Barbara Gren Iłłakowicz, 6 czerwca 2010
Układam swe życie jak karty
Mieszam czerwień i czerń
Serce i wino żołądź i dzwon
Tylko bieli wciąż brak
Docieram do szczytu niedostępności
Osuwam się i podciągam
Miłość i nektar owoc i kielich
Ale szczebel się łamie
Czasami stąpam po wzburzonym morzu
Tonę myślami i wypływam
Tęsknota i pragnienie iskra i płomień
Zabrały mi wszystko
Słyszę jak wieje pustynny wiatr
W sercu pustka w oczach piach
Nieustannie szukam oazy
Podaruj mi ja :)
Barbara Gren Iłłakowicz, 6 czerwca 2010
Wyrysowałam dwie postacie
Na sufitu bieli
Jedna Matka Chrystusa
Wśród chóru anieli
Druga Zbawca od grzechu
Darczyńca czystości
Prorok wszego dobra
I wielkiej miłości
Matka płacze nad Synem
Skromnie pochylona
Syn do Matki pokornie
Wyciąga ramiona
Patrzę w ciszy na obraz
Swojej wyobraźni
Pełna lęku wielkiego
I boskiej bojaźni
Ucichł wicher za oknem
Oraz wszelki szum
Jedno słyszę nade mną
Pax pax vobiscum
Barbara Gren Iłłakowicz, 6 czerwca 2010
Wschodzący Księżyc rozpuścił promienie
Chowa się w granacie chmur
Patrząc na moją samotność
Nieufna stoję na pustym balkonie
Spoglądając na południe
Myśli moje biegną ku północy
Kula ziemska obraca się powoli
Życie ludzkie przemija nieuchwytnie
Rozproszone sylaby rozwiewa wiatr
Nasuwa się wiele pytajników
Dlaczego za co za jaką cenę
Brak odpowiednich wyrazów
Dających jednoznaczną odpowiedź
Ile łez ile nocy nieprzespanych
Tego nikt nie potrafi zliczyć
Dobry Bóg słuchający mej modlitwy
Jest zmęczony od moich pytań
Cały świat znużony razem ze mną
Chcę odpocząć gdzie jest mój dom
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.