Proza

Slawrys


dodane wcześniej pozostała proza dodane później

25 września 2015

fala dziadów - niewypał umysłu! (rozdział pierwszy i drugi)

wstęp:
           Fala dziadów to jedna z form tworzonych na potrzeby mordowania psychicznego
ludzi, jej głównymi orędownikami byli przestępcy, urzędnicy-bandyci i duchowni religijni (odsyłam do
opowiadania "byłem księdzem" - tam znajdziecie potwierdzenie), to umacniało hierarchię
w stadzie.
Apogeum tego tworu był w latach 80-tych poprzedniego wieku. Ja jak opisywałem w poprzednich
opowiadaniach byłem przez uczciwą część społeczeństwa szykowany do opisywania tego
wszystkiego. Gdy w 1989 roku trafiłem do wojska wiele osób szybko dowiedziało się o transie
i o mojej misji i wiele osób próbowało manipulować tym co ma być w przyszłości
(zwłaszcza ci z elit i z szczytów hierarchii) ... ja jednak obstaje po stronie prostego ludu i ludzi
 którzy nie mieli wyboru i musieli cierpieć skazani przez włodarzy religijnych i kacyków.
 
 
Fala dziadów; niewypał umysłu
 
 
rozdział pierwszy: nieludzki syf!
 
 
                           Grudzień 89 był szary i beznadziejny, nie lepiej prezentowała się kompania
młodego wojska. Właśnie ukończyli szkolenie w ramach szkółki i otrzymywali przydziały 
do dalszego odsłużenia. Jaka władza i system rządziły takie było i ich zachowanie ... padało 
nazwisko i rozkaz wyjazdu ... a w odpowiedzi karnie odkrzykiwano: "kara! syf"! 
Wściekłość na twarzach maskowano jak to było możliwe, już nikt nie chciał ich tu trzymać; 
tam gdzie jechali czekał jeszcze większy syf i dziadowska fala. Nikt nie reagował na 
zachowanie poborowych, system już ich wciągnął w swoje tryby i masakrował psychicznie
i fizycznie po kolei; bez znaczenia czy pojedynczo czy grupami. 
Bunt był wpisany w scenariusz wydarzeń, starzy z hierarchii wiedzieli po co to jest ... ci co 
teraz się najwięcej stawiali i byli najuczciwsi i najtwardsi po kilkunastu miesiącach katowania
i po awansie w hierarchii na vice-dziada stawali się najgorliwszymi dręczycielami i 
zwolennikami takiego systemu. Część nawet nie kryła ironicznego uśmieszku. 
Tak ten uśmieszek ironiczny!
Kilka miesięcy wcześniej stałem przed dowódcą kompanii, porucznikiem ... uśmiechał się
ironicznie i śmiał ... 
- co to z Tobą zrobić! oczytany! co? myślisz że nie czytałem "dobrego wojaka Szwejka"
czy "CK-dezerterzy"? ... śmiał się  ... jaja sobie robisz, wiem kim się inspirujesz! .... ironicznie
się uśmiechnął ... co? myślisz że jak będziesz trzymał z nimi i ich krył i pomagał to znajdziesz
coś w życiu lepszego ... zaczął kpić .... kiedyś zapomną o Tobie, będziesz zdychał w samotności
wyszydzony i opuszczony i już nie nie będzie! Sławek to czy tamto! pomożesz! weź za mnie
to czy to! pomóż! ... kpiąco patrzył na mnie
- nie wiem! ... wzruszyłem ramionami ... teraz tu trafiłem i nie mam wyboru; mam tylko wybór
 jak i przez kogo będę ukarany; na dziś wolę kary od fali i dowódcy ... spojrzałem spokojnie,
przy okazji zastanawiało mnie jego znajomość intryg i tego co się dzieje na kompani; wiedziałem
że system donosicielstwa w tym społeczeństwie był opracowany do perfekcji; wszyscy donosili
na wszystkich i dzięki temu wszyscy wiedzieli wszystko - ale oni dopiero co tu przyjechali 
i dopiero zawiązywało się wszystko i co tu można przekręcić. Przypomniał mu się kacyk-sutener
i przepowiednia o dawaniu wyboru. Czyżby to było od lat ustawione i wszyscy robili to co pozwalała
hierarchia by móc karać i wyłapywać tych co oni chcą. To było prawdopodobne.
Monitorują wydarzenia i polują ... jestem pewnie zwierzyną zbyt marną, tu były dzieciaki 
ważnych z elit; pewnie chcą "haki" zbierać na nich. 
- polityczny się tobą interesuje! ... wyrwały mnie słowa dowódcy z zamyślenia ... wkurzają 
te mendy-politruki; dobrze że nadchodzi nowe, ja odchodzę ale kiedyś będziesz to pisał, 
to napisz ode mnie "nic tak nie wkurwia wyższego stopniem jak musi honory oddawać 
takiej politycznej gnidzie; chorąży a ma takie plecy że ja mu salutuje, kpina a nie wojsko!" 
- nie przytaknę! ... uśmiechnąłem się dyskretnie mówiąc to  
- no i dobrze ... roześmiał się ... ja odchodzę, przydzielają tu nowego; Ty się masz jutro
stawić w sztabie u chorążego! to rozkaz! a za karę masz kolejny tydzień służby 
- ku chwale ojczyzny! ... rzuciłem radośnie; układ nie ginął. Stary wiarus chyba rozumiał
  że to mniejsze zło w moim przypadku. Nie miałem szans z bogatymi i wpływowymi, a w 
hierarchii bym po prostu zginął ... a tak, pomagałem na wszelkie sposoby. 
Po kilku urlopach za strzelanie; miałem przechlapane u dziadów; za to strzelałem potem do tarcz 
na zamówienie, skoro mi nie wolno było to inni jeździli. 
Dowódca chyba to widział, zawsze ironicznie się uśmiechał po strzelaniu. 
Wiedział że kryję chłopaków i biorę na siebie więcej jeśli trzeba. Karał mnie, choć wiedział
że ja tego nie traktuję jako kary. 
 
Jeszcze nie wszedłem na korytarz a już z kompanii czekali
- masz służbę? 
- mam .. odparłem 
 
Na drugi dzień czekało gorsze. Polityczny ... politruk ... najgorsza część hierarchii. 
Ich zainteresowanie znaczyły tylko jedno: jakiś konkretniejszy wyrok. 
By opisać rolę politycznych w wojsku porównam ich metaforycznie do roli krokodyli
w Afryce podczas przeprawy stad gnu przez rzekę ... fala i polityczni tym się 
zajmowali co te krokodyle, eliminowali ze stada co im pasowało i wpadło w zęby.
Stada zwierząt przeprawiających się co sezon w ramach instynktu przypominały obowiązkowy
i powszechny pobór.
W tym roku następowała zmiana systemu odchodziło stare nastawało nowe. Oni byli chyba
najlepszym przykładem tej zmiany.
Z daleka obserwowałem drzwi oficera, a ten przykręcał
nową tabliczkę z napisem "oficer do spraw wychowawczych" ... stara z napisem: oficer polityczny
lądowała jako zabytek do lamusa. 
Tak te krokodyle to dobry przykład. Nowy system nie wiedząc co zrobić z pożytecznymi 
przecież hierarchami ... postanowił zrobić coś co przypominało-by, przejęcie władzy przez
roślinożerne zwierzęta i te w ramach nowego postanowiły dać nową funkcje krokodylom.
Będą pilnować przepraw i w ramach zapłaty mogą pożreć ile chcą z stad przeprawiających się.
Tak! taką zmianę właśnie wprowadzono w tym systemie społecznym.
Teraz stali się oficerami do spraw wychowawczych choć robili to samo co dawniej i były to
te same osoby. 
Ja mogłem tylko przełykając ślinę próbować opanować stres. Niestety stado w którym 
urodziłem się wiedziało co mi szykuje przerabiając mnie z lewo na praworęcznego. 
Stres i presja wyzwalały stare lęki i zaczynałem mylić ręce ... przypominały się szykany i 
prześladowania i zamiast pożytku było pajacowanie .. stałem przed chorążym i machałem 
to prawą to lewą ręką nie wiedząc co się ze mną dzieje. Tak to się nazywa zapobiegliwość
społeczna, byłem wyeliminowany na dzień dobry .... parszywa wiocha skazała mnie za życia
na paranoje i ciągły stress i strach i wyszydzenie ... nikt nie mógł pojąć jak się może mylić
prawą rękę z lewą ... a to nie było mylenie, odruchowo robię coś lewą i zaraz jest panika i stres
i buch prawa. Nie tłumaczyłem się, po wyzwiskach od dziecka od sieroty i wieśniaka i 
wszelkich szykanach po śmierci Taty olewałem to społeczeństwo i system, liczyłem na traf, 
łut szczęścia i może jakaś zemsta się utrafi.
Na razie stałem przed chorążym. Po chwili już poprawnie; zgodnie z regulaminem; zachowałem się.
Patrzył dość zdziwiony na mnie:
- wejdź! .... patrzył zszokowany na mnie, musiałem zrobić na nim niezłe wrażenie z takim salutem. 
 
Czekałem na pozwolenie i na dalsze instrukcje. Chyba się domyślił i dał rozkaz:
- Spocznij! 
 
Rozdział drugi: dno syfu już ludzkie!
 
             Patrzyłem na stolik politycznego i zastanawiałem się czy jest w stanie pobić tych z Kllosna
czy Gollic. Co może wymyślić? chyba nie musi nic wymyślać, leżała tam moja teczka personalna.
Cisze tylko przerywał miarowy plask tabliczki z napisem: oficer polityczny; wróciła do rąk swego
pana i stała się metronomem; idealny rytm ... plask, plask w idealnych odstępach.
To wystarczyło, złe uczynki same się przewalały przez głowę ... o które może się czepić? co tak
ważne jest aż takiej fatygi; takiej osoby.
- no tak młody! ... sięgnął po teczkę i wertując zapisane kartki kontynuował wywód ... czasy się
  zmieniają! fala przygina, chcemy ukrócić ich wpływy i to co robią! mało że ci idioci przysyłają
co raz więcej kalek to fala dokończa dzieła i okalecza pozostałych!
Jak widzisz jest nowa tabliczka i co tam pisze? ... rzucił pytaniem
- oficer do spraw wychowawczych! ... zameldowałem
- no właśnie! bierzemy się za falę i kończymy z tym; jakieś wychowanie potrzebne; chce wiedzieć
wszystko! co i jak i gdzie!
 
Czyli to była ta kara, cwani są; fala jest usankcjonowana społecznie i funkcjonuje wszędzie: szkoła,
internat, studia, zakłady pracy. Jedynie w wojsku są poza prawem i bezkarni i odbija im całkiem.
Donoszenie i walka z nimi to skazanie na śmierć za życia. Sekty sankcjonujące falę dodatkowo
na wrogów hierarchii narzucały klątwy i ekskomuniki! Bezsens, zwłaszcza że to polityczni
wprowadzili ten twór do struktur społecznych, zaczynając od wojska i służb pokrewnych ... a teraz
chcą z tym walczyć. Szok! Mam donosić? przecież jakby chcieli to wpadają wieczorem na każdą
kompanie gdy fala rządzi i zgarniają kogo chcą i mają na gorącym uczynku ... czyli potrzebuje
mnie jedynie tu na podpuchę. Będą się mnie obawiać, cwane!
Polityczny zatrzymał się na ostatnich wpisach teczki, podniósł głowę
- wiesz jak zadrzeć z systemem! ... uśmiechnął się ... no proszę! kolegę okradli, zorganizował wsparcie!
 na strzelnicy jaja sobie robi! no proszę! na przepustce stanął w obronie żony oficera ... no proszę!
tego to ci prostytutki nie darują - wyszydzą cię! no proszę ... dorwali dziadki Ślązaka a ty go ratujesz;
no tylko jak wy te wódkę przemycacie i jak sprzedajecie? .... spojrzał kpiąco ... to co was łapiemy
to jest na magazynie, sprawdzałem ... uśmiechnął się
         Ja też się uśmiechnąłem do wspomnień, dorwali dziady młodego i dostał zadanie zorganizowanie
alkoholu dla nich; no to pomyślałem jak to zrobić, a że drugi miał niedaleko cywili znajomych to
się powiodło! dla podpuchy i hecy dawaliśmy "coś przechwycić" dla statystyk i dla kary.
- nie wiem! ... odpowiedziałem ze spokojem; nie kłamałem! tego akurat nie wiedziałem, dzięki służbie
jedynie chłopaków pilnowałem
- no tak! .... spojrzał na mnie spod oczu sugestywnie ... stań bokiem!
- tak jest ... wykonałem polecenie i stanąłem bokiem
- podnieś na plecach koszule ... rzucił kolejnym poleceniem
- tak jest ... odparłem i uniosłem koszule; tyle wystarczyło; uszkodzone kręgi tworzyły specyficzne
   ugięcie
- coś mi tu nie pasuje! mówiłeś konowałom co ci się dzieje z nogami i ciałem?
- tak! ... krótko odpowiedziałem, nie było sensu się tłumaczyć
- i co oni na to? ... kontynuował pytania
- symulant jestem! zdrowy! i zero dyskusji! ... odparłem
- debile ... parsknął śmiechem ...
 coś muszę sprawdzić! coś mi się tu nie podoba .. odparł i sięgnął do szuflady po coś
 
       Miałem złe przeczucia, przypominało to sytuacje z para-religijnymi i ich proszkami narkotycznymi.
Po chwili się wyjaśniło, dmuchnięcie i słodko w ustach i po chwili .... przerwa w dostawie informacji ...
dopiero po jakimś czasie zaczęło do mózgu docierać: i napiszesz że jak już konował jest do niczego
to go do WKU kierują; tu równocześnie otworzył mu się trans i zobaczył sytuacje sprzed kilku miesięcy.
Lekarze z WKU i jak mówi: i napiszesz że jak już tak głupi że się do niczego nie nadaje a jeszcze
na tyle złośliwy i podły to go do wojska na oficera politycznego kierują!
 
Tak się przytrafia w tym systemie. Przewałka myśli i odtwarzanie tamtych wydarzeń. Stoję na WKU
przed lekarzami, a oni mi każą zapamiętać, i mówią: napiszesz o tym kiedyś! Opisz w miarę:
 
Czerwiec 1989, pomieszczenie biurowe WKU
Dwóch oficerów-lekarzy siedzi za suto zastawionym stołem: wszelkie jadło od mięs po omasty i chleb.
Nie brak i tego co w tamtym systemie najważniejsze: alkohol!. Systematycznie polewają i wznoszą
toast:
- za złote czasy!
za złoty okres!
za zdrowie!
itp itd
-  wiesz! ... tu wskazał rozmówca stół ... i oni pierdzielą że kryzys, bieda ... tu wyciągnął zwitki banknotów
i rzucił ... a gdy trzeba zapłacić łapówkę by sąsiada albo krewniaka wzięli do wojska to jest wszystko!
- to bardziej jak zryte społeczeństwo; nie cierpię tych obłudników; wszędzie na świecie płacą jeśli już
  by nie wzięli do wojska ... to parodia ludzi ... pokazał stos kartotek ... mamy już zapłacony komplet
kilkuset poborowych ... parsknął śmiechem na koniec
- no nie przesadzaj! mamy kilkudziesięciu z stałą opłatą za siebie! .... śmiał się ... oj złote czasy! to se nigdy
 nie wrati! ... rzucił swoim powiedzonkiem ... to se nigdy nie wrati!
- no i mamy jeszcze tego! patrz: to dopiero zryte ludzie ... rodzinka z wiochy przyjechała i zamówiła pobór!
matka przyjechała i prosiła o pobór! jakieś cwaniaki przyjechały (pewnie sąsiedztwo) i też dla niego
proszą .... śmiał się ... ale kogoś chcą za wszelka cenę okaleczyć i wykończyć! a co mnie to!
dawaj go na stos i dorzucił jego akta.
- straszne są wieści; podobno będą systematycznie zmniejszać czas służby w wojsku i zlikwidują
  stały pobór! ... z rozpaczą w głosie mówił jeden z nich
- to fakt! to se nie wrati! ... opuścił głowę z rozpaczą
- trzeba korzystać dopóki system na to pozwala ... podsumował jeden
- to co? idziemy do domu? ... spytał jeden z nich
- po co? jedzenie jest, picie jest ... machnął ręką i wypił za system!!!
 
          Rzeczywistość upominała się o swoje, powoli czułem dreszcz i przenikliwy ból
wędrujący od kręgów po stopy. Wybudzało to skutecznie, patrzyłem z żalem na oficera. Wspomnienia
uciekły i już tylko pamiętałem słowa po śmierci Taty jakie usłyszałem od pedoli ... cena za życie
w tym systemie:"... wyszydzimy cie!..." i jeszcze mignęło kilka twarzy i ich słowa i cisza ... tak
cisza nastała. Polityczny zrozumiał że już jestem: tu i teraz.
- dobrze! tyle! ... jeszcze groźnie spojrzał i wydał polecenie ... Odmeldować się!
Odprawiłem rytuał na odejście od oficera i wróciłem na kompanię.
Tak! już wszyscy wiedzieli że byłem u politycznego. Wszystkie spojrzenia jasno wyrażały dezaprobatę,
wracałem "nietknięty" ... to było dziwne i podejrzane.
Jedynie Ślązak patrzył na mnie ze zrozumieniem; choć trafił do wojska jako ochotnik to była to kara
 zamienna, miał sprawę  i groziło mu więzienie; znał system i wiedział że wszystko tu nie jest i nie wygląda
 na to co próbuje narzucić system.
- to co kontynuujemy? ... uśmiechnął się i spytał
- musimy przestać! kapnęli się że robimy hecę i to podpucha; mogą wszystko monitorować ... odparłem
- dobra! wielkie dzięki! nigdy ci tego nie zapomnę! .... spojrzał z dumą na mnie i podał rękę
 
       Tylko się uśmiechnąłem delikatnie, znałem cenę szyderstw i obłudy systemu; wiedziałem że
to tylko słowa. Ale warto było dla tego uścisku zachować się jakoś. Podaliśmy sobie rękę i uścisk dłoni
spowodował napięcie mięśni, to było twarde i mocne uściśniecie.
Co z tego że oficerzy mieli racje; chory i wyszydzony będę zdychał w samotności w przyszłości
bo to społeczeństwo ma swoje zasady i hierarchię.
Wtedy takie tu i teraz miało inny wymiar, dłonie mają swoją specyfikę ich uścisk powodował
utrwalenie w pamięci gestu .... nie tyle przyjaźni, co: docenienia, dowartościowania, poczucia szacunku!
 
 
... cdn ...  
 
 
.... opowiadanie w trakcie pisania ...






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1