15 lipca 2011
Wiersz dla Aino Kannisto
ruda walkirio –
nazwałem cię walkirią
choć pewnie jesteś pieprzoną pacyfistką
ale masz w sobie coś z walkirii
przynajmniej drugą stronę medalu
to zupełnie nieważne
z kim się puszczasz
rób to z kim chcesz –
przynajmniej na razie
mogę cię tylko po szczeniacku podglądać
jak po wyjściu fagasa wietrzysz mieszkanie
(on dużo pali ty przy nim też czego później żałujesz)
mogłabyś wtedy zdjąć dla mnie ten swój kurewski stanik
wypluwając z siebie lepką biel kilku numerków
zostawiasz zerwane w pośpiechu stringi na podłodze
zaraz włożysz jakiś łach
legniesz na rozkalibrowanej jak twój tyłek pościeli
szklanka wódki w zasięgu ust pobudzi tylko ponapletkowe mdłości
przykryjesz się starym kocem bo w Finlandii ranki są bardzo zimne
zaraz
zawiążę krawat zasznuruję pantofle zamknę mieszkanie
wieczorem pójdę do pubu
i ty tam przyjdziesz
i on tam przyjdzie
jednak pamiętaj –
zawsze jest ten ostatni raz
przemyślałem już wszystko
mam plan
w którym nie będzie ciebie
nie będzie okna nie będzie stanika ani wódki
będę tylko ja nadczłowiek – bestia
(bo ty się do Nietzschego nie nadajesz)
w bocznej nawie bazyliki archikatedralnej
gdzie twoje grzechy i pragnienia wypłakiwać się będą
ze złości i bezradności
a Maria Egipcjanka ogoli ci głowę do skóry
taka mała jeszcze jedna
zaginiona w akcji
zasuszona w księdze przychodów i rozchodów
taki witraż
pod którym nigdy nie było
klęcznika