Proza

Florian Konrad


dodane wcześniej pozostała proza dodane później

3 marca 2017

Pure nonsens

Starałem się stworzyć, spisać najbardziej absurdalną, NAJDURNIEJSZĄ MYŚL ŚWIATA. Jak wyszło?To NIE JEST w zamierzeniu tekst ateistyczny, antyreligijny, więc niech co wierzeńsi nie zgrywają Terlika i nie linczują wypoczywającego Flora. Usunę potem poniższy kretynizm, niech się Moderacja nie martwi. To tylko eksperyment, próby odnalezienia wewnętrznego kretyna- gimbusa, coś jak w filmie ,,Idioci" von Triera.

**************** 
W jaki sposób wabi się papieża? No wiecie- na kaczki wołamy ,,taś, taś, taś", na kota ,,kci, kci" (albo ,,kici, kici" jak kto woli). A jak się przywołuje Ojca Świętego? Wyobraźmy sobie, że jest lato. Idziemy polną dróżką, lub taplamy się w przyrodzie na rozkwieconej, żółtej od mleczy łące. Wypłynęliśmy na wczesnosierpniowego przestwór oceanu. Słońce grzeje jak diabli, motylki śpiewają, żabki rechoczą w pobliskim bajorku, ogólnie- sielanka. I nagle spostrzegamy go. Wyłazi z lasu. Pomiędzy sosnami bieleje sutanna, pobłyskuje szczerozłoty pektorał. Pomrukuje coś nasz papa, czochra się o drzewo. I zaczyna się paść, skubie owalną gębulą (obecny jest wyjątkowo ,,mordaty") trawkę. Przeżuwa.Jak go zawołać? Czy szybkie, gorączkowe wyrzucenie z siebie ,,zdrowaśmariołaskiśpełna, zdrowaśmariołaskiśpełna", jak to czynili śpiewający piosenkę z ,,Szamanki" zda egzamin? A może by tak rzucić jakimś cytatem z Biblii, zagadnąć jak Jezus- przypowieścią?Czy poczułby się wtedy swojsko, nie czmychnąłby do nory? Bo papieże, jak wiadomo są szalenie płochliwi. W każdym obcym widzą Alego Agcę. Nie daj Panie podejść do jakiegoś w niebieskim sweterku. Od razu zwieje przerażony popiskując ,,Apage!".Do Namiestnika Chrystusa trzeba podchodzić spokojnie, oswajać go ciepłym tonem głosu, np ,,no już, papuś, papusiuniu, nie bój się, maleńki".Gadać jak do niemowlaka, albo spłoszonego konia. By się nie znarowił. Bo w szale potrafi ugryźć, opluć, albo ekskomunikowaćNo jak się woła na papieża, wie kto?


************

Jednemu gostkowi miano odebrać rentę. Był załamany, więc pożyczył od sąsiada kiłę. Poszedł na komisję cały w szankrach, przerażeni medycy wpisali ,,trwale niezdolny do pracy". A potem ten perfidny sąsiadzisko nie chciał przyjąć choróbska z powrotem. Jeszcze śmiał się, że ,,ożenił" je frajerowi.I co tu zrobić- myśli nieszczęśnik. Próbował tym cisnąć z okna auta, ale zawsze jakiś kretyn go gnał krzycząc ,,Panie! pańska kiła! Kiłę pan zgubił!"Biedak chciał podrzucić kiłę w Tesco, wcisnąć między żele pod prysznic a proszek do prania, ale zaraz zleciała się ochrona, zaczęli drzeć japy, że co pan robi, a co będzie jak jakaś staruszka niedowidząca weźmie przez pomyłkę, zapłaci i umyje się pańską kiłą?Wiec zabrał ją do domu. Chciał by przeszła na kota, ale ten odmawiał współpracy. Po co kotu kiła?Nasz łatwowierny bohater wreszcie nadał kiłę na poczcie. Wysłał ją w paczce na adres biura poselskiego pewnego faceta, co ewoluował w ładną kobitkę.Podobno zanim doszła (paczka, nie kobitka) stała się martwym słoniątkiem. ***Pastor nam ewoluował w klauna. Mieliśmy z rodziną jechać na wczasy, patrzymy- a na dachu naszej nysy mikrobus podskakuje duszpasterz. Rechocze pociesznie, wykrzykuje jakieś durnoty typu ,,Janosiku! Janosiku! Wyciągnij gwóźdź z siusiaka!"Chcieliśmy go złapać za kulasy i zrzucić, ale zawsze podnosił nogi i odskakiwał.Wujek Adam poleciał po młotek, by cisnąć pajaca w łeb. Wrócił, zamachnął się... ale w ferworze nie spostrzegł, że młotek ewoluował w siekiero- bumerang, coś jak czekan aborygeński. Ten, rzucony zrobił w powietrzu elipsę i ... JEB! rozpłatał wujkowi Tomkowi (jego imię w międzyczasie też ewoluowało) głowę. Tak nas ta niespodziewana śmierć wuja Zbyszka zasmuciła, że zrezygnowaliśmy z prób ściągnięcia kapłana. Z resztą- chwilę później sam zlazł, po czym potoczył się na stację benzynową. Wydawał takie fajne dźwięki, a z rury wydechowej leciała mu woda. Tak w ogóle to trzeba uważać na seks, by cię partnerka nie zaraziła ewolucją. Nigdy nie wiesz, kiedy cię grzmotnie- kochasz się z laską, rano wstajesz- O kurwa, masz trzy nogi. Albo budzisz się z muszlą na plecach. Ewolucja to straszna choroba. Zawsze przedmioty zmieniają sie na niekorzyść. Nigdy nie ma tak, że np po seksiku wyrzucasz za tapczan zużytą prezerwatywę, zaglądasz rano- a tam wyrósł mały dworek. Albo kupka dolców. Najgorzej jak drogie rzeczy, samochody ewoluują. Kupujesz nową furę, płacisz dajmy na to 50.000 peelenów, rano zachodzisz do garażu- a tam zamiast fury- stoi kozioł i gapi się tępo.I jak tu de-ewoluować kozła w auto? Nie da się! Można na upartego przykręcić mu kółka do kopyt i udawać że to samochód, siąść okrakiem na grzbiet, klepnąć w zad, krzyknąć ,,Wiśta!" i zajechać do pracy, ale- nie oszukujmy się- nie trzeba być znawcą, by się pokapować, że coś tu nie gra. Mało które auto beczy i żre trawę. No, chyba że jest to smart.A na wczasy nie pojechaliśmy. Odkąd cała Hiszpania ewoluowała w kubek nie ma tam czego szukać. Jaki dureń wybiera sie na wakacja do kubka?***Gdy nie było mnie jeszcze na świecie pababcia Teodozja opowiadała mi bajkę o dwóch dziewczynkach zrośnietych łechtaczkami. A ja śmiałem się i radośnie klepałem po przedchlinkach okołomitochondrialnych. Wstrząsnęło mnie jej nagłe odejście. Kto mógł się spodziewać, że z dnia na dzień zmieni się w rolkę papieru toaletowego, a my, nieświadomi... zużyjemy ją... Kochana mama, babcia i prababcia skończyła potwornie, rozdarta na kawałki i... to zbyt bolesne, by o tym mówić.To było jak dotyk warg strażaka o piątej nad ranem, gdy w twoim cinquecento doszło do zawarcia instalacji, a ty śpisz spokojnie. To jest jak modlitwa podczas prania pantofli, samozjadające się mydło. Tego nie posmyrasz Bułgarem, ani nawet Gruzinem. Poczuj to w ciele, pod skórą. I co? Prawda, że nie czuć myszą? (o- przepraszam narracja mi ewoluowała w jakiś cholerny bezsens).***Ostatnio ojciec opowiadał mi anegdotkę z roboty. Do jego warsztatu przywieziono rozbitego citroena. Cały przód- masakra, chyba po zderzeniu czołowym. Było to w poniedziałek, mechanicy na potwornym kacu, w zasadzie półżywi. Tylko ojciec nie pije, od wypadku z wódą, co mu raz ewoluowała w domestos i poparzył mordę.Więc załoga bierze się za naprawę, ruszają się jak muchy w smole. -Ej- co robicie- wrzasnął mój stary. Bo wrak auta zaczął się zmieniać w pewnego znanego polityka. Ten sam arogancko- nadęty wyraz twarzy, ta sama karla sylwetka.-Zostawcie, to przecież Kacz***ski!- wrzeszczy rodzic. A ci, jakby nigdy nic przykręcają prezesowi pewnej dużej partii zderzak do ust. Bo akurat mieli na stanie, został po pastorze, który skorodował dość okrutnie. Nic nie dało wstawianie nowych progów i podłogi, rdza chrupała go bezlitośnie.I poczłapał pan Ja**sław, kompletnie wkurzony. Z raz na zawsze zamkniętym pyskiem.






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1