2 lipca 2011
2 lipca 2011, sobota ( Praworęczny mańkut )
1977r - wizyta u szkolnego pedagoga
Siedziałem nie rozumiejąc zbyt wiele co mnie czeka. Jedynie
słowa tego psychola brzmiały jak wyrok;
- musimy coś z nim zrobić, pisze jak i wykonuje większość czynności
lewą ręką; jednak jest coś dziwnego, rysuje i to świetnie prawą
- zgadzamy się z panem, dzieci się z niego śmieją; odparła matka
- może przeróbmy go na praworęcznego, jest to stosowane w
nowoczesnej psychologii
- dobrze, co mamy robić?
- najlepsze jest karanie, jak coś weźnie do lewej ręki ma być bity,
szkoła jak i całe środowisko pomożemy.
No i zapadł wyrok, jeszcze nie wiedziałem co to piekło, ale
miałem się przekonać co to jest zwyrodnialstwo środowiskowe.
Każdy dzień zaczął być standartem, przepisywanie książek
prawą ręką. No i baty za każde wzięcie czegoś do lewej ręki.
Ale najdziwniejsze dopiero miało się zacząć.
Usiadł koło mnie tato, spojrzał na mnie z łzami w oczach
- Sławku może kiedyś mi to wybaczysz ale teraz nastąpi
najgorsze, musisz mnie pomścić. Oni zemszczą się na tobie; za mnie;
nie wytrzymałem PRÓBY CZASU, wiem że stosują trans chipnotyczny
szeptają w nocy żeby kreować marzenia, potem wykonujesz bezmyślnie
to co wymyślili. Wybacz synu będę cie bił każdą noc, musisz uodpornić
się na ból, i nauczysz się spać w letargu dzięki temu będziesz słuchał
co chcą żebyś robił. Potem im całą intrygę zepsujesz. Wyślą cie do Holandii.
Ja już długo nie będę żył, pamiętaj ......proszę.
Tato jak żekł tak robił pod byle pretekstem dosłownie lał mnie paskiem
lub kablem każdą noc. Udawałem że śpie, dygotałem czekając na
każdą egzekucje. Z czasem faktycznie spałem i czułem co się wokół
mnie dzieje.
W szkole wstydziłęm się rozebrać na wf; byłem tak posiniaczony.
To były tragiczne trzy lata, 30 listopada 1980 zmarł mój tato.
Myślałem że piekło się skończyło, naiwniak byłem. Dopiero zaczęło
się piekło trwające do dziś. Ale pomściłem tate, spieprzyłem im intrygę
nie jestem nawet wstanie opisać wściekłości i ich min. Byłby to stek
wyzwisk pod moim adresem.
Cóż marna pociecha, choć pomściłem tatę, mam zniszczone życie.
Prawdopodobnie niedługo skażą mnie i pójdę siedzieć do więzienia.
Zabezpieczyli się w razie czego, mają na mnie trochę ”haków”.
Już na procesie rozwodowym spojrzenia i ich miny świadczyły,
że są przygotowani na akcję odwetową. Jako że nie popełniłem
samobójstwa jak mnie podpuszczali, muszą mnie jakoś zniszczyć
zepsółem im 40-letnią intrygę.
Dziś często stoję nad grobem taty, rozumiem co musiał przechodzić
gdy ci zboczeńcy go mordowali psychicznie. Próba czasu trwa trzy lata
a on miał wadę serca. Po 2,5 roku dostał zawału serca i zrezygnował.
Jednak nie przestali go szczuć nie długo potem drugi zawał, nie
przestawali szczuli go dalej, w wieku 40 lat dostał ostatniego zawału.
Do dziś jego mordercy żyją czasem przychądzą na jego grób i udają
zasmuconych. Mściwi psychopaci.
A mną targają sprzeczne uczucia, ale nie prosiłem żadnych z moich
dzieci by mnie pomściły. Nie tłumaczyłem im zbyt wiele, wiem co
to jest stać nad grobem ojca i nie wiedzieć co ważniejsze w życiu.
Pewnie dla nich zawsze będę ten zły, może tak lepiej.