16 marca 2012
„Piękne i jedna gruba”
Nikt nie zna ich imion. Nikt ich nie spamiętał.
Był dół. Nie ma dołu. Jest połowa sierpnia.
Wzgórze nad stawami, drzewa jeszcze młode.
Jedzie na furmance kilka ze Bzur kobiet.
Mieli zamiar zabić (po to były pałki)
Żydówki ubrane w koszulki i majtki.
Nikt nie zna ich imion. Nikt ich nie spamiętał.
Ocalały słowa z powojennych zeznań;
kto zabił i ile (gdzie okuli pałki)
ubranych Żydówek w koszulki i majtki.
Pierwszy zatłukł cztery. Drugi tylko jedną.
Pięciu je gwałciło. Jeden zapamiętał.
Budzi się historia w pożółconych księgach.
Nad boczkowskim lasem znów się niebo ściemnia.
Szepczą nad stawami głosy martwych kobiet;
trwalsza ludzka pamięć czy wodne sitowie?
* tytuł w cudzysłowie, bowiem słowa pochodzą z 1948 roku, ze zeznania świadka, który widział Żydówki, przewożone na furmankach, tuż przed bestialskim ich zamordowaniem w okoliczach Bzur w 1941 roku.
Ten mord był wyjątkowo okrutny. - Kobiety były bite metalowymi, okutymi wcześniej w kuźni pałkami, kilka z nich na pewno zostało zgwałconych. Wszystko działo się nad jamą, którą wcześniej wykopali sprawcy. Po wszystkim ofiary zostały zasypane ziemią. Wg. prokuratury nie ma najmniejszych wątpliwości, że oprawcami byli Polacy.