Marek Gajowniczek, 6 stycznia 2019
Ktokolwiek będziesz tu w czas wyborów,
błagalnym gestem złóż dłonie
by się przypatrzeć istocie sporu.
Nie czekaj na waśni koniec!
Nie musisz wierzyć strofie poezji
opisującej otchłanie.
Obawiać prawdy. Szukać herezji.
Powstrzymaj chwilę swe zdanie.
* * *
Pierwszym kręgiem piekła
jest reakcja wściekła.
Mianowano narodowca.
Drugim - sądy i powody
dla jakich kryją dochody.
Interwencja obca.
Trzecim zwykła propaganda
kampanijnej studni.
Niżej szaleństwami diabła
całe niebo dudni.
Ludzie jeszcze nie pojmują,
ile jest tych kręgów?
Jakie siły się kotłują
zwolnione z popręgów?
Dla nas walkę pozorują
partyjnego sporu,
byś się za diabelstwem ujął
i nie miał spokoju.
Jakież wyprawiają harce?
Sumieniem kołyszą.
Była niegdyś pieśń o barce.
Ludzie jej nie słyszą.
Był dziecięcy krzyk w Fatimie.
Dziś jest sprzeczka w Studio.
W Garabandal sny dziewczynie
zastąpiono kłótnią.
Egzorcyzmu skutecznego
na czas walki nie ma.
Skutki ognia piekielnego -
zakazany temat!
Marek Gajowniczek, 6 stycznia 2019
Kreślił w mozole
palcem po stole,
jak niegdyś po świata mapie
i nolens volens
wyznaczał role -
kto się do Unii załapie?
Po Rzymskim Klubie
widział już w czubie
spełnienie ostatniej woli,
lecz Italiano
przyleciał rano.
i mógł poróżnić popoli.
Wizja jest mglista.
Czy populista
nawet o dobrej prezencji,
gdy z innej loży,
palec dołoży
i wspólnej chce obediencji?
Marek Gajowniczek, 5 stycznia 2019
Rzucił płomień blask rogów
Na emocje gorące.
Zatrzymajcie się w progu
Eurydyki tańczące,
Lub porzućcie nadzieję,
Jeśli próg przekroczycie.
Lepkoręcy złodzieje
Grają z wami o życie!
O północy Fest Stulecia
Zgasił blask informatyki.
Czarny front kotary zleciał
I odsłonił statystyki.
Brzęcące automaty
Rozrzuciły po kraju.
Czas rachunku - zapłaty
Serią nowych zwyczajów.
Kto ma teraz dziwne oczy?
Polityka! Polityka!
Kto z przeźroczy łzy toczy?
Eurydyka! Eurydyka!
Los nikogo nie oszczędza.
Chłód zgasił sukcesów żar.
Mgły rozwiały się jak przędza.
Bledną światła. Pryśnie czar.
Wiatr szaleje w snu zaułkach
Przez piorunem zakopane
Znaki w fałszywych naukach.
Spadł z ekranu lśniący baner.
Kogut ognia nie zapieje.
Płomyk znicza zdobi płot.
W czeluść, która pustką zieje,
Cicho przemknął czarny kot.
Cofka szumi pod mostami
W świetle magicznych latarni.
Nie wróci, jak do kawiarni,
Politycznych sporów gwar.
Zamieć tańczy ulicami.
Śnieg kołuje jak pijany,
A z zagadek przemilczanych
Żeton sypie - BAR, BAR, BAR.
Loże kryją tajemnice
Odpuszczonych wszystkim win.
Pasterz poszedł na stolicę
I orszak par razem z nim.
Kto ma takie dziwne oczy,
Widząc dookoła ściany?
Kraj w wyborczy taniec wkroczył.
W szał z Morfeuszem... pijanym!
Psychologów ku Bogu,
Gdy nie liczą się z końcem,
Nie zawrócą na progu
Eurydyki tańczące,
Ale nas może wstrzymać
Każda spojrzeń odmiana,
Kiedy wzbierać zaczyna
Nieznanej fali piana.
Marek Gajowniczek, 4 stycznia 2019
Nie ma żadnej opozycji!
Są ubranka odblaskowe.
Nie składają propozycji,
Lecz wyjść razem są gotowe.
Jeszcze wiszą na wieszakach.
Leżą w kufrach i walizkach.
Nie chowają się po krzakach,
Kiedy droga jest zbyt śliska.
Nie wiadomo z kim wojować
I na kim uwagę skupić?
Kogo już inwigilować?
Kogo należy przydupić?
Sprzeciw jest wciąż dozwolony
I nie zszedł przecież pod ziemię.
Czeka szwadron wyszkolonych,
Ale z kim ma walczyć? Z cieniem?
Opozycji żadnej nie ma,
Nadal jest: "Róbta, co chceta!"
Cenzor wierszy ma dylemat:
Prowokator ? Czy poeta?
Marek Gajowniczek, 4 stycznia 2019
Wszyscy spoza korporacji
i bez znaku w środku czoła
to są sami abnegaci -
beztalencia, bez powołań!
A wszyscy nominowani -
uznani przez nas artyści,
ciężko pracowali sami,
a rząd ich starania ziścił.
Jest unijna procedura
i blasku promocji doda.
Jest też rynek, koniunktura
i przemijająca moda.
Z gliny bata nie ukręcisz,
a ulepisz z niej człowieka!
Nie wystarczą same chęci.
Wierna Rzeka - nie narzeka!
Państwo jest dziś korporacją,
a było kamieni kupą.
Nie ma, poza demokracją,
przekonania - Wszystko kupią!
Tolerancja tożsamości
to kierunek podstawowy.
Sztuka - skarbnicą ludzkości,
nie odłamów narodowych!
Glob nie będzie wierszy dukać.
Język łamać słowiańszczyzną.
Nie musi ze świecą szukać,
co mu było ojcowizną!
W publikacjach się uciera
język Nowej Atlantydy.
Słowo, strofa, zwrot, literat -
wiele znaczeń ma fałszywych.
Wszyscy spoza korporacji
i bez znaku w środku czoła
nie chcą uznać prostych racji:
Sztuka... jak prawda - jest goła!
A golizna - nie łatwizna!
Nie opuści szybko rąk.
Ogołocona Ojczyzna
Hymn uniesie... Nigdy song!
Marek Gajowniczek, 4 stycznia 2019
Być może są nieśmiertelni.
Zawsze sprawni. Uśmiechnięci.
Gotowi swą misję pełnić.
Szczęśliwi i wniebowzięci.
A wyborcy i widzowie
grymasami wciąż dni budzą.
Nic im nie zaświta w glowie.
Politykom zapał studzą.
Z odrętwiałym niedowładem
przeciągają stare kości
i nie są dobrym przykładem.
Nic nie wnoszą dla ludzkości.
Kiedy inni - nie do zdarcia,
znacznie wcześniej - przed świtaniem,
wciąż pełni samozaparcia,
pędzą, na karku złamanie,
służyć tym niepełnosprawnym -
inwalidom umysłowym.
Pokazywać świat układny -
silny, zdrowy, ideowy
i przed unijnym sztandarem,
kamerą i mikrofonem,
rzucą pięknych słówek parę
i formułki wyuczone.
Tacy sami... a nadludzie,
wszechstronną wiedzą bogaci.
Nie mówią o żadnym cudzie.
Fortuna im szczodrze płaci.
Każdy dzień - dobry znajomy
i ten ponury - styczniowy,
głębokie składa ukłony
oświeconym - oświatowym,
którzy ludzkiej szarej masie
o zgorzkniałej hipokryzji,
w rozgłośniach, mediach i prasie
szczepią bakcyl telewizji.
Na nieszczęście, malkontentów -
nieszczęśników są legiony
i nie braknie wciąż momentów
konfrontacji podzielonych.
Nie pragnących zmian i czynu.
Nie zważających - Co, czyje?
A z zatwardziałością gminu,
prawdy, która w oczy bije,
nie uznają, lekceważą
i rwą ekranowe paski.
Na scenę z butami włażą.
Nie czekają pańskiej łaski.
Nie jest tłoczno na Olimpie,
jak na każdej Szklanej Górze.
Czas na wszystko oczy przymknie.
Dłużej... obce jest naturze.
Pycha nie jest nieśmiertelna
i bywa tak, jak z piorunem -
smuga na niebie mizerna
może wstrząsnąć wielkim tłumem.
Każde samoubóstwienie
przewróci kiedyś pomniki
tych, co nie chcą zejść na ziemię
z wyżyn ślepej polityki.
Marek Gajowniczek, 3 stycznia 2019
Znów w Orszaku
przejdzie Kraków.
Zwyczaj to nienowy,
lecz przejęty przez rodaków
obrządek duchowy.
Poniosą na różne strony -
górale, pierony
nowe dary
w Kościół Stary,
chociaż odmieniony.
Przejdą aż do świata krańca
przez Łańcuch Różańca
dzisiejsi królowie Ziemi
na wyżyny wyniesieni
z chocholego tańca.
Kuria Stara w Baltazara
Uczty wejdzie rolę.
Świat zmieniony
swe korony
złoży przed Pacholę.
A tłum gapi już nie napis,
lecz strofę przeczyta,
gdy przez Farę
słowo "... Fares"
wspomni Święta Rita.
*Wyjaśnienie proroka Daniela: "Peres - twoje królestwo uległo podziałowi..."
Marek Gajowniczek, 3 stycznia 2019
Jeszcze nie tej nocy. Jeszcze nie tym razem,
Choć pan doktor Jeckyll pomyślał - Idiota!
I nie krył postawą i twarzy wyrazem,
Że się ktoś za życia już o wieczność otarł.
Burza magnetyczna szalała nad miastem,
A dla zimnokrwistych to prawdziwa frajda,
Każde krwi naczynie stawało się ciasne.
Doktor Jeckyll w oczach zamieniał się w Hyde`a.
Zapamiętał tę noc, kiedy mnie zabierał
I w ostatniej chwili, przeciw rozsądkowi,
Decyzje szalone i niezrozumiałe
Schodzą niespodzianie na myśl człowiekowi.
Wiedział - Nie pojadę, ale bez wyboru,
Będę musiał ufać stawianej diagnozie.
Trzymałem przedramię i dłoń jak z horroru.
Zawisło milczenie, bez myśli o zgodzie.
Zatorowość żylna. We krwi warfaryna.
Może to przejściowy obrzęk naczyniowy?
Noc i front nad miastem. Ostatnia godzina?
Ratuj Święta Rito! Wiersz napiszę nowy!
Mistyka? Okultyzm? Pogranicze jaźni?
Ostrzeżenie w mediach majak myśli tworzy.
Załamanie frontu - granic wyobraźni...
Tej nocy przeżyłeś... a czy inni chorzy?
To jeszcze nie koniec. Może to jest próba
Postawienia nogi za progiem nadziei
I zabawa z wierszem nie zawsze się uda
Filozofom życia i ziemskich idei.
Marek Gajowniczek, 2 stycznia 2019
Wypełniły się kanały,
a w regionalnych ośrodkach
sondaże nie pokazały,
ile wody wciśnie cofka?
Marzenia wyborcze PiS-u
rozwiał chłodny front Yvette.
Próżno szukać kompromisu.
Mniej radośnie będzie wnet.
W wielu miejscach się przeleje,
a już gwiżdże w mikrofony,
gdy banksterzy - dobrodzieje
rozgladają się na strony.
Cofnięto bonifikaty.
Kraj się cofnie do wykupu.
Raty wpadną w tarapaty
w blasku marzeń... lub wygłupów.
Za to sądy - niepokornym
grube wystawią faktury
za poglądy... za - "Przeproście!"
Niejeden ( z winy natury)
pociąg zderzy się na moście!
Świateł feria. Masoneria
wie, że przyjdą nawałnice.
Yvettka gna czarne chmury.
Cofka - wodę w polityce.
Marek Gajowniczek, 1 stycznia 2019
Nowy? A jakby ten Stary
I czy to na pewno on?
Trudno mediom nie dać wiary.
A może to jednak klon?
Nowy! Bo taki beztroski
I lepszy od Sławomira.
Prezes mówi o nim - Boski!
Nowy czasom nadał wyraz!
A te wieże, ziemskie kule...
Są, jak słupki parkingowe.
Światłu każdy musi ulec!
Świat zobaczył - Idzie Nowe!
Regulamin | Polityka prywatności
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.