18 marca 2013
gdy dni coraz mniej
uniósł mnie wiatr
z pomiędzy resztek
obytej codzienności
zawisłej stęchlizny stałych przechodniów
wrośniętych w ławki potłuczonym
przymusowym pragnieniem
byłem więc i jestem
szelestem na wietrze
co w drżących ramionach
jesienne promienie ukrywał
kartką z zeszytu
zmazaną wzorami
starzejącego słońca
sobą
na dziecięcej dłoni