16 lutego 2017
Coś próbuje uciec (cz.VI)
-Pewny jesteś? Z mutacjami nie ma żartów. Krzysztoniowi z działu kadr wyrosło...
-Stary, kuźwa, co mnie to obchodzi? Libacyjka dziś tradycyjnie, rozpoczęcie koło czwartej.
-Teraz to powinieneś nas do Extradesapii zaprosić.
-U mnie lepiej niż w Sheratonie. A jak się nie podoba, jak wam się gardła zrobiły szlacheckie to nie zmuszam. Szampana i koniaku- nie budiet.
-Coś ty się zrobił taki...?
-Życie. Twardym trzeba być. Mięczaki to wpieprzają Francuzi.
XI.
Wielokrotnie zastanawiałem się, jakby to było... wiecie, z facetem. Ja, stuprocentowy nie tyle homofob, co homo- hejter, człowiek uważający homoseksualizm za ciężkie, trudno wyleczalne zaburzenie psychoseksualne, mający na ten temat takie samo zdanie jak ONR, NOP i inni troglodyci ze skrajnej prawicy wyobrażałem sobie, że podrywam na czacie jakiegoś agresywnego mięśniaka w stylu Pitera i... wiadomo.
Po co? By doświadczyć czegoś obleśnego na maksa, czegoś tak ohydnego, że aż to się nie mieści w mojej heteryckiej głowie. Doznać przeorania, przeczołgania, spaść na samo dno upodlenia, by już tam pozostać, zagryzać się myślami o tym jednym, strasznym akcie! Pogrążyć się w umysłowym masochizmie, zjeść od środka! Wyrzygać. Znowu zjeść.
Co tam kokaina, nawet herdewin! Co tam sporty ekstremalne, spadanie z wysokości na sprężystej gumie! Co tam nawet poznanie ulubionych wokalistów, uściśniecie graby Erica Kvarfortha!
To by dopiero było coś wstrząsającego psychiką!
Choć prawdę mówiąc podejrzewam, że totalnie by ją rozwaliło, nabrałbym wstrętu do samego siebie, poczuł się skażony, skalany, napiętnowany. Zbrukany. Skurwiony (nie ma opcji: ,,może spodobałoby mi się". NIE MA!). W zasadzie nie rzecz w tym CZY rozwaliłoby to psychę, ale DO JAKIEGO STOPNIA. Wypaliłbym sobie pół mózgu, czy cały? Nie ciągnie mnie do facetów. Wręcz mnie obrzydzają, odpychają.
Więc nie próbuję zrobić czegoś skrajnie sprzecznego z tym kim jestem. Nie kupuję komputera, ani nawet nie idę do kafejki, by zarejestrować się na jakiejś stronce dla homosiów, nie szukam nikogo. Moja dupa jest jeszcze dziewicą.
Chyba depresja mnie żre, mam myśli o zrobieniu sobie mega krzywdy psychicznej.
A może znów łżę, cholerny seks gejowski jest kolejną ściemą?
Na zewnątrz obrastam pancerzem, zapuszczam kolce, zgrywam większego chama i prostaka niż jestem.
W środku czuję, że kretyński wygląd zwycięża, definitywnie łamie mi charakter. Poddaję się tyranii brzydoty, pielęgnuję w sobie masochizm. Ranię się połowami myśli o... fuj. Hipotetyczny kochaś czeka po drugiej stronie kompa, którego jeszcze nie mam.
Dyszy podniecony jak diabli.
Nie, kochani, nie żartowałem.
Chociaż...? Ja i Piter, nawaleni jak nieboskie stworzenia. Czarny, przypadkowy fragmencik nocy. Wykrojony z niej skalpelem. Wydarty. Chwile, które nie miałyby prawa się zdarzyć.
Już, już, zapomnijcie. Głupiemu, staremu Florkowi zebrało się na żarty.
XII.
Ulica nadal zamknięta. Leje jak diabli, czerwone, ciężkie strugi deszczu chłoszczą mnie w twarz. Od pół godziny obserwuję, jak kopary rozrywają porowaty mur. Dzieło życia starego człowieka obraca się w stertę śmieci. Pękają beczki, gipsowe putta, witraże nieudolnie zrobione z plastikowych szybek. Tysiące godzin- w niwecz. Pół wieku harówy- na miazgę. Los rozjechany gąsienicami, szarpany przez wszystkożerne łychy.
Druga, brutalniejsza śmierć Don Crismo. Środek miasta niczym jednoosobowy cmentarz.
Wszystko, prócz alkoholu to marność. Cokolwiek byś nie zrobił, czego byś się nie tknął- wszystko prędzej czy później trafi do wielkiego kibla. Ktoś spuści wodę. Żyjesz tyle co jętka jednodniówka. Nie żyjesz w ogóle. Liczy się wyłącznie przyjemność, im krócej trwająca, tym lepiej.
Moknę do suchej nitki. Przypominam niemowlaka w bębnie starej pralki. Nie miałem szczęścia- nie znalazł się wybawiciel. Kręcę się i nie wiem kiedy przestanę. Moje włosy mieszają się z pełną rdzy deszczówką, chlorem i mydlinami. Za kołnierz cieknie kaskada szlamu. Tfu!- wypluwam skorupkę śliny. Resztki katedry domowej roboty przechodzą do historii. Smutno mi. Mam mdłości, choć nie wypiłem jeszcze nawet kropelki.
W bagażniku tico to (oksymoron!) mam dwie kraty browca, siedem litrowych ,,soplic", parę win. Powinno wystarczyć. Najwyżej się dokupi, u Raniewskiej czynne dwadzieścia cztery na dobę. Mówię wam- tak dobrego bimbru ze świecą szukać!
Ziip. Ziiip. Łapbabilupa bip bam Ziiip Ziiip
(jak się zmienia dzwonki w tym pieprzonym telefonie?)
-No co tam, Maniek? ...dolisz?! Może to jeszcze nic pewnego? Słuchaj, jak to jakiś skretyniały wkręt to przysięgam, że...
Nie, to nie był żart. Mania rzadko trzymały się żarty, o czym wiedziałem aż za dobrze. Ze względu na cięcia kosztów Rada Nadzorcza podjęła decyzję o wygaszeniu Budynku Numer Cztery. Dziesiątki biurw, w tym ja- na zieloną trawkę. A raczej do utopienia w pomarańczowym bajorze.
Anulowano wszystkie odznaczenia poniżej Orderu Świętego Lądu. Emerytura poszła się gonić.
Dzidzior tonie pyskiem w dół. Ryby wyjadają mu oczy.
XIII.
Niedługo umrę. Ed O'Chane zmieni się w... zobaczycie.
XIV.
-..ta bogata, tym goście rzyg...hep!...-chwieję się w progu. Piter z Bogdanem patrzą osłupiali. ,,Zgroza, już musiał się ubzdryngolić".- czytam z ich twarzy.
-A tak, wypiłem, na spróbówkę. Miało być oblewanie awansu, jest stypa. Wszystkich nas, jak psy powinni... do lasu i odstrzelić.
Ja przynajmniej mam pomnik, nagrobek. Starszy ode mnie, ale przynajmniej mam gdzie się położyć. A wy co?
-W handu może będę robił, durniu. Hurt- detal, eksport- import. Irmina obiecała pogadać z Tomkiem. Myślisz, że tylko ty? Na każdego spadło.
-Steampunkowe gadżety dla hipsterów. Konsole iksboxy w obudowie pegazusa, wieże wyglądające jak radia lampowe, patefony z czytnikiem blue- ray, macbooki na korbkę. I komórki- oldschoolowe, jedne z pierwszych mode...
-Przeżarło się z rok temu, sprawdź na allegro. Pralki franie, dzieże, tary, żelazka z duszą, cały szajs ściągany ze strychów chałup pradziadków nie jest w cenie. Przesyt na rynku. Nowinki techniczne jeszcze gorzej.
-Jakie choroby są najmodniejsze na Hawajach?
W drzwiach stoi trupioblada Kendis. Istny duch. Zajęci rozmową nie zauważyliśmy jak weszła.
-Cho no tu. No- jakie?
-To ja się pytałam. Czy mi do twarzy?
Podnosi koszulkę z zabitym Beatlesem. Na ciele ma dwa stopione reaktory atomowe. Miss Czarnobyla i Fukushimy.
Piotrowi wypada papieros z ust.
-...żesz! Idź do szpitala, ropieją ci. Wdało się zakażenie...
-Piękne, maoryskie zakażenie. Gwiazdy Hollywood płacą grube pieniądze, by mieć takie. Angelina Jolie, Oprah Winfrey, nawet Obamowa.
-Dużo wzięłaś?
-Florek to pedał. Widzisz, prześwietliłam cię! Otworzył się kanał i mogę czytać was jak paragony z empiku, jak ulotki!
-Paskudnie wygląda. Świni ci się. Chyba mam wodę utlenioną.
-Wódę, Flor, wódę. Potrzymaj, ja zdezynfekuję. Trzeba ją oblać.
-...Indianie i traperzy wypalali rany rozgrzanym nożem...
-A podejdź do niej, kurwo z tym majchrem, to go ci...
-Doktor Quinn oglądałem! Było tak!