wybieram pory niezgodne z porządkiem dnia - trafiam tam na innych. Gdy mam ochotę na jakieś danie okazuje się, że zabrakło właśnie tej i tylko tej potrawy.
Od kilku dni nie mogę zasnąć. Nękają mnie koszmary. Odkryłem, że każdej nocy w kwaterze dowódcy ( przyległej do mojej ) słyszę, jak się naradzają. Przykładam ucho do ściany. Słyszę wtedy słowa o zdradzie, o spisku. Ciężko mi rozpoznać mówiące osoby.
Nawet styl ubioru, uczesania, moje zachowanie - dziwnie parodiują doprowadzając mnie do szaleństwa. Wybuchy tłamszę w sobie i zamykam się w swojej kwaterze.
Właściwie nie wiem, co mam zrobić. Myślę o obronie. Zacząłem poznawać trochę obowiązki innych. Idzie mi to łatwo. Może nadejść taki dzień, że dla ratowania siebie zmuszony będę przedsięwziąć drastyczne kroki. Wtedy, aby przeżyć będę musiał zająć się wszystkim na statku. "
***
Staliśmy grupą przed kabinami. Wewnątrz byli oni-my. Żałowaliśmy, że podjęliśmy decyzję tak późno. Tuż przed przebudzeniem się naszych sobowtórów. Teraz kiedy są już dojrzałe, gotowe nas zastąpić - muszą zginąć. Ale prawdę odkryliśmy tak późno.
Słyszę ich, nie odczuwamy strachu. To dziwne- ja wiem, że on zginie. On wie, że zginie, ale jest spokojny, bo żyje mną. Nie boi się - wie, że ciało musi zginąć- to ciało wewnątrz komory. Teraz razem będziemy żyć we mnie.
Nagle zrozumiałem, że zabijam kawałek siebie ! On to również zrozumiał, panika ścisnęła moje gardło. Chyba się jeszcze nie obudził, może jest silniejszy! Trzeba być szybszym. Czuję narastającą panikę stojących przy mnie. Gdzieś w oddali słyszę krzyk i dźwięk tłuczonego szkła. Zimny płyn wylewający się z rozbitych kabin chlusnął mi w stopy. Uderzyłem.
***
RAPORT SPECJALNY NR 00765
Złożony przez członka załogi.
W sprawie błędów popełnionych przy replikacji
2 350 dnia podróży członkowie załogi odkryli przerażające fakty. Podczas klonowania doszło do przemieszania się środków organicznych służących do produkcji replik organizmów. Termin pierwszego przemieszania nie jest nam dokładnie znany. W chwili obecnej stopień "zanieczyszczeń" organizmów może być na granicy odwracalności. Ze strachu przed postępowaniem zmian zaprzestaliśmy czynności odmładzających. Jednocześnie zmuszeni byliśmy wyeliminować nasze sobowtóry.
Wygląd zewnętrzny członków wyprawy doszedł do stadium hybrydalnego. Porozumiewamy się za pomocą umysłów, a i ta czynność coraz częściej nie jest nam potrzebna - myślimy tak samo.
Proszę o wydanie rozkazu natychmiastowego przerwania lotu i zezwolenie powrotu na Ziemię.
***
Wielkie okno rozchyliło swe metalowe zasłony, jak kurtynę sceny. Jedyni widzowie - aktorzy zastygli w oczekiwaniu gotowi zobaczyć ostatni akt sztuki trwającej miliardy lat. Nieme, bez wyrazu twarze zalane mleczną poświatą gwiazd jak kamienne posągi czekają bez ruchu na właściwy moment. Wiedzą, że małe nieruchome punkciki oświetlające ich scenę ożyją. Czekają, majestatyczna pustka kosmosu przebija się przez osłonę, wdziera się do ich wnętrz. Przenika na wskroś nie znajdując oporu. Bo są teraz jak śpiewający chór, kiedy się wsłuchać można rozpoznać pojedyncze głosy, różnią się tonacją i barwą, ale rytm słowa i melodia pozostają takie same. Jedyni, czy jednakowi - słowa kiedyś różne dziś znaczą to samo. Są jednakowi, lecz każdy z nich skrywa nadzieję na swą odrębność. Teraz kiedy czują to samo, słowa uwięzły w głowach, umarły w gardłach. Pozostało bolesne milczenie. Z ulgą powitali chwilę, kiedy gwiazdy ożyły i wielki okręt powoli rozpoczął szaleńczy taniec w kierunku czarnego końca wędrówki.
***
NOTATKA Z OGLĘDZIN SYSTEMU "ZASTĘPOWANIA"
(...) Zespół zajmujący się systemem "wskrzeszania" członków załogi sygnalizował problemy mogące wystąpić wewnątrz psychiki klonu Barbary S. Dowództwo podjęło jednak decyzję (...) Zaistniałe fakty świadczą, że klon nie był rozwinięty psychicznie do tego stopnia, aby przejąć obowiązki tragicznie zmarłej. (...) Biodegradacja zużytych ciał przebiega na poziomie cząsteczkowym (...) Błędy jakie popełniła replika biochemika doprowadziły do przemieszania się genów odpowiedzialnych za fizyczne cechy astronautów.
Po przeprowadzeniu wielokrotnej symulacji, bioinżynieriom nie udało się określić ,dlaczego poza zmianami fizycznymi nastąpiło przemieszanie osobowości. Z powodu śmierci załogi przed przybyciem do celu podróży niemożliwe jest przebadanie pacjentów. Analiza implantów z "Pinty" nie wykryła uszkodzeń w urządzeniach elektronicznych. Nie istnieje racjonalne wyjaśnienie zaistniałej sytuacji.
KONIEC RAPORTU