3 grudnia 2012
Myszobajka dla Mani
Buszowały myszki w kuchni,
gdy kucharka wyszła z domu,
żeby napchać puste brzuszki.
Nic nie było – wygłodzone
do spiżarki chciały przemknąć,
a tu figa – drzwi zamknięto.
Co więc robić? – myślą smutnie. –
Klucz tkwi w zamku, zatkał dziurę,
nie da rady wejść – za trudne.
Patrzą smętnie w dół i w górę.
– Trzeba wspiąć się – mówi szara.
– Wspiąć się? Łatwo to powiedzieć,
ale po czym? – Po pedałach –
stwierdza bura – w tym rowerze,
który stoi w sionce z boku.
– Głupi pomysł, dajże spokój! –
Szara się za głowę łapie. –
Nie da rady nim przyjechać.
– No to może po kanapie? –
rzuca pomysł myszka trzecia.
Czwarta w głowę się puknęła.
– Jak chcesz niby po kanapie?
Już zbyt ciężki sam materac,
jakim cudem więc przyczłapie?
– Przesuniemy – mówi piąta. –
Wszystkie razem z tego kąta.
– Ech, daj spokój tym pomysłom –
rzecze szósta. – Pani wróci,
nie zdążymy nawet pisnąć,
a przekręci z miejsca kluczyk.
Siódma myszka na drzwi patrzy.
– Ależ, kurka, tu wysoko!
Trzeba zrobić to inaczej,
może da się wejść przez okno?
Więc wybiegły szybko za drzwi,
by z ogrodu okno sprawdzić,
a tu nagła niespodzianka –
śpiący kot na parapecie!
Niedostępna więc spiżarka,
bo nie ruszą kota przecież.
Nagle skoczył kot na ziemię.
– Dam wam chleb i konfiturę,
ale jedno mam życzenie –
Mysigródka chcę być królem.
Gdy oddacie głosy na mnie,
udostępnię wam spiżarnię.
Myślą myszki: Tak czy owak,
może dobrze jest mieć króla,
byle na nas nie polował
i nie łapał w mysich dziurach.
Nie wiadomo, w jaki sposób
sprawa mogła się zakończyć,
kot z pewnością moc kłopotów
myszkom by na głowy ściągnął,
lecz na całe szczęście dla nich
powróciła z targu pani.
Kotek czmychnął gdzie pieprz rośnie,
myszy w swoje mysie dziury,
a kucharka, stojąc w oknie,
sama zjadła konfitury.