21 stycznia 2014
Konstruktor
Każdy musi mieć swoje zadanie i robić, to w czym jest dobry. Tak po prostu jest sprawiedliwie. Zatem kowal podkuwa konie, zdun robi piece, a krawcowa szyje ubrania. W społeczeństwie ludzie pomagają sobie nawzajem aby żyło im się lepiej. Wszędzie tak jest. Nawet w najmniejszych miasteczkach. Właśnie w jednym z takich żył Konstruktor. Był człowiekiem niezwykle uzdolnionym, potrafił naprawić wszystko i zrobić co tylko przyszło mu na myśl. Niestety los obdarzył go nieurodziwą twarzą, przez wciąż był obiektem żartów mieszkańców. Mężczyźnie było z tego powodu przykro, stawał się coraz smutniejszy i brzydł coraz bardziej. Z czasem zwyczajnie zamknął się w swoim małym domu, wychodząc tylko w razie pilnej potrzeby. Oczywiście nadal pomagał swojej społeczności lecz aby uniknąć przykrych docinków, poprosił aby prośby o wykonanie zleceń były umieszczane w skrzynce przed domem. Tam też zostawiał ukończone przedmioty, więc ludzie po prostu przychodzili po nie zostawiając odpowiednią zapłatę. Może nie byli zbyt uprzejmi wobec sąsiada, ale nie można było odmówić im uczciwości. W końcu praca zawsze była wykonana na czas, a każdy był zadowolony z jej efektu, więc ustalona należność była regulowana bez szemrania. Pomimo szacunku do pracy Konstruktora, mieszkańcy mieli go za dziwaka. Kto przecież siedzi sam w czterech ścianach, kiedy za oknem tak piękne świeci słońce? Nie, to nie mogło być normalne. Może to był najlepszy specjalista, ale lepiej żeby dzieci ani nikt nie zbliżał się do jego domu bez potrzeby! Konstruktor z czasem przywykł do swojej samotności, można powiedzieć, że cieszyła go nawet. Nikt nie przeszkadzał mu w pracy, mógł się maksymalnie skupić na zleceniach... bywały jednak wieczory, kiedy za oknem cicho padał deszcz, a zimny wiatr hulał w konarach drzew. Wtedy smutek dopadał mężczyznę szczególnie silnie, płakał więc tylko nad swoim losem...
Ciszę poranka przerwało pukanie do drzwi. Wcześniej tylko miejscowe urwisy robiły mu takie żarty, więc zignorował nieproszonego gościa. Na progu stał jednak uparciuch, który nie zamierzał tak łatwo odejść. Coraz bardziej natarczywy dźwięk wreszcie zirytował Konstruktora tak bardzo, że postanowił otworzyć drzwi i przepędzić intruza gdzie pieprz rośnie. Z rozmachem pociągnął klamkę a wszelkie złośliwości zamarły mu na ustach. Na ganku stała młoda i piękna kobieta.
- Czy to prawda, że potrafisz zrobić wszytko, co tylko zechcesz? - zapytała bez wahania - Chcę mieć przyjaciela. Zrób mi przyjaciela, proszę!
- Tak, to prawda i widzę, że prawdą też jest, że młodzi ludzie nie mają kultury. Najpierw wypada się przywitać. Poza tym nie mam czasu na głupoty. Idź stroić sobie żarty z kogoś innego!
Już chciał zatrzasnąć drzwi, ale coś w wyglądzie kobiety go powstrzymało. Jej twarz wyrażała rozpaczliwą prośbę. Ktoś taki nie może sobie żartować.
- Przepraszam, ja tylko chcę mieć przyjaciela...
- Jesteś piękna i młoda. Z pewnością masz całą masę przyjaciół. Idź sobie, nie mam czasu! - znowu poczuł irytację, to musi być kolejny żart tych niewychowanych dzieciaków.
Kobieta jednak przychodziła codziennie i wciąż prosiła o to samo:
- Zapłacę ile chcesz, oddam wszystko co mam, tylko zrób mi przyjaciela proszę!
Konstruktor wreszcie uległ. Skoro głupia młoda koza tak bardzo chce przyjaciela, to skonstruuje jej jakąś kukłę i niech sobie idzie gdzie chce! Zakasał rękawy, zebrał wszystkie narzędzia i zabrał się do pracy. O wschodzie słońca przyjaciel był gotowy. Kiedy tylko nieznajoma stanęła na progu, twórca z dumą zaprezentował jej swoje dzieło.
- Jest niekompletny - fuknęła ze złością - nie chcę go!
- Niemożliwe! Użyłem najlepszych części, pracowałem najdokładniej jak mogłem...
- Nie - przerwała mu, tupiąc nogą - on nie jest gotowy, nie wezmę go - wyszła trzaskając drzwiami aż szyby w oknach zadzwoniły, a kurz osypał się z półek.
Mężczyzna spojrzał na swój projekt - no proszę, młódka będzie mi tu wybrzydzać. A na czym ona się zna? Na dłubaniu w nosie chyba tylko! - jednak postanowił poprawić zleconą pracę. Rozkręcił przyjaciela, dodał nowe części, podłączył kable i ponownie połączył blaszki. Teraz to musi być to! Następnego dnia, niestety rozmowa z kobietą przebiegła tak samo.
- Znowu go nie skończyłeś! Dlaczego chcesz mi dać niegotową pracę? Nie chcę go!
- Ale dlaczego? Czego mu brakuje?
- A skąd mam wiedzieć - wzruszyła ramionami - ty jesteś konstruktorem.
Po raz kolejny mężczyzna został postawiony przed koniecznością ponownej przebudowy tworu. Przewertował wszystkie woluminy i arkusze, jakie znalazł w domu, ale nigdzie nie napisano jak buduje się przyjaciół. Nikt najwidoczniej nie pisze o tym książek. Na początku poczuł rozpacz, którą zastąpiła szybko złość. W amoku rozszarpał skrypty, rysunki, połamał ołówki, wyrzucił za okno gumki do mazania. Wreszcie ochłonął. Jako, że zawsze stawiał obowiązek ponad wszystko postanowił skończyć zleconą pracę. Tym bardziej, że tego wieczora nie miał już innych zajęć. Jeżeli chce zdążyć do jutra, musi już teraz zacząć pracę. Roztrzaskał wcześniejszy model, więc nie ma innego wyjścia jak wszystko zacząć od początku. Ponowne rysowanie planów zajęło mu pół nocy. Wreszcie zmęczenie wzięło górę, zasnął na stoliku kreślarskim. Przyśniła mu się ukochana babcia. Jedyna osoba w jakiej miał oparcie, która służyła mu dobrą radą oraz ciepłym słowem.
- Dlaczego jesteś smutny? - zapytała.
- Nie mogę skończyć pracy, nie wiem jak zrobić przyjaciela. Czegoś mu brakuje, ale nie wiem czego...
- Dobry przyjaciel powinien mieć serce, które ktoś będzie mógł pokochać. To najważniejsza sprawa. Reszta nie ma znaczenia.
- Serce? Ale czyje, skąd wezmę odpowiednie serce?
- Masz piękne serce, daj mu swoje.
- Ale jeżeli je wyjmę, ono przestanie bić, a ja umrę. Wtedy już na pewno nie skończę pracy.
Stara kobieta jedynie uśmiechnęła się tajemniczo i zniknęła. To był koniec snu Konstruktora.
Pierwsze promienie słońca rozjaśniły wnętrze domu na uboczu miasteczka. Konstruktor otworzył drzwi zanim rozległo się pukanie.
- Co z moim przyjacielem, czy jest juz gotowy?
- Oto jestem - rzekł a na jego ustach pojawił się uśmiech. Uśmiechnęło się także jego serce. Wtedy kobieta dostrzegła, że stoi przed nią najpiękniejszy człowiek na świecie. Jej Przyjaciel.
- Witaj, nareszcie cię spotkałam.