5 grudnia 2010
Sepista
Wieczory w sepii
jak bym był powleczony tabletką nasenną
ciągną się i dłużą, kiedy właśnie nudno
do świec wzdycham żałośnie
"Życie to nie teatr
raz tańczy jak mu zagram
a wnet wielka improwizacja
bo coś w roli odwiecznej uwiera"
Noce w sepii
wypełnione strachem aż po brzegi
oto wypędzam spokój z mego serca
lękiem burzliwym porannej rosy
I pytam "Kiedy nadejdą dni moje, kiedy?
Bo ja jestem niczyj i ta panna niczyja"
Nadeszły poranki w pośpiechu
i zabarwiły świat bielą koloru jesieni
a czekam aż poezji głód będzie gryźć
bezrozumnie żądzy głodne
I wśród tych wilków przyszło mi żyć