24 września 2010
Nocne wynurzenia
u schyłku ziemi niedbale położę
skradzione serca ukryte gdzieś
zanurzę dłonie w pochyłym i wiotkim
świecie leniwym wśród łask Twych wbrew
wszystko co liczne przybywa w tęsknocie
wolne od zasad i trwałych urazów
otoczę ciepłym uśmiechem spokojnie
utrwalę klatka po klatce obrazu
tego w swe ramy nie zamknie czas ten
pędząc naprzeciw przygodzie
aurą uśmiechu zaczyna się dzień
jak co dzień tak nie przystępny
po krótkim śnie